Ambasadorowie Polski i USA - Tadeusz Chomicki i Stephen D. Mull podbijają serwisy społecznościowe.
Ambasadorowie Polski i USA - Tadeusz Chomicki i Stephen D. Mull podbijają serwisy społecznościowe. Fot. Screen z youtube.com/ user/USEmbassyWarsaw i http://static.video.qq.com/TPout.swf?auto=1&vid=m0011nmn9ce

Amerykański ambasador śpiewa w świątecznym przeboju, nasz przedstawiciel w Pekinie tańczy "Gangnam Style", ambasador w Singapurze organizuje koncerty polskich muzyków. Charakter pracy dyplomatów zmienia się – z poważnych panów spotykających się na nudnych naradach ambasadorowie stali się aktywnymi PR-owcami swoich krajów, którzy dążą do kontaktu nie tylko z politykami i dziennikarzami, ale każdym z nas. Jak dziś powinna wyglądać praca dyplomaty?

REKLAMA
Stephenowi D. Mullowi, nowemu ambasadorowi USA w Warszawie, popularności mogą pozazdrościć nawet znani polscy politycy. Dyplomata jest gwiazdą Twittera, filmik z "All I Want For Christmas Is You" z jego udziałem obejrzało ponad 270 tysięcy internautów. Poza tym Mull udziela wywiadów w mediach – ostatnio w "Gazecie Wyborczej", spotyka się z dziennikarzami i politykami. Widać, że jego taktyka przynosi efekty – już widać pozytywny oddźwięk na kolejne inicjatywy.
Pod artykułem o świątecznym występie urzędników amerykańskiej ambasady w Warszawie Bartłomiej napisał: Świetne!! Gratuluję pomysłu i dystansu do siebie :) Pan ambasador Steven D. Mull pokazuje, jak może wyglądać dyplomacja z ludzką twarzą. Tak trzymać!!!! A my możemy sie tylko uczyć ....". Na polską odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Tadeusz Chomicki, nasz przedstawiciel w Pekinie, wziął udział w teledysku do internetowego hitu "Gangnam Style".

