Człowiek zawsze znajdzie dziurę w całym. Większość z nas ciągle narzeka, że za dużo pracuje lub zbyt mało zarabia. Są jednak ludzie w całkowicie odwrotnej sytuacji. Maciek jest informatykiem w dużej firmie, świetnie zarabia i nie przemęcza się. Pomimo to, czuje się sfrustrowany, bo praca nie daje mu satysfakcji. Pieniądze szczęścia nie dają?
Każdy z nas pracuje, by zarobić. Zazwyczaj jak najwięcej, jak najszybciej i jak najłatwiej. Okazuje się, że teoretycznie wymarzona praca może być powodem do frustracji, a nawet wpędzić w depresję. Nie każdy bowiem oczekuje od swojej pracy jedynie dużych zarobków.
Maciej ma 27 lat. Mieszka w Warszawie ze swoją dziewczyną. Nie należy do tych, którzy muszą się o cokolwiek w życiu martwić. Regularnie chodzi na siłownię, obiady je głównie w restauracjach i lubi kupować markowe ciuchy. Nie jest jednak w stanie powiedzieć samemu sobie, że jest szczęśliwy.
– Nie mogę być zadowolony ze swojego życia - mówi lekko znudzonym głosem Maciek. Jest informatykiem. Jego miesięczne zarobki przekraczają osiem tysięcy złotych "do ręki". Nie wie, co to nadgodziny, a przez większość czasu w pracy szuka sobie zajęcia. – Przychodzę tam dzień w dzień, a jedyne co muszę zrobić to odebrać dwa telefony i sprawdzić maila. Pracuję w zespole. Oznacza to, że muszę czekać, aż ktoś zrobi swoją część projektu, który aktualnie się "procesuje". Dopóki ktoś nie zrobi swojej roboty, ja po prostu nie mam co robić – stwierdza Maciek.
Bywają tygodnie, gdy Maciek musi dać z siebie nieco więcej. Jednak nigdy nie było tak, aby poczuł w pracy jakiekolwiek "ciśnienie". Pięćdziesiąt złotych na godzinę, to dla większości Polaków stawka marzeń. – Nie wiem, czy każdy chciałby być na moim miejscu. Jeśli jesteś ambitny i chcesz się rozwijać, to nie spodoba się tobie taka praca. Jeśli przez cały dzień nic nie zrobiłeś, wracasz do domu, to nawet cię to nie cieszy. Robisz dalej to samo, czyli nic – mówi rozżalony informatyk.
Praca jak salon gier
Zbyt lekka praca rozleniwia. Maciej zdaje sobie jednak sprawę z tego, że tak naprawdę powinien się cieszyć. W końcu dobrze zarabia i może sobie pozwolić praktycznie na wszystko. Tyle tylko, że jeszcze rok temu jego życie wyglądało zupełnie inaczej. - W poprzedniej pracy, gdy zaczynałem, zarabiałem trzy razy mniej, a pracowałem czasem 16 godzin dziennie. Pomimo to, byłem zadowolony, bo po przyjściu do domu miałem poczucie, że coś zrobiłem – wspomina.
Teraz trudno o satysfakcję. Maciek powinien być w pracy osiem godzin. Wie jednak, że oznaczają one osiem godzin bezczynności, dlatego nawet nie próbuje przychodzić do pracy na czas. Po godzinnym spóźnieniu, z którego nikt go nie rozlicza, zasiada do komputera. Sposobem na walkę z nudą jest przede wszystkim gra na komputerze. Szczerze przyznaje, że zajmuje mu to nawet pięć godzin dziennie. W międzyczasie, zdarza mu się obejrzeć film na YouTub'ie.
Maciej myśli o zmianie pracy. - Trudno jest znaleźć pracę, gdzie zarobki byłyby na podobnym poziomie. Rozglądam się jednak za ofertami, gdzie pieniądze są dużo mniejsze. Miałbym jednak gwarancję, że dalej będę się rozwijał. Być może wracałbym również do domu w znacznie lepszym nastroju - mówi Maciek.
