Wciąż nie rozstrzygnięto sprawy wypadku na Sokratesa. Krystian O., który potrącił młodą rodzinę na przejściu dla pieszych, broni się przed sądem apelacyjnym. Serwis brd24.pl opisał zaskakującą taktykę adwokatów oskarżonego. "Obrońcy Krystiana O., który zabił pieszego na pasach w stolicy, próbowali udowodnić, że ofiara sama była trochę winna temu, że zginęła" – czytamy.
Reklama.
Reklama.
W 2019 roku Krystian O. doprowadził do wypadku na ulicy Sokratesa na warszawskich Bielanach
Jaskrawo pomalowane bmw z ogromną siłą uderzyło w mężczyznę, który na pasach prowadził wózek z dzieckiem
Sąd pierwszej instancji skazał go na 7 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Sprawa trafiła jednak do sądu apelacyjnego
"Obrońcy próbowali udowodnić, że ofiara sama była trochę winna temu, że zginęła" – donosi serwis brd24.pl
Ojciec chłopca – Adam G. zdążył uratować żonę i dziecko. W ostatniej chwili odsunął ich od pędzącego auta. Niestety, sam zginął na miejscu zdarzenia. Z ustaleń służb wynika, że sprawca – Krystian O. poruszał się z prędkością aż 134 km/h w terenie zabudowanym.
Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty, a dwa lata później – 22 listopada 2021 roku – zapadł nieprawomocny wyrok. Sąd Okręgowy w Warszawie oświadczył, że skazuje Krystiana O. na 7 lat i 10 miesięcy więzienia. Otrzymał również 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Sprawa trafiła do sądu apelacyjnego.
Sąd apelacyjny rozpatruje sprawę Krystiana O. Niewiarygodne, jak bronią go adwokaci
Jak wynika z relacji serwisu brd24.pl., Biuro Badania Wypadków Drogowych dr. inż. Piotra Krzemienia z Koszalina przygotowało opinię na zamówienie obrońców Krystiana O. Dziennikarze dotarli do jej treści.
"Przyczynił się do wypadku, bo… powinien zobaczyć, że BMW go rozjedzie" – ironizują autorzy publikacji. "(Biegły - red.) uważa, że gdy Adam G. zbliżał się już do drugiego pasa ruchu, to powinien zobaczyć, że BMW się nie zatrzymuje i nie ustąpi mu pierwszeństwa" – przytaczają.
Co więcej, w dokumencie zamówionym przez biegłych odniesiono się do sporu prowadzonego przez kierowców i aktywistów miejskich. Jak stwierdzono, to między innymi "walka na racje" ma wpływać na postrzeganie pieszych w ruchu drogowym.
"Niestety w Polsce trwa walka „na racje” mianowicie, który uczestnik ruchu jest 'ważniejszy', co sprawia, że piesi stają się podwójnie niechronionymi uczestnikami ruchu z powodów fizykalnych oraz psychologicznych, bowiem nie chronią się sami" – czytamy.
Warto jednak podkreślić, że Sąd Apelacyjny w Warszawie nie zdecydował się na dopuszczenie prywatnej opinii do materiału dowodowego. Nie dopuszczono także możliwości przesłuchania biegłego w charakterze świadka.
Odległość ta w pełni umożliwiała pieszym rozpoznanie znacznego przekroczenia prędkości i oszacowanie, że samochód nie ma szans się zatrzymać i ustąpić im pierwszeństwa. W chwili tej potrąceniem piesi mieli dobrą widoczność na pojazd BMW