logo
Karetka jadąca na sygnale do dziecka zabiła po drodze 84-latkę Fot. Łukasz Solski/East News
Reklama.
  • Do wypadku doszło w Łodzi na ul. Tatrzańskiej, 84-latka wyszła przejście dla pieszych zza autobusu i została potrącona przez przejeżdżający ambulans
  • Karetka jechała na sygnale
  • Kierowca ambulansu był trzeźwy
  • Pomimo udzielonej natychmiastowo pomocy, 84-latka zmarła
  • Do tragicznego wypadku doszło we wtorek 18 października ok. godz. 18 na ul. Tatrzańskiej w Łodzi. Ambulans pogotowia ratunkowego śmiertelnie potrącił kobietę w podeszłym wieku, która weszła na pasy zza autobusu.

    Katarzyna Zdanowska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi przekazała, że kierowca karetki był trzeźwy.

    - Jak ustalono, piesza weszła na przejście z prawej strony, zza stojącego autobusu MPK. Wtedy została potrącona przez jadącą na sygnałach świetlnych i dźwiękowych karetkę pogotowia. Policjanci wykonali oględziny, zabezpieczyli ślady i przesłuchali świadków. Sprawdzili też trzeźwość kierującego, która nie budziła zastrzeżeń - powiedziała.

    Zespół ratownictwa medycznego otrzymał zgłoszenie do rocznego dziecka i jechał do niego z użyciem sygnałów świetlnych i dźwiękowych.

    Po potrąceniu 84-latki ratownicy z ambulansu natychmiast zaczęli udzielać jej pomocy medycznej. - Wezwano na miejsce drugą karetkę, która przewiozła ranną do szpitala Kopernika w Łodzi - powiedział rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi Adam Stępka cytowany przez TVN.

    Pomimo natychmiastowej pomocy kobieta zmarła. Okoliczności zdarzenia są sprawdzane przez policję pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź-Widzew.

    Tragiczny wypadek w Szczecinie. Karetka staranowała przystanek

    W czerwcu opisywaliśmy równie tragiczny wypadek z udziałem ambulansu. Doszło do niego w Szczecinie. Ambulans wjechał prosto w przystanek autobusowy, na którym stała kobieta. Wcześniej doszło do zderzenia z samochodem osobowym. Do szpitala trafili wszyscy uczestnicy zdarzenia. Niestety, jednej osoby nie udało się uratować.

    "Świadkowie zdarzenia mówili, że siła uderzenia była bardzo duża, a ratownicy nie mogli się samodzielnie wydostać z karetki" – relacjonuje serwis.

    Do szczegółów zdarzenia dotarli dziennikarze RMF FM. Jak się okazało, w ambulansie, który staranował przystanek autobusowy, były trzy osoby. Wśród nich było dwóch ratowników oraz studentka w trakcie praktyk w pogotowiu.

    Karetka zaś nie tylko uderzyła w przystanek, ale również zapaliła się chwilę po zdarzeniu. Doszło także do zderzenia z kolejnym samochodem. Natychmiastowej pomocy medycznej wymagali wszyscy uczestnicy wypadku.

    Do szpitala trafili ratownicy z urazami głowy, biodra oraz kończyny dolnej, a także kierowca drugiego samochodu, także z urazem głowy. Nie udało się uratować kobiety, która stała na przystanku.