- To są raczej wewnętrzne problemy Niemiec - stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, pytany o ewentualne związki Rosji z próbą zamachu stanu w Niemczech, którą w środę udaremniły służby. Zdaniem niemieckiej prokuratury osoby, które chciały doprowadzić do zmiany władzy w RFN, miały związki z Rosją i chciały z nią nawet "negocjować nowy porządek".
Reklama.
Reklama.
Rzecznik Kremla zaprzecza udziałowi Rosji w próbie zamachu stanu w Niemczech
Niemiecka prokuratura punktuje z kolei, że zatrzymani w sprawie kontaktowali się m.in. z rosyjskimi dyplomatami
Podejrzana o udział w próbie zamachu stanu jest m.in. była posłanka niemieckiej partii AfD, która ma związki z Rosją
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zabrał głos w sprawie środowej próby zamachu stanu w Niemczech. Zorganizowała ją grupa związana ze skrajnie prawicowym środowiskiem Obywatele Rzeszy.
Jak opisywaliśmy w naTemat.pl, członkowie ruchu nie uznają niemieckiego systemu politycznego ani prawnego Republiki Federalnej Niemiec, ich działalność została zdelegalizowana przez MSW w 2020 roku). Podczas próby przeprowadzenia puczu przewodził im Heinrich XIII, który pochodzi ze szlacheckiego rodu Reussów.
Rosja zaangażowana w próbę zamachu stanu w Niemczech? Pieskow odpowiada
Podczas konferencji prasowej w Moskwie Pieskow stwierdził, że "nie może być żadnych wątpliwości" co do braku zaangażowania Rosji w wydarzenia, do których doszło w Niemczech.
- To są raczej wewnętrzne problemy Niemiec. Oni sami stwierdzają, że nie może być mowy o jakimkolwiek zaangażowaniu Rosji (w próbę zamachu stanu - red.) - powiedział. - My dowiedzieliśmy się o tym z doniesień medialnych. Nie mam nic do powiedzenia - dodał jeszcze. Jego słowa cytują międzynarodowe agencje.
Wcześniej niemieckie media poinformowały, że ekstremiści chcieli zorganizować "rząd przejściowy" i negocjować z innymi państwami nowy porządek. Ich głównym partnerem w ewentualnych rozmowach na ten temat - co później potwierdziła niemiecka Prokuratura Federalna w oficjalnym komunikacie - miała być właśnie Rosja.
Wśród osób zatrzymanych w szeroko zakrojonej akcji policji jest obywatel Rosji Vitalij B. Jak dodano, przedstawiciele grupy mieli podejmować próby kontaktu z rosyjskimi dyplomatami stacjonującymi w Niemczech. Z ustaleń niemieckiej prokuratury wynika jednak, że "nie ma dowodów, by osoby te pozytywnie zareagowały na prośby o kontakt".
Co więcej, podczas akcji policji w Berlinie zatrzymano m.in. Birgit M.-W. - byłą posłankę do Bundestagu z partii AfD. O tym, że politycy tej eurosceptycznej partii utrzymują bliskie kontakty z rosyjskimi służbami niemiecki dziennik "Süddeutsche Zeitung" pisał już w 2017 roku.
"Washington Post" donosił z kolei, że partia podczas wyborów w Niemczech była m.in. wspierana przez Rosję w kampanii, na przykład poprzez kolportowanie treści przez "rosyjskojęzyczną sieć botów".
Według niemieckiej Prokuratury Federalnej ekstremiści wyznawali też "konglomerat teorii spiskowych" - wierzyli m.in. w założenia przedstawiane przez grupę QAnon, której wyznawcy blisko dwa lata temu dokonali szturmu na Kapitol.
Rosja grozi Niemcom
W ostatnim czasie media obiegła też propagandowa wypowiedź Dmitrija Miedwiediewa, który sugerował, że Rosja prowadzi wojnę nie tylko z Ukrainą. Po tym, jak państwa Zachodu zdecydowały o wprowadzeniu górnej granicy ceny kupna rosyjskiej ropy drogą morską (60 dolarów za baryłkę), Miedwiediew stwierdził m.in., że "śmierć Niemca jest dobra dla Rosjanina".