
W niedzielę Austriacy poszli do urn wyborczych, aby zdecydować, kto przez następne sześć lat będzie gospodarzem Skrzydła Leopolda w wiedeńskim Pałacu Hofburg. Jak wynika z danych exit poll, już w pierwszej turze reelekcję zapewnił sobie Alexander Van der Bellen.
Wybory prezydenckie w Austrii 2022
W pierwszej turze wyborów prezydenckich w Austrii z urzędującym prezydentem Alexandrem Van der Bellenem rywalizowali: Walter Rosenkranz, Dominik Wlazny, Tassilo Wallentin, Gerald Grosz, Heinrich Staudinger i Michael Brunner.
Van der Bellen startował bez afiliacji partyjnej, ale z poparciem zielonych (których był działaczem od końca lat 80-tych) i części środowisk lewicowych. Aktualna głowa austriackiego państwa to profesor ekonomii, który przez wiele lat wykładał na Uniwersytecie Wiedeńskim, a pracę naukową łączył z karierą z polityczną, zasiadając w Radzie Narodowej oraz wiedeńskim samorządzie.
Według ostatnich przedwyborczych sondaży, za jego "najsilniejszych" rywali uchodzili reprezentujący nacjonalistyczną FPÖ Rosenkranz i Wlazny – młody lekarz powszechnie znany z działalności kabaretowej pod pseudonimem Marco Pogo, który startował z ramienia... "piwokratycznej" formacji Die Bierpartei.
Cały problem w tym, że Van der Bellen w sondażach mógł liczyć na blisko połowę głosów, a wspomniani kontrkandydaci mieli poparcie rzędu 14-12 proc. Blisko 10-proc. wyniki notowali jeszcze konserwatywny publicysta Wallentin i komentator polityczny Grosz.
Znany z antyzachodnich opinii producent butów Staudinger i reprezentujący antyszczepionkową formację MFG Brunner od dawna wiedzieli, że w ich zasięgu nie są nawet marzenia o drugiej turze.
Kto będzie austriackim prezydentem przez kolejne sześć lat? Znamy wyniki exit poll
Według badania exit poll pracowni SORA, które tuż po zamknięciu lokali wyborczych opublikowała stacja ORF, w pierwszej turze reelekcję z wynikiem 54,6 proc. uzyskał Alexander Van der Bellen.
18,9 proc. Austriaków poparło Waltera Rosenkranza, 8,5 proc. Tassilo Wallentina, 8,1 proc. Dominika Wlaznego, 5,8 proc. Geralda Grosza, 2,3 proc. Michaela Brunnera, a 1,7 proc. Heinricha Staudingera.
Choć ustrój Austrii mocno przypomina ten niemiecki, w przeciwieństwie do RFN pod Alpami głowę państwa wybiera się w głosowaniu powszechnym. Po zaprzysiężeniu austriacki prezydent nie otrzymuje jednak wielkiej władzy – poza kompetencjami w zakresie powoływania kanclerza federalnego, zajmuje się on głównie zadaniami ceremonialnymi oraz moderowaniem debaty publicznej.
Zobacz także
