Joanna Racewicz dwukrotnie poroniła. Odgryza się Kaczyńskiemu
Joanna Racewicz dwukrotnie poroniła. Odgryza się Kaczyńskiemu Fot. Artur Szczepanski/REPORTER; TRICOLORS/East News
Reklama.
  • Joanna Racewicz w swoim najnowszym poście odniosła się do kontrowersyjnych słów Jarosława Kaczyńskiego na temat niskiego przyrostu naturalnego
  • Dziennikarka nie boi się zabierać głosu nawet w najbardziej kontrowersyjnych tematach. Ostatnio zauważyła plusy szalejącej drożyzny
  • W katastrofie smoleńskiej zginął jej mąż, który był szefem ochrony Prezydenta RP
  • Racewicz wielokrotnie podważała rządy obecnej partii. Tym razem również postanowiła zwrócić się do prezesa Prawa i Sprawiedliwości
  • Joanna Racewicz odgryza się Kaczyńskiemu. "Nasz gniew potrafi skruszyć trony"

    Słowa wypowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego 5 listopada w Ełku podczas spotkania z wyborcami obiły się szerokim echem wśród opinii publicznej. Według prezesa Prawa i Sprawiedliwości niski poziom dzietności w Polsce spowodowany jest alkoholizmem wśród kobiet. Zwrot "dawanie w szyję", który wykorzystał polityk, jest już sławetnym memem i krąży po całym internecie.

    Do słów prezesa PiS-u odniosła się Joanna Racewicz w bardzo intymnym i osobistym poście na Instagramie. Dziennikarka jest również kolejną znaną kobietą, która zdecydowała się przyznać do dwukrotnego poronienia. W swoim wpisie podkreśliła również, że pracę w telewizji straciła między innymi przez swoje przekonania.

    "To ja i mój Syn. Urodziłam sporo po trzydziestce. Nie, nie dlatego, że 'dawałam w szyję', Panie Prezesie. Odwlekałam macierzyństwo ze strachu o przyszłość. Nasze pierwsze dziecko było za słabe, żeby przeżyć. Umarło we mnie. Bywa. Potem chcieliśmy zbudować gniazdo. Dom. Nie oglądaliśmy się na państwo" – poinformowała Racewicz.

    "Byliśmy we dwoje, młodzi. Szczęśliwi. Aż przyszedł 'pierwszy PIS' i rękami swoich komisarzy wyrzucił mnie z pracy. Uchodziłam za 'lewaczkę'. Mówiłam: 'to trzeci miesiąc ciąży'. Nie miało znaczenia. 'Nie pasujesz nam'. (...) Drugie dziecko też straciliśmy. 'Nie ma powodów medycznych, wygląda na silny stres' - tyle diagnoza" – kontynuowała.

    W dalszej części swojego posta dziennikarka opowiedziała o kolejnych problemach zdrowotnych. Joanna Racewicz zmagała się z silną depresją. Wspominała, że jej rodzina mogła liczyć na zrozumienie pierwszej damy, Marii Kaczyńskiej.

    "Przyszła depresja. Trzymała w garści latami. Wtedy kiepsko z prokreacją. Czy ktoś z TVP się mną zainteresował? Nie, panie prezesie. Tylko pańska bratowa poprosiła swojego męża, prezydenta, o dłuższy urlop dla szefa ochrony, mojego męża. 'Niech się pan zajmie żoną' - usłyszał. Paweł został ze mną w domu. Trzymał za rękę. Powtarzał: 'damy radę'. Dwa lata później stał się cud. Syn (Igor – przyp. red.). Wyczekany, wytęskniony, wymodlony, aż przyszedł 10 kwietnia i lot w jedną stronę" – dodała.

    Pod koniec dziennikarka odniosła się do katastrofy smoleńskiej i rocznic, które co roku są tak hucznie obchodzone. Joanna Racewicz niejednokrotnie zabierała głos w sprawie tych ceremonii oraz śledztw dotyczących katastrofy. Pragnie, by żałoba po jej mężu, Pawle Janeczku, dotyczyła tylko najbliższych, nikogo więcej.

    A teraz? Czy słyszy Pan oburzenie? Wściekłość? Żal? Bezsilność? Smutek?Nie można pogardzać kobietami. Nasz gniew potrafi skruszyć trony. Czasem wystarczy iskra.

    Joanna Racewicz

    Instagram / @joannaracewicz

    Na sam koniec zaapelowała do polityka, by nie gardził kobietami, bo te odpłacą mu się pięknym za nadobne. Pod postem dziennikarki w komentarzach jej obserwujący oraz koleżanki i koledzy ze świata show-biznesu okazali jej ogromne wsparcie i podziw za odwagę i szczerość.