Przez ostatnie miesiące mogliśmy obserwować ostre "odbijanie piłeczki" w wykonaniu byłych małżonków. Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski, którzy rozwiedli się ponad dwa lata temu, dopuścili do swoich prywatnych spraw okazałą publiczność.
O ile dziennikarz osobiście wzbraniał się od komentowania czegokolwiek osobiście, o tyle jego była małżonka robiła to ochoczo, wielokrotnie i w różnej formie. Przy tym nieraz zahaczała o jego obecny związek z Katarzyną Cichopek, nie szczypiąc się w język.
Wygląda na to, że po tym, jak Smaszcz nagrała poruszające oświadczenie, w którym zaapelowała do mediów i wyznała, że z jej zdrowiem nie jest najlepiej, odpuściła sobie wojowanie w social mediach na rzecz zadbania o siebie.
Być może Smaszcz regeneruje siły, bowiem już niebawem będzie potrzebna swojemu starszemu synowi Franciszkowi i jego małżonce do pomocy przy dziecku. Podobno będzie to dziewczynka. "Musimy być jeszcze ostrożni, bo termin jest dopiero za jakiś czas, ale ja już jestem cała w skowronkach" – wyznała Smaszcz w rozmowie z portalem "Świat Gwiazd".
Narodziny wnuczki zbiegną się w czasie z jej 50. urodzinami. Niebawem planuje lecieć do Włoch, gdzie mieszka jej pociecha z żoną Laurą. – Czeka mnie zmiana życiowa, więc zainwestowałam w kurs języka włoskiego. Dałam sobie trzy miesiące na nauczenie się go w stopniu komunikatywnym, ponieważ moje życie idzie w tamtym kierunku – mówiła "kobieta petarda" w rozmowie z Anną Zejdler.
Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem Paulina Smaszcz podzieliła się pewną refleksją. Do wpisu załączyła zdjęcie uroczych kapci dla noworodka. Ekspertka od komunikacji i marketingu odniosła się do roli matki.
"W życiu zawsze kieruję się miłością macierzyńską, bo moi synowie wyznaczali mi rytm mojego życia. Dzięki nim moje życie ma sens i wiem, dlaczego żyję i po sobie zostawię ich życie i stworzone przez nich rodziny" – zaznaczyła na wstępie.
Kolejno nawiązała do nadchodzących świat. "Czego życzę sobie pod choinkę? Tylko ich szczęścia, spełnienia, wzajemnego szacunku i lojalności, zdrowia i wzajemnego wsparcia. Miłość macierzyńska jest tą, która wyznacza mi azymut, a dzięki niej każdego dnia pracuję nad sobą" – podkreśliła.
Była żona Kurzajewskiego wytłumaczyła we wpisie, co oznacza dla niej miłość partnerska. "Moja miłość partnerska to komunikacja, szacunek, wsparcie, akceptacja, lojalność, nieprzeciąganie na swoją stronę i udowadnianie swoich racji, wzajemne intelektualne porozumienie, uniesienia i motyle w brzuchu, dzięki poczuciu, jak bardzo jestem dla niego ważna, bo w codziennych gest widać to zaangażowanie" – oznajmiła.
Smaszcz jest zakochana. Napomknęła o partnerze, sugerując, że nie obnosi się z uczuciem, tak jak robią to ulubieńcy Joanny Kurskiej (prowadzący "PnŚ").
"Jestem szczęśliwa, że mogę wspierać moje dzieci (Julka, Frania, Laurę) u boku mężczyzny, który nie zawodzi i zawsze jest, a nasz czas to dzielenie się każdą radością, tą wielką i tą maleńką, bez afiszowania i reklamowania uczuć, które nie są na pokaz. Warto kochać szczerze" – skwitowała wymownie.