Dmitrij Miedwiediew dodał w piątek na Telegram obszerny wpis, w którym przedstawia, jak według niego wygląda rzeczywistość "specjalnej misji wojskowej na Ukrainie". Sugeruje w nim, że kraje należące do NATO, wspierając Ukrainę, wypowiadają wojnę Rosji. Wyjaśnił, co mogłoby być uważane za nowe "cele wojskowe".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Miedwiediew zasugerował, że państwa wspierające Ukrainę, nawet jeśli są członkami NATO, wypowiadają wojnę Rosji
Wyjaśnił, co może być "celami wojskowymi" dla Rosji, na liście infrastruktura cywilna krajów sojuszu
Miedwiediew grozi państwom NATO
Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej uznał w obszernym wpisie na swoich mediach społecznościowych, że kraje pomagające Ukrainie przekraczają granicę i narażają się na ruch Rosji.
W swoim wpisie zapytał wprost, czy: "wojnę hybrydową, de facto wypowiedzianą naszemu krajowi przez NATO, można uznać za wejście Sojuszu w wojnę z Rosją?". Na dowód swojej tezy o wojnie prowadzonej w sojuszu NATO przeciw Rosji posłużył się argumentem, zgodnie z którym kraje NATO dostarczają Ukrainie broń. "Czy można to uznać za atak na Rosję" - pyta właściwie retorycznie, by dalej wyjaśnić swoje stanowisko.
Podkreślił, że chociaż przywódcy państw NATO "krzyczą", że nie są w stanie wojny z Rosją, to "wszyscy" (zapewne ze strony rosyjskiej) wiedzą, że tak nie jest. Zauważył, że w związku z tym pojawia się pytanie, czy członkowie NATO są uzasadnionymi celami wojskowymi.
"Zgodnie z określonymi zasadami prowadzenia wojny, siły zbrojne innych krajów, które oficjalne przystąpiły do wojny i są sojusznikami wrogiego kraju, oraz obiekty znajdujące się na ich terytorium, są uważane za uzasadnione cele wojskowe" - napisał na Telegramie były premier Rosji.
Według niego do "uzasadnionych celów wojskowych" można zaliczyć siły zbrojne innych krajów, które oficjalne przystąpiły do wojny i są sojusznikami wrogiego kraju, oraz obiekty znajdujące się na ich terytorium.
Jednak nie tylko, do rangi "celu wojskowego" zostanie zredukowane także przywództwo wojskowo-polityczne wrogiego kraju i wszelkie oddziały, które nie zostały oficjalnie wycofane z jego sił zbrojnych.
Co może jeszcze bardziej zaniepokoić kraje, które wymienił Miedwiediew, (w tym zapewne Polskę) jak cele wojskowe Rosja będzie traktowała także sprzęt wojskowy danego kraju, obiekty związane z infrastrukturą wojskową, ale także obiekty związane z infrastrukturą cywilną. A do infrastruktury cywilnej, która może ułatwić dostęp do celów wojskowych zaliczyć można: mosty, drogi, obiekty energetyczne i inne.
Wojna żołnierzy Putina z cywilami
Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej w swoim wpisie nie tylko grozi państwom znajdującym się w sojuszu NATO, ale wręcz usprawiedliwia hipotetyczny atak na cele cywilne. To nie pierwszy raz, gdy strona rosyjska udowadnia, że wojnę prowadzi głównie z cywilami.
Od pierwszych dni lutego 2022 roku rosyjscy żołnierze wzięli sobie za cel mordowanie ludności cywilnej i uderzanie w kluczową infrastrukturę. Wystarczy przypomnieć oblężenie Mariupola, w którym ludność cywilna ginęła odcięta od pomocy medycznej, jedzenia i wody. Rosjanie atakowali także Zaporoską Elektrownię Atomową, ryzykując uszkodzeniem reaktora, co wywołałoby katastrofę nawet dla mieszkańców Rosji.
Żołnierze rosyjscy bombardowali także szkoły, przedszkola i szpitale. Ciągle pojawiają się także doniesienia o rosyjskich żołnierzach gwałcących kobiety i dzieci. Rząd rosyjski nadal podtrzymuje wersje, że na Ukrainie prowadzona jest jednak "specjalna operacja wojskowa" niezagrażająca zwykłym obywatelom.