Oświęcim. Pies spędził 5 godzin zamknięty na mrozie. Musiała interweniować policja
Oświęcim. Pies spędził 5 godzin zamknięty na mrozie. Musiała interweniować policja Fot. Albin Marciniak / East News
Reklama.
  • Między sobotą a niedzielą (17-18 grudnia) odnotowaliśmy najzimniejszą noc w tegorocznym sezonie. Pomimo tego ktoś na wiele godzin zamknął psa w samochodzie
  • Anonimowy mieszkaniec Oświęcimia zgłosił incydent na policję. Dzięki temu udało się uratować zwierzę wystawione na kilkustopniowy mróz
  • Policja dotarła także do właściciela zwierzęcia, który został pouczony o ryzyku związanym z trzymaniem zwierząt na mrozie
  • Oświęcim – pies spędził 5 godzin zamknięty w samochodzie na mrozie

    Informacje o zamkniętych w samochodach zwierzętach lub dzieciach trafiają do mediów każdego lata. Zagrożeniem dla zdrowia i życie jest jednak nie tylko skwar, ale i mróz. Nie wszystkie psy są przystosowane do długiego przebywania na zimnie.

    Całe szczęście wiedział o tym jeden z anonimowych mieszkańców Oświęcimia, który nie przeszedł obojętnie koło uwięzionego w nieogrzanym samochodzie psa. Jak poinformowała policja, w minioną sobotę o 19:30 na numer alarmowy wpłynęło zgłoszenie o zamkniętym w Renaulcie czworonogu.

    Warto podkreślić, że z relacji zgłaszającego wynika, iż pies w pojeździe miał przebywać od godz. 14:00. Na miejscu stawili się funkcjonariusze drogówki. Nie stwierdzili, by zwierzę było w stanie krytycznym, więc zamiast wybijać szybę, zaczęli szukać jego właściciela.

    Prędko ustalono, kto jest posiadaczem samochodu. Okazało się, że jest to 60-letni, mieszkający nieopodal, mężczyzna. "Natychmiast udał się do pojazdu. Oświadczył, że kilkukrotnie doglądał psa w pojeździe" – informują służby w oficjalnym komunikacie.

    Ekstremalna pogoda zbiera żniwo

    Interwencja zakończyła się na uwolnieniu psa z pojazdu oraz pouczeniu. To kolejne już doniesienia o zagrożeniu związanym z ekstremalnymi warunkami pogodowymi. Jak pisaliśmy w naTemat, we wtorek poinformowano o śmierci 66-letniego mężczyzny.

    W godzinach porannych służby interweniowały przy ulicy Żurawiej we Włocławku, gdzie senior poślizgnął się na oblodzonym chodniku. W wyniku uderzenia o posadzkę poniósł śmierć na miejscu.

    Do identycznego wypadku doszło równolegle na warszawskiej Pradzie. Tam 38-latek także uderzył głową o chodnik przez wzgląd na gołoledź. Obie sprawy będzie jednak musiała wyjaśnić prokuratura i policja.

    Za obecną nagłą rewolucję pogodową odpowiada cyklon Franziska. Szczególne ostrzeżenia z powodu mrozy i gołoledzi panują w paśmie od Warmii, Mazur, Mazowsza, Podlasia, Lubelszczyzny do Podkarpacia.