Od wielu dni w mediach huczy od doniesień o kolizji z udziałem Jerzego Stuhra w Krakowie. Aktor w chwili potrącenia motocyklisty miał 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Teraz okazuje się, że gwiazdor miał próbować uciec z miejsca zdarzenia aż dwa razy.
Sprawę bada prokuratura, która już przesłuchała poszkodowanego kierowcę. Do zeznań Sławomira G. dotarł "Fakt"
"Próbował dwukrotnie uciekać po incydencie. Twierdził, że ofiara udaje, a gdy przyjechała policja, miał utrudniać badanie alkomatem" – donosi tabloid
Jerzy Stuhr miał dwukrotnie próbować uciec po potrąceniu motocyklisty
Z relacji "Faktu" wynika, że motocyklista Sławomir G. jechał odebrać jedzenie do firmy cateringowej. Na jednej z krakowskich ulic kończył manewr skrętu, gdzie zaskoczyło go zderzenie z czarnym lexusem.
– To były ułamki sekund, kiedy poczułem uderzenie na moim ciele. Usłyszałem ogromny huk. Poczułem się jakby w stanie nieważkości. W pewnym momencie odczułem ogromny ból, jakby ktoś mi wbił w rękę ogromną igłę, jak długopis, coś mi w ręce strzeliło – miał powiedzieć podczas przesłuchania.
Na szczęście poszkodowany doznał jedynie urazu ręki w okolicach nad lewym łokciem oraz lewym przedramieniem. Jerzy Stuhr miał jednak jechać dalej. Dopiero przy ulicy Mickiewicza motocykliście udało się zatrzymać aktora.
Początkowo między kierowcami doszło do wymiany zdań. – Kiedy powiedziałem, że pokaże mu je (nagrania z miejsca zdarzenia - red.) policja i po nią dzwonię, on zaczął kontynuować ucieczkę – miał zeznać.
Do ponownego zatrzymania miało dojść na wysokości ulic Karmelickiej i Królewskiej. Dopiero wtedy udało się wezwać na miejsce policję i ratowników medycznych.
Jak już informowaliśmy, według nieoficjalnych ustaleń Radia Zet zaś prokuratura bada możliwość postawienia 75-latkowi zarzutów karnych. Jeśli faktycznie tak się stanie, aktorowi może grozić kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Jerzy Stuhr zaprzecza, by uciekł z miejsca zdarzenia
"Wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" – mogliśmy przeczytać.
Aktor nie poprzestał jedynie na oświadczeniu. Kilka dni później udzielił wywiadu dla "Faktu". – Ja jestem dobrej myśli, bo nikomu nic nie zrobiłem (...). Nagle okazało się, że dziennikarz, z którym wydawało mi się, że jestem umówiony następnego dnia, czeka na mnie wtedy i tyle – skomentował.
Nie milkną echa po kolizji z udziałem Jerzego Stuhra w Krakowie
– Duża ilość sytuacji z kierowcami pod wpływem alkoholu dotyczy nawet nie tyle osób uzależnionych, które nie potrafią się powstrzymać od picia, ile wynikają właśnie z osłabienia mechanizmów kontroli i błędnych przekonań – nie jestem pijany, mogę prowadzić, nic się nie stanie – wyjaśnił.