Na stronach internetowych partii politycznych umieszczane są listy wpłat darczyńców. Wszystko przez wzgląd na obowiązujące od lipca przepisy. Ostatnie przelewy na konto Prawa i Sprawiedliwości nie tylko imponują, ale również zaskakują.
Wśród najhojniejszych darczyńców znajdują się członkowie zarządu PZU: Piotr Nowak, Andrzej Jaworski, Ernest Bejda i Małgorzata Sadurska. Co więcej, wśród osób, które przekazały datki na konto Prawa i Sprawiedliwości ma znajdować się sama prezeska PZU Beata Kozłowska-Chyła.
Wszyscy przekazali na partię Jarosława Kaczyńskiego maksymalną dozwoloną przez przepisy darowiznę w wysokości 45 tys. 150 zł. Według ustaleń "Polityki" to nie ostatnia spółka, która wpłacała i będzie musiała wpłacić na obóz rządzący.
– Latem w Ministerstwie Aktywów Państwowych Jacka Sasina odbyła się rozmowa z niektórymi szefami państwowych spółek i zostało jasno postawione oczekiwanie, że mają wpłacać pieniądze na konto partii – powiedział anonimowy informator tygodnika.
Niewiele mniejszą darowiznę przekazał prezes TFI PZU Robert Zima. W jego przypadku mowa o 30 tys. zł. Wiceprezeska spółki-córki PZU Anna Sotek wpłaciła zaś 12 tys. zł.
Pieniądze już wpłacili członkowie rady nadzorczej Pekao. Od 12 do 13 tys. zł przekazali: Marian Majcher, Michał Kaszyński i Sabina Bigos-Jaworowska. Od lipca do października po 2 tys. zł wpłacał na konto PiS Ryszard Wasiłek, który od 2016 roku niezmiennie pełni funkcję wiceprezesa PGE.
Na niepokojące ustalenia już reagują politycy opozycji. Za pośrednictwem Twittera na ostry komentarz zdecydował się Michał Szczerba. "Pięć osób z zarządu PZU w ciągu zaledwie 6 dni (od 14 do 20 października) wpłaciło na konto partii PiS łącznie 225 tys. 750 zł. Haracz za stanowisko?" – zapytał.
"Dodatkowa premia na wpłatę na partię? Sztucznie zawyżane pensje? Upadłe państwo, patopartia i kasjer Kaczyński!" – dodał. Do sprawy zwięźle odniósł się także Marek Sowa z Koalicji Obywatelskiej. "Kolejny niesamowity przypadek!" – ironizował.
W rozmowie z "Polityką" anonimowo głos zabrał także jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości. – Ludzie martwią się o to, czy będą mieli z czego zapłacić wysokie rachunki za energię i ogrzewanie. Inflacja rośnie, muszą więcej płacić za kredyty, a ludzie nominowani przez partię do spółek wpłacają na PiS gigantyczne pieniądze – ocenił.