W Dagestanie trwają protesty w związku z zarządzoną przez Władimira Putina mobilizacją. W stolicy republiki zatrzymano już 100 osób. Przeciwko manifestującym użyto gazu. Pojawiają się doniesienia o przemocy na komisariatach. "To ludobójstwo naszych ludzi i naszej przyszłości" – napisał tamtejszy rzecznik praw człowieka Jamal Alijew.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ogromne kolejki na rosyjskiej granicy, protesty w kraju, a nawet strzelanina na komisji mobilizacyjnej – to efekt orędzia Władimira Putina
Oczy świata są jednak skierowane do Dagestanu, gdzie w ostatnich dniach zatrzymano aż 100 osób
Manifestacje są brutalnie tłumione przez putinowskie służby. Nagrania zostały udostępnione przez dziennikarzy sieci NEXTA
Wielkie protesty w Dagestanie. Służby Putina użyły gazu
Jak pisaliśmy w naTemat, skutki orędzia dyktatora Rosji są dalekie od zamierzonych. Putinowi co prawda udało się zmobilizować obywateli, ale nie do walki w Ukrainie, a do ucieczki z kraju.
Ci, którzy zostali w domach, wyszli zaś na ulice. Zamieszki przetoczyły się nie tylko przez Sankt Petersburg i Moskwę, ale także przez jedną z komisji poborowych w Ust-Limsku. 25-letni Rusłan Zinin oddał przynajmniej jeden strzał w kierunku szefa komisji poborowej Aleksandra Jelisiejewa.
Wielkie manifestacje przetaczają się również przez stolicę Dagestanu Machaczkałę. Agencja NEXTA udostępniła nagrania, na których widzimy całe grupy protestujących rozganiane przez rosyjskie służby.
"Lokalni mieszkańcy zablokowali drogę do stolicy Dagestanu. Aby rozproszyć protestujących, policja otworzyła w powietrzu ogień z karabinów maszynowych, próbując odblokować autostradę" - pisze serwis "Focus".
Do tłumienia manifestacji użyto gazu. Zatrzymano około 100 osób, a także wszczęto 10 spraw o napaść na funkcjonariusza oraz nawoływanie do ekstremizmu. Nie brakuje także doniesień o pobiciach na komisariacie.
Co się dzieje w Dagestanie? "To ludobójstwo naszych ludzi"
Wyjaśnijmy, że Dagestan jest autonomiczną republiką wchodzącą w skład Federacji Rosyjskiej, graniczącą z Czeczenią, Gruzją i Azerbejdżanem. Protesty tamtejszych mieszkańców nie oznaczają jednak braku poparcia dla wojny w Ukrainie.
W miniony poniedziałek tamtejszy Rzecznik Praw Człowieka Jamal Alijew wydał oficjalne oświadczenie, w którym podkreślił, że Dagestańczycy są mobilizowani do walk od początku wiosny. "Według oficjalnych źródeł zajmujemy pierwsze miejsce w kraju pod względem strat w wartościach bezwzględnych" – czytamy.
"Zrobiliśmy to razem z Czeczenią i innymi braćmi, żeby nie zawieść Rosji. Nasi ludzie odrobili znaczną część strat" – dodał. Jak stwierdził "przyszła kolej na inne republiki, by udowodnić swoją lojalność".
Nie zabrakło także wyjątkowo ostrych zarzutów pod adresem Władimira Putina. Alijew stwierdził, że trwająca mobilizacja to ludobójstwo. "To ludobójstwo naszych ludzi i naszej przyszłości (...) żadnego zabijania naszych dzieci" – czytamy.
Oświadczenie prędko zniknęło ze strony internetowej Rzecznika Praw Człowieka, jednak materiał zdążyły udostępnić ukraińskie serwisy.