
Tomasz Adamek nie zraża się porażką z przeszłości i znów robi wszystko, by zostać mistrzem świata wagi ciężkiej. Pierwszym polskim w historii. W sobotę zmierzy się ze Stevem Cunninghamem, którego już raz pokonał po kapitalnej walce. A potem? Marzy mu się walka o pas, a w drugim narożniku Kliczko, tym razem Władimir. Przemysław Saleta jest jednak sceptyczny. - Najlepszego Adamka już oglądaliśmy - mówi.
Grudzień, 2008 rok. Pierwsza walka obu panów, jeszcze w lżejszej wadze. Niesamowita, określana dziś jako jedna z najlepszych walk bokserskich XXI wieku. Adamkowi jest ciężko, dostaje sporo ciosów, ale to on aż trzy razy posyła na deski rywala. Tyle, że Cunningham wstaje, podnosi się i potem w każdej kolejnej rundzie jest bardzo groźny. Potem werdykt sędziów. Jeden za Adamkiem, jeden za Cunninghamem. Polak staje się nieco nerwowy. Ale już po chwili słyszy, że trzeci sędzia widział jego zwycięstwo. I to on opuszcza ring jako mistrz świata, przy owacji kibiców, dla których w Prudential Center w Newark jest wielką gwiazdą.
Jak będzie w weekend? Dominuje opinia, że walka powinna być bardzo ciekawa, a jej wynik może być różny, choć większe szanse ma Polak. Dzwonię do Przemysława Salety i pytam o walkę. - Tomek to gość, który przyzwyczaił nas do tego, że pokazuje dobry boks. Że gwarantuje emocje. W sobotę może mu być i łatwo, i trudno. Wszystko zależy od tego, jak przygotuje się Cunningham, bo dla Amerykanina waga ciężka to wciąż coś nowego - mówi.
Drugie starcie obu panów reklamuje plakat. Na nim napis, trzy epitety: "Więksi, lepsi, silniejsi". Prawdziwe? Więksi na pewno są. Teraz mierzą się w wadze ciężkiej, w której Polak walczy od kilku lat, a Cunningham ma za sobą dopiero jedno starcie. Wygrane, ze słabym rywalem, podczas gdy Polak wygrywał już m.in. z Chrisem Arreolą i przegrywał z Witalijem Kliczką. Silniejsi? Też można się z tym zgodzić. Jest raczej niemożliwe, by teraz Adamek trzy razy posyłał Cunninghama na deski, a ten mimo wszystko wstawał i był gotowy do walki. Brak nokautującego ciosu - to wciąż jest pięta achillesowa Adamka z wagi ciężkiej. Ale to nie oznacza, że Polak teraz nie bije mocniej. Bije.
Lepsi? Tutaj wątpliwości są duże. W Polsce wciąż jeszcze częste są głosy, że Adamek popełnił błąd, zmieniając wagę na ciężką. Rafał Kazimierczak w dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym" wybór Polaka nazywa ryzykownym, dodając przy tym, że obecność w niej Cunninghama jest jeszcze mniej zrozumiała. Fragment jego tekstu: "Zgadzam się, że historia brzmi pięknie - mamy rewanż za wyrównany pierwszy pojedynek, mamy rewanż za niewyrównane rachunki sprzed lat. Tyle, że z tą wagą ciężką cała historia jest trochę naciągana".
Polak jest dzisiaj trochę jak himalaista, któremu nie udało się wejść na K2, a teraz znów jest pod szczytem i próbuje założyć obóz na wysokości 7000 metrów. Załóżmy, że wygrywa z Cunninghamem. Zdaniem większości ekspertów - tak powinno się stać. Potem najprawdopodobniej zmierzy się z Bułgarem Kubratem Pulewem. I ewentualna wygrana z nim ma po raz drugi doprowadzić Polaka do walki o pas w wadzie ciężkiej. Tym razem już nie z Witalijem, a Władimirem Kliczko. Kiedy? Najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku, gdy Adamek będzie miał już 37 lat.
Bracia Kliczko to świetni pięściarze i biznesmeni. Wiedzą, co robić, by być na szczycie, ciężko trenują, dobrze walczą i pewnie wygrywają. Swojej szansy nie wykorzystałem, bo zwyczajnie dałem plamę. Nie byłem sobą, brakowało mi szybkości. Przegrałem, bo to nie był mój dzień. Temat zamknięty. Teraz tylko zostaje mi wierzyć, że Pan Bóg da mi wejść na samą górę jeszcze raz i że drugą szansę wykorzystam. CZYTAJ WIĘCEJ
- Myślę, że to będzie jego ostatnia szansa, by osiągnąć to, co nie udało się jeszcze żadnemu z Polaków. Wóz albo przewóz. Jeśli znów przegra z którymś z braci, to już nigdy nie sięgnie po pas - mówi Gorzkiewicz. Złudzeń co do szans Polaka w takim starciu nie pozostawia też Przemysław Saleta. - Nie oszukujmy się. Historycznym ciężkim to Adamek już nigdy nie będzie. W ogóle wydaje mi się, że najlepszego Tomka to my już widzieliśmy. Owszem, możliwe, że będzie się jeszcze stawał coraz silniejszy, ale to wszystko odbędzie się kosztem dynamiki. Już nie będzie tak szybki, a to właśnie szybkość była jego największym atutem podczas najcięższych walk - tłumaczy w rozmowie z naTemat.
Jeszcze dwa, trzy lata temu pytanie o najlepszego boksera w Polsce było retoryczne. Adamek nie miał sobie równych Polaków w swojej kategorii wagowej. Ale dziś? No właśnie. Jakiś czas temu gościem w programie "As wywiadu". Prowadzący Patryk Mirosławski zapytał go, czy jest w wadze ciężkiej jakiś bokser lepszy od niego. Szpilka odpowiedział, że nie. A w ciężkiej walczy też przecież Adamek. Przesadził? - Zależy, jak na to patrzeć. Podam panu taki przykład. Adamek z Witalijem nie dotrwał do końca. Mariusz Wach z Władimirem wytrzymał i przegrał na punkty. Z tego wynikałoby, że Wach jest lepszy. Ale gdyby zmierzył się z Adamkiem, wydaje mi się, że raczej by przegrał - mówi Saleta.
Dodaje, że ze Szpilką jest trochę podobnie. Jest na pewno wielką nadzieją polskiego boksu, ma bardzo duży potencjał, tylko że gdyby teraz zmierzył się z Adamkiem, prawdopodobnie by przegrał. - Ale to kwestia czasu, który działa na korzyść Szpilki i niekorzyść Adamka. Za rok czy półtora roku wynik takiego starcia mógłby już być zupełnie inny - analizuje Saleta, by po chwili zakończyć - Ale wie pan co? Taka walka to byłoby coś. W sumie można by ją zorganizować. Niezły poziom, ciekawi rywale, komplet widzów. Jestem pewny, że to by się świetnie sprzedało.
