Donald Tusk "debatował" na Twitterze. Padło kilka konkretów i sporo żartów.
Donald Tusk "debatował" na Twitterze. Padło kilka konkretów i sporo żartów. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

Nie milkną echa poniedziałkowej "debaty" Donalda Tuska na Twitterze. Trudno się dziwić, to pierwsze takie wydarzenie w historii. Problem w tym, że choć premier na Twitterze radzi sobie dość dobrze i stosunkowo zabawnie to sama debata pozostawiła wiele do życzenia. – I tu jest problem, bo rządzący chyba uznali, że tweetowanie wystarczy. A nie wystarcza – pisze w "Gazecie Wyborczej" Katarzyna Kolenda-Zaleska.

REKLAMA
Rozmowę z Donaldem Tuskiem przeprowadził dziennikarz TVN24 Jarosław Kuźniar. Niestety "debata" rozczarowała, bo choć padło kilka konkretów to ze strony szefa rządu było więcej śmiechu i żartów. Do wszystkiego w pewnym momencie włączył się nawet rzecznik rządu Paweł Graś. Poza tym odpowiedzi przychodziły ze sporym opóźnieniem i trudno się pozbyć wrażenia, że nie wyszło tak, jak miało wyjść.
Katarzyna Kolenda-Zaleska pyta na łamach "Gazety Wyborczej", czy tak teraz ma wyglądać uprawianie polityki.

W telegraficznym skrócie, bez wyjaśnień, bez analizy, bez tłumaczenia? Będzie tak jak w Chile, gdzie prezydent nakazał wszystkim członkom swojego gabinetu założenie kont na Twitterze, by w ten sposób utrzymywać kontakt z wyborcami? CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: "Gazeta Wyborcza"

Dziennikarka docenia potęgę Twittera, ale zauważa, że polscy politycy zdają się mimo wszystko ją przeceniać. Jej zdaniem rządzący uznali, że tweetowanie wystarczy. I szybko rozwiewa wątpliwości, że tak nie jest. Obrywa się rzecznikowi rządu Pawłowi Grasiowi. Kolenda-Zaleska zauważa, że Graś przez zdecydowaną większość czasu kontaktuje się z opinią publiczną i dziennikarzami właśnie jedynie za pomocą Twittera. Mówi się, że jest "twitterowym rzecznikiem", bo jest, tak jakby go nie było.
Równie mocno aktywny na Twitterze jest szef dyplomacji, Radosław Sikorski. I również jemu Katarzyna Kolenda-Zaleska nie szczędzi krytycznych słów. Co ciekawe, zarówno Sikorski, jak i Graś znaleźli się w czołówce "najbardziej wpływowych osób na Twitterze". Minister spraw zagranicznych ma blisko 87 tysięcy followersów. To rekord jeżeli chodzi o polskich polityków. Rzecznik rządu ma ich 17 tysięcy, a premier Tusk jak na razie 23 tysiące.

Nie przypominam sobie żadnej konferencji prasowej szefa polskiej dyplomacji, na której chciałby wyjaśniać i przedstawić swoją wizję polityki zagranicznej. Tweetuje zaś na potęgę, ale tak naprawdę niewiele z tego wynika. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: "Gazeta Wyborcza"

Kolenda-Zaleska docenia, że premier próbuje swoich sił na Twitterze. Wychodzi mu to całkiem fajnie, bo "z przyjemnością i bez zadęcia". Niestety dziennikarka przestrzega przed sytuacją, w której Twitter stanie się sensem, a nie uzupełnieniem polityki.