Trwają badania suszarni zbóż w Przewodowie, która została doszczętnie zniszczona przez dwa pociski. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że cudem udało się uniknąć o wiele większych szkód.
Reklama.
Reklama.
Eksplozja w Przewodowie doprowadziła do śmierci dwóch osób i zniszczenia suszarni zboża, wywołując wielkie zamieszanie nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie
Jak się okazuje, straty mogły być znacznie większe, gdyby nie betonowa konstrukcja wagi w suszarni
Pochłonięcie fali uderzeniowej uchroniło nie tylko mieszkańców pobliskich bloków. 300 metrów od miejsca wybuchu znajduje się szkoła
O nieoficjalnych ustaleniach w sprawie wybuchu w Przewodowie poinformował lubelski korespondent Radia ZET Piotr Olejarz. Jak wyjaśnił, skutek i siła eksplozji mogłyby być o wiele większe, gdyby fali uderzeniowej nie pochłonęła konstrukcja wagi w suszarni zbóż.
"Zniszczenia po uderzeniu rakiety w Przewodowie mogłyby być znacznie większe, gdyby pocisk spadł, choć kilkanaście metrów dalej. Jak ustaliło nieoficjalnieRadio Zet, betonowa konstrukcja wagi w suszarni zbóż w dużym stopniu pochłonęła falę uderzeniową" – czytamy.
– Ta rakieta spadła 300 metrów od szkoły i około 30 metrów od budynków mieszkalnych. Z tego, co w tej chwili wiem, to konstrukcje tych budynków zostały lekko naruszone. Nie wierzyłam, że coś takiego się mogło wydarzyć – powiedziała.
W rozmowie z Katarzyną Zuchowicz dla naTemat lokalna społeczność opisała huk, jaki wywołało uderzenie w suszarnię. – Huk był straszliwy. Pomyślałam: takie pie***nięcie, że to nie mogła być opona. W pierwszej chwili myślałam, że w silosie wybuchły gazy – powiedziała mieszkanka Przewodowa.
– Czy dało się ją zatrzymać? Nie, nie dało się jej zatrzymać. Taka jest prawda. Żadne państwo na świecie nie dysponuje takim systemem obrony, który chroniłby całe terytorium tego państwa, zwłaszcza w tak niewielkiej odległości od granicy – powiedział.
Prezydent potwierdził także, że rozmawiał już o wstępnych ustaleniach w sprawie wybuchu z Wołodymyrem Zełenskim.
– Rakieta nie była wymierzona w Polskę. Nie był to atak wymierzony w Polskę. Za granicą toczy się wojna. Rosja zaatakowała Ukrainę, a Ukraina się broniła. Nikt nie chciał nikogo w Polsce pozbawić życia – zapewnił.
Wiele bowiem wskazuje na to, że pocisk nie był wystrzelony z terytorium Rosji, a z terytorium Ukrainy. Co więcej, niewykluczone, że mamy do czynienia z pociskiem przeciwrakietowym, a nie z rakietą rosyjską.