Andrzej Duda zabrał głos po zwołanym na godzinę 12 posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydent zapewnił, że nie ma żadnych sygnałów, by miało dojść do kolejnego podobnego zdarzenia, jak w okolicach Hrubieszowa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Nie mogę mówić o szczegółach. Posiedzenie jest objęte klauzulą niejawności. Odbyła się dyskusja, wszystkie osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa zabrały głos i w szczegółach przedstawiły sytuację. Była też runda ustosunkowania się do podniesionych kwestii – mówił Andrzej Duda po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, które zakończyło się po godz. 15.
Prezydent podkreślił, że "była to otwarta, szczera i odpowiedzialna dyskusja". – Ten ostatni element – odpowiedzialne podejście ze wszystkich przedstawicieli ugrupowań politycznych. Jestem wdzięczny za wszystkie zgłoszone uwagi – dodawał. – Przedstawiliśmy, w jaki sposób działamy i nasz sposób patrzenia na kwestie związane z bezpieczeństwem. Myślę, że spotkało się to z aprobatą – zapewniał.
– Czuwamy nad bezpieczeństwem Rzeczypospolitej razem. Bezpieczeństwo obywateli jest sprawą pierwszoplanową. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa, żadnych czytelnych sygnałów. Nie ma również sygnałów, by było niebezpieczeństwo powtórzenia się takiego zdarzenia – stwierdził prezydent w kontekście wybuchu na Lubelszczyźnie.
Podczas konferencji padło pytanie, czy Ukraina zostanie dopuszczona do śledztwa po wybuchu w Przewodowie. – Wczoraj w nocy uwspólnienie tego postępowania, w jakimś sensie wprowadzenie tego postępowania na ścieżkę sojuszniczą, zaproponował prezydent Joe Biden. Jeżeli ktokolwiek miałby być dopuszczony do tego postępowania, to wymaga takiego co najmniej dwustronnego uzgodnienia. Tylko w tym trybie możemy na to patrzeć – odparł Duda.
Morawiecki o wybuchu w Przewodowie
Podczas posiedzenia RBN premier Mateusz Morawiecki zaznaczał, że większość zebranych dowodów wskazuje na to, że być może uruchomienie art. 4 tym razem nie będzie niezbędne. – Nic nie wskazuje na to, aby wczorajsze nieszczęśliwe wydarzenie przy granicy z Ukrainą, w wyniku którego zginęli polscy obywatele, było atakiem na terytorium Polski – tłumaczył.
Szef rządu na konferencji po spotkaniu prezydenta i premiera z ministrami przypomniał też, że jednostki wojskowe po wtorkowym zdarzeniu postawiono w stan podwyższonej gotowości bojowej.
– Jesteśmy w stałym kontakcie ze wszystkimi sojuszniczymi służbami. Stamtąd dostajemy również potwierdzenie materiału dowodowego, który zebrały nasze służby i który wkrótce posłuży nam do wyciągnięcia wniosków – mówił Morawiecki.
Dodajmy, że z doniesień stacji CNN wynika, iż samolot NATO, przelatujący we wtorek nad polską przestrzenią powietrzną, śledził rakietę, która spadła w Przewodowie na Lubelszczyźnie. Brak jednak informacji, czy podjęto jakieś kroki, by nie dopuścić do upadku rakiety po stronie polskiej.
Gdyby ktokolwiek niepokoił się ruchem na niebie, obecnością sił wojskowych, uspokajam – te działania zmierzają w kierunku wzmocnienia naszego bezpieczeństwa. Żołnierze i służby wykonują swoje zadania.