Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki niespodziewanie zwołali konferencję prasową. Liderzy Prawa i Sprawiedliwości zaskoczyli informacją o chęci powołania komisji dotyczącej polityki energetycznej rządu w latach 2007-2022. – Chodzi o coś, co będzie przypominać tę komisję, która zajmowała się reprywatyzacją w Warszawie – powiedział Jarosław Kaczyński.
Reklama.
Reklama.
Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński w samo południe spotkali się z dziennikarzami, by poinformować o chęci rozliczenia Donalda Tuska
Prawo i Sprawiedliwość chce zbadać politykę energetyczną rządu w latach 2007-2022. Nie chodzi jednak o komisję śledczą
– Chodzi o to, żeby wszystkie sprawy związane z tą kwestią zostały opinii publicznej przedstawione – wyjaśnił Kaczyński
– Spotkaliśmy się, żeby przedstawić państwu projekt ustawy, zamysł dotyczący powołania komisji, która zbadałaby politykę energetyczną prowadzoną przez rząd w latach 2007-2022. To jest przedmiotem kontrowersji i dobrze, żeby to wszystko zostało wyjaśnione – powiedział Jarosław Kaczyński.
Jarosław Kaczyński podkreślił, że celem rządu jest wyjaśnienie i rozłożenie na czynniki pierwsze wszystkich decyzji, jakie w ostatnich latach dotyczyły energetyki. Jak stwierdził, to energetyka jest powodem ostatnich politycznych wojen. Praca organu miałaby te wojny zakończyć.
Następnie głos zabrał Mateusz Morawiecki. – Jeszcze przed aneksją Krymu dochodziło do wątpliwych interesów i kontaktów. Armia lobbystów, szpiegów rosyjskich wykonuje skrupulatnie zadania rozpisane w Moskwie – zaczął.
– Jak to się stało, że podpisywano z Rosją niekorzystne umowy? Jak to się stało, że podpisano umowy, w wyniku których umożliwiano w polskich przedsiębiorstwach nabywanie udziałów przez podmioty rosyjskie? – dodał.
Morawiecki stwierdził, że "niektóre umowy były pisane krwawym atramentem". Następnie skrytykował całą Unię Europejską za wieloletnie dążenie do energetycznego uzależnienia od Rosji.
– Powinien być zweryfikowany wpływ Rosji i rosyjskich agentów na bezpieczeństwo energetyczne Polski, ale i nie tylko – oznajmił.
Morawiecki i Kaczyński odpowiadają na pytania
Jarosław Kaczyński został zapytany o szanse na uzyskanie poparcia dla projektu komisji weryfikacyjnej. Prezes skrytykował konkurencje, zarzucając jej "fałszowanie działalności", gdy ta była u władzy. – Nie powinni mówić nie, gdy mają szansę na udział w ujawnianiu prawdy. Ale nie mnie rozstrzygać, jak zareagują. To ich sprawa – powiedział.
– Jeśli mają czyste sumienie, to powinni głosować za. Jeśli chcą wyjaśnić, kto co podpisywał i dlaczego, to powinni to poprzeć – wtórował Mateusz Morawiecki.
Kolejne pytanie dotyczyło szczegółów funkcjonowania komisji weryfikacyjnej. Kaczyński wyjaśnił, że w organie mają zasiadać nie tylko posłowie i posłanki.
– Nie potrafię w tej chwili powiedzieć, kto personalnie będzie w tej komisji spoza parlamentu. Chodzi o ludzi, którzy będą przygotowani w sensie profesjonalnym do wypełnienia tego rodzaju zadań. Na pewno muszą tam być prawnicy – ocenił.
Morawiecki powiedział, że rząd chce "jak najszybciej wyłączyć ropę rosyjską". Jak stwierdził, to Polska jest "organizatorem" wielu sankcji na Moskwę. – Unia Europejska powinna podjąć szybkie, odważne decyzje. Zastosujemy się do nich jako pierwsi – zapewnił.
Politycy zostali także poproszeni o komentarz do słów Patryka Jakiego, który zasugerował, że premier wprowadza prezesa w błąd w kwestiach konfliktu z Unią Europejską. – Premier nie wprowadza mnie w błąd. Nie zajmuję się specjalnymi studiami wobec wystąpień Patryka Jakiego – stwierdził Kaczyński.
Jarosław Kaczyński o protestach pod jego domem: cyniczne i szpetne
Prezesa Prawa i Sprawiedliwości zapytano o plany zorganizowania kolejnej manifestacji pod jego domem. Tym razem ruchy feministyczne będą protestować przeciwko łamaniu praw kobiet w Polsce.
– Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w rocznicę odzyskania przez Polki praw obywatelskich, mają się odbywać demonstracje pod moim domem. Ja od zawsze byłem zwolennikiem pełnego równouprawnienia kobiet – powiedział.
– Ja o tej porze będę w pracy. Pod moim domem odbywały się demonstracje nawet 13 grudnia, tak jakbym to ja wprowadzał stan wojenny. Jestem dobrym celem ataku z punktu widzenia propagandowego. Stąd te decyzje cyniczne i szpetne – ocenił.