Co najmniej 10 tysięcy osób zablokowało zabytkowy most Małgorzaty w Budapeszcie, a później przeszło przed budynek parlamentu. W ten sposób Węgrzy solidaryzują się z nauczycielami zwolnionymi z pracy za udział w tłumionych przez reżim Orbána protestach. Na ulice wyszli nie tylko nauczyciele, ale także uczniowie i ich rodzice.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Organizatorzy szacują, że w proteście na placu Kossutha w centrum Budapesztu mogło wziąć udział nawet 30 tysięcy osób
Manifestacje popierające węgierskich nauczycieli odbywają się jednak w całym kraju
Kolejne demonstracje zapowiadane są na 14 października i pod koniec listopada
"Chcę uczyć" – pod takim hasłem odbywa się kampania węgierskich nauczycieli, którzy domagają się podwyżek płac, mniejszego obciążania pracą i szybkiego rozwiązania pogłębiającego się problemu deficytu nauczycieli.
Tysiące Węgrów na ulicach Budapesztu
Kolejnym postulatem jest zagwarantowanie prawa do strajku. Bo demonstracje, które organizowane są obecnie, za wszelką cenę stara się ograniczać rząd Viktora Orbána. Niektórzy nauczyciele już stracili pracę za udział w demonstracjach, które odbyły się kilka tygodni temu.
W poniedziałek setki osób zgromadziły się przed Liceum imienia Ferenca Koelcseya w Budapeszcie, aby zaprotestować przeciwko zwolnieniu kilku nauczycieli, a teraz związki zawodowe wezwały do cywilnego nieposłuszeństwa po tym, jak po manifestacji ze stycznia 2022 rząd ograniczył prawo nauczycieli do strajku. Sprawę załatwiono dekretem o organizacji opieki nad dziećmi w związku z pandemią.
Węgierski Demokratyczny Związek Zawodowy Pedagogów (PDSZ) zorganizował w środę, czyli w Światowy Dzień Nauczyciela, ogólnokrajowe protesty. Udział w nich zapowiedzieli nauczyciele z ponad 200 szkół z całego kraju. Tylko w stolicy Węgier wielotysięczne demonstracje trwały od samego rana aż do późnej nocy.
Środowa manifestacja rozpoczęła się od sformowania przez uczniów żywego łańcucha ciągnącego się przez ulice Budapesztu. Niedługo potem wiec przerodził się w największą antyrządową demonstrację od kwietnia, czyli od czasu wygranych przez Fidesz wyborów parlamentarnych.
Reuters oszacował liczbę uczestników na 10 tys. osób. Według organizatorów w pochodzie mogło wziąć udział nawet 30 tys. Węgrów. Na ulice wyszli nie tylko nauczyciele, ale także uczniowie i ich rodzice.
Przynieśli ze sobą transparenty z hasłami "Nie ma nauczyciela, nie ma przyszłości", "Kto jutro będzie nauczał?", "Nie zwalniajcie naszych nauczycieli" czy "Nauczyciele powinni być docenieni, a Orbána należy zwolnić".
To jeszcze nie koniec
W czasie protestu zabytkowy most Małgorzaty w samym sercu Budapesztu (ma ponad 600 metrów długości i przeszło 25 metrów szerokości) został zablokowany dla ruchu samochodowego. Następnie wielotysięczny tłum przeszedł przed gmach węgierskiego parlamentu.
"Tego, co dzieje się na placu Kossutha, nie można porównywać z ostatnimi demonstracjami opozycji. Tłumy, scena i atmosfera przypominają Sziget Festival" – przekazał w relacji na żywo opozycyjny dziennik "Nepszava", odnosząc się do jednego z największych festiwali muzycznych w Europie.
Rząd węgierski usilnie stara się przekonywać społeczeństwo, że podniesie wynagrodzenie nauczycielom, gdy Unia Europejska uwolni środki z Funduszu Odbudowy. Kolejne protesty mają odbyć się 14 października i pod koniec listopada.