Czarne chmury zbierają się nad klubem Roberta Lewandowskiego. Kiepskie wyniki w Lidze Mistrzów sprawiły, że niedzielny pojedynek przeciwko Realowi Madryt, może mieć kluczowe znaczenie w perspektywie przyszłości finansowej Barcelony. Duma Katalonii potrzebuje spektakularnego sukcesu, żeby się odkuć.
Reklama.
Reklama.
FC Barcelona w grupie Ligi Mistrzów zajmuje po 4 kolejkach trzecie miejsce
Duma Katalonii jest liderem LaLiga, tuż przed starciem z Realem Madryt
Robert Lewandowski jest najlepszym strzelcem drużyny Xaviego Hernandeza
Zaledwie jedno zwycięstwo w czterech meczach Ligi Mistrzów mocno skomplikowały sytuację FC Barcelony. Klub, którego piłkarzem latem 2022 roku został Robert Lewandowski, od dłuższego czasu walczy ze sporymi problemami finansowymi. Brak awansu do fazy pucharowej Champions League może sprawić, że finanse Dumy Katalonii uszczuplą się o minimum 20 milionów euro.
Zdaniem dziennikarzy "Mundo Deportivo" w budżecie katalońskiego giganta właśnie taką kwotę zakładano na budżet A.D. 2022, jako niemal pewną, spoglądając na możliwości sportowe drużyny. Barcelona miała dotrzeć do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Jeśli spełni się czarny, ale bardzo realny scenariusz braku awansu do fazy pucharowej LM, kataloński zespół będzie musiał grać w Lidze Europy UEFA. Nawet końcowe zwycięstwo w drugim co do ważności pucharze klubowym na Starym Kontynencie, nie rozwiąże problemów Barcelony.
350 milionów zysków to za mało
Prezydent klubu Joan Laporta latem zdecydował się na ryzykowny ruch w postaci uruchomienia tzw. dźwigni finansowych. To nic innego jak sprzedaż aktywów, które posiada Duma Katalonii. W tym czasie podjęto m.in. kroki w stronę spieniężenia udziałów w spółce BLM, czyli Barcelona Licensing & Merchandise. Dzięki sprzedaży części praw wizerunkowych budżet został wzmocniony kwotą rzędu 250 milionów euro.
Dodatkowym zastrzykiem było spieniężenie 25 procent wpływów z tytułu tzw. praw telewizyjnych dla klubu. Zdaniem Laporty za każde 10 procent sprzedanego kawałka tortu Barcelona mogła liczyć na wpływ w wysokości nawet 100 milionów euro.
To wszystko jednak za mało w obliczu problemów z pełnym sfinansowaniem wydatków na pensje zawodników. Według nieoficjalnych informacji Barcelona obecnie jest ok. 100 milionów euro powyżej limitu finansowego, który osiągnąć chcą zarówno Laporta, jak i Mateu Alemany, czyli dyrektor sportowy FCB.
Redukcja kontraktów to cel nadrzędny, aby osiągnąć wymagane pułapy finansowe zgodnie z zasadami Financial Fair Play oraz te, które obowiązują w lidze hiszpańskiej. Barcelona już latem miała problem z rejestracją zawodników. Ostatecznie zdecydowano się na powiększenie kapitału z własnej kieszeni (m.in. prezydenta Laporty), dzięki czemu można było zobaczyć na boisku Julesa Kounde. Kuriozalne było, że obrońca początkowo musiał znaleźć się poza listą graczy uprawnionych do występów w LaLiga.
Walka o przyszłość z Realem Madryt
"Zarząd FC Barcelona uchwalił budżet na sezon 2022/2023, który zawiera przychody operacyjne w wysokości 1,225 mld euro. Prognoza zysku wynosi 274 mln euro. Na koniec poprzedniego sezonu zarząd zamknął rok finansowy ze stratą wynoszącą 1,017 mld euro i zyskiem w wysokości 98 mln euro" – ogłoszono pod koniec września 2022 roku.
Problemy z awansem w Lidze Mistrzów sprawiają jednak, że niedzielne El Clasico może być kluczowe dla przyszłości katalońskiego klubu. Barcelona potrzebuje spektakularnego sukcesu, żeby np. ponownie przekonać do siebie inwestorów. W klubie liczą na spore zyski wynikające z umowy sponsorskiej ze Spofity, którego marka widnieje w nazwie słynnego stadionu Camp Nou.
Co ciekawe, podczas prestiżowej rywalizacji z Realem klub ze stolicy Katalonii zagra w specjalnych koszulkach. Na trykotach nie pojawi się logo Spotify, tym razem znajdzie się tam charakterystyczny symbol Drake'a. W ten sposób serwis streamingowy uhonoruje kanadyjskiego rapera, który jako pierwszy w historii Spotify przekroczył próg 50 miliardów odtworzeń jednego utworu.
Jak zatem widać, w Katalonii idą z duchem czasu. To jednak nadal nie rozwiązuje problemów, kiedy w przypadku wyniku sportowego, brakuje sukces. Dlatego właśnie rywalizacja z Królewskimi na krajowym podwórku, po wpadce w Champions League, będzie kluczowa.
Mecz pomiędzy Realem Madryt a FC Barceloną już w najbliższą niedzielę. Początek słynnego El Clasico już o godzinie 16:15. Będzie to starcie wicelidera (Real) z liderem (Barca) Primiera Division. Oba zespoły mają po ośmiu ligowych kolejkach po 22 punkty. Mecz zostanie rozegrany na terenie mistrzów Hiszpanii, czyli słynnym EstadioSantiago Bernabeu.
Transmisję z meczu przeprowadzi Eleven Sports 1 oraz Canal+ Premium.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.