– Niemcy robią błąd, stojąc po stronie NATO na Ukrainie – powiedział Władimir Putin w stolicy kazachskiej Astanie. W ten oto sposób dyktator Rosji pokazał, z kim na Zachodzie prowadzi równoległą polityczną wojnę. Według zbrodniarza z Kremla Olaf Scholz "przełożył lojalność wobec Sojuszu ponad interes narodowy".
– Niemcy popełniają błąd, przedkładając lojalność wobec NATO ponad własny interes narodowy – powiedział Władimir Putin. O tym jednak, że to Rosja traci na kontynuowaniu bezsensownej i nieudolnej inwazji, Olaf Scholz mówił wielokrotnie.
– Wspieramy Ukraińców w ich walce o integralność i suwerenność. Nie będziemy negocjować nad głowami Ukraińców. Będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak to będzie potrzebne, a Ukraina może na to liczyć – obiecał.
Podczas samej konferencji w Astanie Władimir Putin stwierdził, że nie zamierza używać broni jądrowej na froncie. Zapewnił także, że jego celem nie jest starcie z siłami NATO. Jak wyjaśnił, "mogłoby to doprowadzić do globalnej katastrofy".
Dyktator odniósł się także do ostatniego ataku rakietowego, który przypuścił na 10 ukraińskich obwodów, w tym Kijów i Lwów. – Nie stawiamy sobie za zadanie zniszczenia Ukrainy. Nie, oczywiście, że nie – odparł. Zapytany o dalsze plany uderzeń rakietowych odpowiedział krótko: – Nie ma też teraz potrzeby masowych uderzeń.
Na dwudniowej konferencji w Astanie obecny jest także prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan. Z nieoficjalnych ustaleń Reutersa wynika, że polityk będzie "aktywnie zabiegał" o wypracowanie scenariusza pokojowego dla Ukrainy.
Co tak naprawdę oznacza przemówienie dyktatora Rosji? O jego skłonnościach do kłamania nie trzeba wspominać, jednak wiele wskazuje na to, że wystąpienie kierował nie do Rosjan, a do międzynarodowej opinii publicznej, chcąc pokazać się w nieco lepszym świetle.
– Stan rosyjskiej armii jest dalece gorszy od tego, który był powszechnie uznawany nie tylko przez ekspertów i komentatorów, ale także w rankingach (...) Powiedzmy sobie szczerze, pobłądziliśmy w tej ocenie i zawyżyliśmy ją – przyznał ekspert.
Ogromne protesty w Rosji wywołało także ogłoszenie mobilizacji wojskowej. Tysiące mężczyzn ruszyło na przejścia graniczne, a inni wyszli na ulicę. Największe manifestacje odnotowano w Dagestanie.