Lech Wałęsa był gościem w ostatnim odcinku "Kropki nad i". Podczas rozmowy poruszono wiele tematów, w tym działania Jarosława Kaczyńskiego. Na koniec programu dziennikarka dała legendzie "Solidarności" prezent z okazji urodzin, który jubilat oryginalnie ocenił.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Mnie to nie obchodzi, nie obchodzi mnie ich ocena. Ja z tym będę żył. Mnie pierwszego załatwili, a teraz będą załatwiać innych. Ale to się w końcu wyda. Teczka Kiszczaka była zrobiona cała, od początku do końca. Ja się z tego śmieję i czekam, aż się to wszystko powyjaśnia, a się wyjaśni prędzej, czy później – odpowiedział.
Następnie Olejnik dopytała, czy dotyczy to też sytuacji, gdy prezes PiS twierdzi, że jego brat przewodniczył "Solidarności".
– Przecież ja ich miałem z litości, ludzie, oni nic nie znaczyli. Mało tego, bardzo nielubiani. Ale mi pasowała koncepcja, bo było dwóch jak jeden. Oni byli sobie wierni. Więc w tych moich koncepcjach tamtego czasu mi byli bardzo potrzebni. A jak przestali być potrzebni, to ich zluzowałem – wyjaśnił Wałęsa.
Noblista skomentował również koncepcję Kaczyńskiego dotyczącą Polski. Jak stwierdził, prezes PiS "to jest teoretyk, który naczytał się książek". – Jemu jak coś przeszkadza, to wyrzuca. (...) On wpadł w to wyrzucanie – przekonywał.
Olejnik dała Wałęsie prezent z okazji urodzin
Na koniec wywiadu dziennikarka TVN24 dała Wałęsie prezent. Była to książka autorstwa dziennikarza "Gazety Wyborczej" Jarosława Kurskiego pt.: "Dziady i dybuki". – Ale kobyła – powiedział Wałęsa, odnosząc się do grubości pozycji.
"Dziady i dybuki" to książka Jarosława Kurskiego, w której autor zrekonstruował prawdę o swojej rodzinie, celowo wypieraną i pomijaną przez innych, w tym przez jego ukochaną matkę. "Efektem zdumiewającego, pełnego zawirowań śledztwa historycznego są dzieje rodu rozsianego od Ukrainy po Brazylię i od Wielkiej Brytanii po Australię, z miejscem urodzenia autora – Gdańskiem, w samym sercu" – czytamy na stronie wydawnictwa.
"Książka bardzo pozytywne recenzje. "Od pierwszego zdania o Mamie Autora nie mogłem się oderwać od tej książki, póki nie dotarłem do ostatniego. (...) Roman Dmowski bałby się takich ludzi jak ukochana Mama Jarka; przy tem postać to skomplikowana, wzorcowo wydobyta z wizerunku Polski Jagiellońskiej – napisał o niej historyk i dziennikarz Marian Turski.
"Jedna z najbardziej poruszających książek, jakie zdarzyło mi się przeczytać. Przejmująca, a zarazem tragiczna historia żydowskiej rodziny poszukującej drogi do polskości. Historia ludzi, którzy na taką właśnie (nieodwzajemnioną) miłość zostali skazani i taką zostali przebodzeni ojczyzną" – dodał do tego Jan Grabowski, historyk specjalizujący się w badaniach nad Holocaustem.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.