Premier Wielkiej Brytanii Liz Truss zrezygnowała z funkcji szefowej rządu. Pozostanie na jego czele aż do wyboru nowego przywódcy torysów. Co ciekawe, na to stanowisko chce wrócić Boris Johnson, którego Truss zastąpiła. Tak przynajmniej donoszą media.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tym samym Lizz Truss stała się najkrócej urzędującym premierem w historii tego kraju. Do tej pory ten "zaszczyt" przypadał Georgowi Canningowi, który zmarł po 5 miesiącach urzędowania w 1827 roku.
Formalnie polityczka zrezygnowała na razie tylko z funkcji liderki Partii Konserwatywnej, na czele rządu pozostanie do czasu wyboru swojego następcy lub następczyni. Na to stanowisko ma szykować się jeden z byłych premierów Wielkiej Brytanii.
Boris Johnson znów chce być premierem
Zarówno The Times jak i Daily Telegraph donoszą, że Boris Johnson - który został zmuszony do rezygnacji z funkcji lidera Konserwatystów w lipcu po serii skandali - przygotowuje się do ponownego ubiegania się o najwyższe stanowisko w Wielkiej Brytanii.
"Powiedziano mi, że Boris Johnson ma wystartować w konkursie na lidera torysów" – informuje dziennikarz The Times Steven Swinford. Dowiedział się on, iż były premier uważa, iż to sprawa interesu narodowego.
Dodajmy także, że przeciwnicy Truss zarzucali jej, że niepotrzebnie w czasach kryzysu przeprowadziła rewolucję w podatkach. Jej rząd dokonał kilku niefortunnych decyzji. Jedną z nich było m.in. obniżenie podatków dla najbogatszych. Niezadowolenie społeczne wzbudziły również cięcia wydatków publicznych. W konsekwencji funt odnotował drastyczny spadek.
Kto jeszcze może zastąpić Truss?
Media gorączkowo spekulują na temat tego, kto mógłby ją zastąpić na stanowisku lidera partii Torysów i premiera. Jej były rywal Rishi Sunak jest faworytem bukmacherów do przejęcia władzy. Za nim plasują się Penny Mordaunt i sekretarz obrony Ben Wallace.
O co chodziło w skandalu, który ostatecznie pozbawił Borisa Johnsona funkcji? Otóż, na początku lipca wyszło na jaw, że kłamał w kwestii posła konserwatystów Chrisa Pinchera. Wbrew temu, co utrzymywał, w momencie nominowania go zastępcą whipa (osoby odpowiedzialnej za dyscyplinę w klubie poselskim) i wiceministrem spraw zagranicznych, wiedział o skargach dotyczących molestowania seksualnego.
Informacje na temat zarzutów wobec parlamentarzysty wypłynęły do opinii publicznej w czerwcu i wtedy Pincher zrezygnował z funkcji. Jednak sam Johnson jeszcze 5 lipca twierdził, że nie miał świadomości, iż wcześniej formowano takie oskarżenia.
Wtedy wieczorem wydało się jednak, że premier nie mówił prawdy. To spowodowało, że członkowie jego rządu zaczęli hurtowo rezygnować z zajmowanych stanowisk. Johnsona kosztowało to ostatecznie stanowisko.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.