Komisje wyborcze, które ustanowiono na terenach okupowanej Ukrainy, opublikowały pierwsze dane o zakończonych referendach. Zgodnie z przewidywaniami częściowe wyniki pokazały chęć przyłączenia się mieszkańców do Rosji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rosjanie prowadzą nielegalne i nieuznawane przez społeczność międzynarodową pseudoreferenda od 23 września w okupowanych częściach Ukrainy
Według cząstkowych wyników ogromna część biorących dotychczas udział w głosowaniu chce przyłączenia do Rosji
Pseudoreferenda władze okupacyjne przeprowadziły w okupowanych częściach Ukrainy. Chodzi o cztery obwody na wschodzie i południu Ukrainy. Cząstkowe wyniki opublikowała agencja RIA Novosti.
Jak informowała rosyjska redakcja BBC, pseudogłosowania odbywają się w opustoszałych wsiach na okupowanych częściach Ukrainy. Widać to, zdaniem redakcji, nawet w materiałach propagandowych kanałów telewizyjnych w Rosji.
Według nich frekwencja miała być bardzo duża. Podawano to mimo tego że okupant nie kontroluje w 100 proc. żadnego z obwodów. Nie ma więc powodu myśleć, że dysponuje wiarygodnymi danymi na temat głosowania.
Za przyłączeniem okupowanej części ukraińskiego obwodu chersońskiego do Rosji po przeliczeniu 14 proc. protokołów głosowało 96,97 proc. wyborców.
Natomiast w okupowanej części obwodu zaporoskiego 98 proc. biorących udział głosowało za wejściem do Federacji Rosyjskiej. Takie wyniki pojawiły się po przeliczeniu 20 proc. protokołów.
Po przeliczeniu 14,22 proc. protokołów 97,91 proc. uczestników głosowało za wstąpieniem samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej do Rosji. Przeliczono też 12,56 proc. protokołów dotyczących przystąpienia samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej do Rosji. Za samozwańczej republiki do Rosji głosowało 97,93 proc. uczestników referendum.
W internecie pojawiły się nagrania, na których widać, że w czasie nielegalnych głosowań "asystowali" uzbrojeni ludzie na klatkach schodowych. Na Twitterze pokazano, jak wygląda rosyjskie pseudoreferendum w okupowanym Enerhodarze.
"Widzimy, jak dwóch uzbrojonych żołnierzy towarzyszy dwóm członkom 'głosującej' brygady, gdy wchodzą do budynku mieszkalnego i pukają do drzwi, zapraszając do 'głosowania'" – czytamy.
Przypomnijmy, że pseudoreferenda w okupowanej Ukrainie rozpoczęły się 23 września. Rosyjskie działania uznawane są za nielegalne. Nie uznaje ich społeczność międzynarodowa. Rosjanie jednak nakazywali udział w głosowaniu miejscowej ludności.
Jak poinformował Serhij Hajdaj, szef administracji obwodowej lojalnej wobec władz Ukrainy, w Starobielsku głosowanie odbywało się pod obserwacją ludzi z bronią automatyczną.
Natomiast według szefa administracji obwodu donieckiego Pawło Kyryłenki, część obwodu, której Rosjanie nie okupują i w której nie prowadzą pseudoreferendum, jest przez okupantów systematycznie ostrzeliwana. Miejscowości na linii frontu są pod ciągłym ostrzałem.
Chodzi na przykład o Awijiwkę, Marjinkę czy Krasnohoriwkę, ale nie tylko. Rosjanie mają też intensywnie ostrzeliwać miasta oddalone o 20-30 kilometrów od linii frontu, na przykład Kramatorsk czy Pokrowsk.