Polscy dyplomaci starają się przyciągnąć także osoby o zgoła innym guście, organizując koncerty muzyki poważnej. Tak działa na przykład polska ambasada w Singapurze. "My wywalczyliśmy i postawiliśmy duży stempel, jeśli chodzi o naszą działalność kulturalną. W tutejszym słynnym ogrodzie botanicznym jest muszla koncertowa. Mniej więcej raz na półtora miesiąca organizujemy w niej koncerty różnych polskich artystów. Ciężko w to uwierzyć, ale przychodzi ok. 2 tysięcy ludzi. Oni słuchają polskiej muzyki, siedzą na trawie" – chwalił się Waldemar Dubaniowski, ambasador w Singapurze.
Bo ambasador i jego pracownicy w coraz mniejszym stopniu są "dla polityków", a coraz bardziej "dla ludzi". – Dziś odchodzimy od dyplomacji klasycznej, nie ma ona już takiej roli jak kiedyś. Coraz bardziej skupiamy się na dyplomacji publicznej – mówi Grzegorz Dziemidowicz, były ambasador w Egipcie i w Grecji. – Nie zawsze dyplomata mówi w języku kraju, gdzie pełni służbę, ale używa środków komunikacji, które dziś są najbardziej powszechne. Niesamowite możliwości w tej sferze daje internet, dlatego dziś dyplomata musi być aktywny na Facebooku, YouTube czy Twitterze – ocenia rozmówca naTemat.
Jednak zaangażowanie w takie formy komunikacji z obywatelami wciąż nie należy do normy, a ci, którzy przecierają szlaki, są często krytykowani za obniżanie powagi urzędu. – Dyplomata to nie człowiek zamknięty w wieży z kości słoniowej, który wieczorem przy koniaku i cygarach, ubrany według protokołu dyplomatycznego, spotyka się z jakimiś ważnymi lokalnymi politykami. Tak już nie jest. Ambasador to człowiek, który reprezentuje swoje państwo w innym kraju, kształtuje jego wizerunek wśród obywateli – opisuje dyplomata.
Ważnym polem aktywności dyplomatów są też spotkania z biznesmenami. – Jeszcze niedawno spotkanie z przedstawicielami firm były nie do pomyślenia, były traktowane jako wtrącanie się w wewnętrzne sprawy państwa. Teraz to przedstawianie zalet gospodarki swojego kraju to jedno z podstawowych zajęć ambasadora – relacjonuje Grzegorz Dziemidowicz.
Ambasador to dziś twarz swojego kraju. – Dawniej ambasador był łącznikiem między rządem kraju, w którym był akredytowany, a swoim rządem – przypomina Daniel Passent, felietonista "Polityki" i były ambasador w Chile. – Dziś dyplomację uprawia się przez kontakty bezpośrednie. Ale ambasador może w inny sposób przysłużyć się swojemu krajowi. Przede wszystkim może i powinien dbać o wizerunek swojego kraju, budować go. Tak na przykład postrzegam to, co zrobił nasz ambasador w Pekinie: postarał się dotrzeć do jak największej grupy ludzi – ocenia rozmówca naTemat.
Stąd też dziś ambasadorowie coraz częściej rozluźniają krawat, by być bliżej ludzi, wśród których pracują. – Ambasador coraz mniej czasu powinien spędzać w biurze – choć ta tradycyjna część obowiązków nadal zostaje – a coraz częściej pojawiać się na targach, konferencjach, akcjach charytatywnych – ocenia Passent. – Taka zmiana stylu jest korzystna. Dlatego też ambasador powinien znać język, powinien mieć odwagę i humor, by zachować się niekonwencjonalnie. Nie powinien być celebrytą czy playboyem, ale też nie powinien siedzieć za biurkiem i czekać na zaproszenie na kolejny koktajl czy bankiet, ale walczyć o wizerunek swojego kraju. Oczywiście pamiętając przy tym, by nie przekroczyć granicy, choć dziś ona się przesuwa i można coraz więcej – ocenia Daniel Passent.
Stąd już tylko krok do zastąpienia wszechstronnie wykształconych dyplomatów osobowościami medialnymi. – Od dawna istnieje teoria mówiąca o zmierzchu klasycznej dyplomacji, sprowadza się ją do roli marketingu, przypomina, że większość kwestii załatwia się bezpośrednio między rządami. Sądzę jednak, że dyplomacja nadal będzie potrzebna i jej rola może rosnąć – ocenia Janusz Reiter, były ambasador w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. – Wraz z rosnącą rolą Unii Europejskiej w świecie będzie zwiększała się rola dyplomatów. Bardziej intensywne będą też stosunki dyplomatyczne w samej Europie, która dziś jest postrzegana jako obszar postpolityczny – ocenia prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Jego zdaniem nie da się zrezygnować z tradycyjnego wykuwania stanowisk. – Do tego potrzebne jest zaufanie, znajomość i czas – mówi Janusz Reiter. Przyznaje jednak, że inaczej niż dawniej rozkładają się akcenty w sferach aktywności dyplomaty. – Duże kraje, o ambitnej polityce handlowej, bardzo dbają o promowanie biznesu. Polska nie robiła tego przez lata komunizmu. Teraz także nie jesteśmy w tej dziedzinie bardzo aktywni, bo większość kontaktów handlowych mamy z krajami europejskimi i nie ma takiej potrzeby – dodaje dyplomata.
Choć dyplomaci coraz częściej stają się politykami, ich główne zadania nie zmieniły się od lat. – Zabieganie o wizerunek swojego kraju to zaledwie część pracy dyplomaty. Ważna, ale nie główna. Ambasador powinien zabiegać, by o jego kraju mówiło się dobrze, dbać o jego wizerunek. To pomaga w dwustronnych stosunkach, bo chce się współpracować z krajem, który się zna i lubi. Nadal jednak porozumienie trzeba zbudować w zaciszu gabinetu – podsumowuje Janusz Reiter