Informatykom poprzewracało się w głowach
Sytuacja Maćka nie dziwi Marka z Chorzowa, również informatyka. Jak twierdzi, często się zdarza, że w wielu korporacjach "pracują" tego typu osoby. – Nikt nie wie, co robią, widnieją głównie jako nazwisko w Excelu. Takie osoby po prostu wegetują, pobierają pensję, a ich zadania wykonują inne osoby. Często robią to świadomie i dostosowują się do tego stanu rzeczy - mówi Marek.
Takie wegetowanie nie przynosi jednak korzyści na dłuższą metę. – Istnieje ryzyko, że ktoś wreszcie zauważy w swojej tabelce, że dany pracownik nie jest mu potrzebny. Gdy ktoś przez rok praktycznie nic nie robił, to później trudno będzie mu wrócić do normalnego trybu pracy – ostrzega Marek.
Jak twierdzi, sam jest w odwrotnej sytuacji. O ile praca daje mu satysfakcję, nie może powiedzieć tego samego o zarobkach. – Zarabiam cztery tysiące na rękę. Cieszę się z tego co mam, bo są ludzie, którzy mają mniej. Jednak czasem chcę sobie kupić coś, na co po prostu mnie nie stać. Na szczęście informatyk w Polsce nie musi szukać pracy – mówi z nadzieją na poprawę swojej sytuacji informatyk z Chorzowa.
Marek przyznaje jednocześnie, że polskim informatykom nieco poprzewracało się w głowach. – Zarabiamy kokosy – mówi szczerze. Podkreśla jednak, że należy szukać takiej oferty, która zapewnia rozwój. W przeciwnym razie można szybko narobić sobie tyłów. – Nawet, jeśli zarabiasz 10 tysięcy, ale po roku stwierdzisz, że projekt idzie na dno, lepiej poszukać czegoś nowego. Nie warto się pod czymś takim podpisywać – radzi Marek.
Kuba: Mało zarabiam i dobrze mi z tym
Są jeszcze ludzie, którzy wybierają pracę dającą satysfakcję. Kuba jest menedżerem projektu w jednej z warszawskich agencji reklamowych. Jest odpowiedzialny między innymi za kontakt klientami. – Moje zarobki są poniżej moich oczekiwań. Jednak atmosfera w pracy jest niepowtarzalna - mówi Kuba. W poprzedniej pracy zarabiał znacznie więcej, a pomimo to zdecydował się z niej zrezygnować. – To, co działo się w poprzedniej pracy, można nazwać jednie mobbingiem – mówi dwudziestopięcioletni Kuba.
W obecnej pracy ma nie tylko dobrą atmosferę, ale przede wszystkim poczucie bycia potrzebnym. – Każdy lubi być nagradzanym, chwalonym. Czuję, że się realizuję, a jednocześnie to co robię jest doceniane. Często dostaję podziękowania, ustnie lub mailowo – stwierdza Kuba.
Okazuje się, że nie dla wszystkim pieniądze są podstawowym kryterium w wyborze zajęcia. Równie istotną, a jak się okazuje czasem ważniejszą, są dobra atmosfera i możliwość rozwoju. – O ile tylko mamy taką możliwość, to szukamy pracy, w której będziemy mogli się spełniać. Trzeba jedynie przemyśleć swoje priorytety. Chciałbym zarabiać więcej, ale zamierzam do tego dojść krok po kroku.
Nie wiem, czy każdy chciałby być na moim miejscy. Jeśli jesteś ambitny i chcesz się rozwijać, to nie spodoba się Tobie taka praca. Jeśli przez cały dzień nic nie zrobiłeś, wracasz do domu, to nawet cię to nie cieszy. Robisz dalej to samo, czyli nic