W recenzjach "Avatara: Istoty wody" często pojawiają się opinie, że to audiowizualne arcydzieło nieporównywalne do niczego. Nie obiecujemy więc, że te filmy będą tak samo widowiskowe, ale na pewno będziecie mieli na czym zawiesić oko – oto 10 spektakularnych współczesnych blockbusterów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
10. Avengers: Koniec gry, reż. Anthony Russo, Joe Russo (2019)
Nie każdemu pasuje estetyka superbohaterska oraz to, że żeby zrozumieć wszystkie smaczki, trzeba obejrzeć kilkanaście wcześniejszych filmów, ale trudno, żeby "Avengers: Koniec gry" nie znalazło się na tej liście.
Blockbuster w reżyserii braci Russo ("Gray Man") to trzygodzinne widowisko, podczas którego zobaczymy m.in. epickie starcie z kosmitami, widowiskowe wybuchy oraz oczywiście – współczesnych herosów w akcji. Nawet jeśli macie już dość Marvela, na ten tytuł warto poświęcić swój czas.
9. Tenet, reż Christopher Nolan (2020)
Nie jestem fanką większości filmów Christophera Nolana – nie przekonują mnie jego przekombinowane fabuły (niebezpiecznie zbliżające się często do pseudointelektualnego bełkotu) i umiłowanie patosu. Nie odmówię mu jednak zdolności inscenizatorskich – niemal każdy jego film to wizualne arcydzieło.
"Tenet" zawiódł mnie pod względem scenariusza, gdyż opowiadał niestety niezwykle przewidywalną historię, ale zmiótł z planszy niektórymi ujęciami. Takich scen, jak pościg jadących wstecz samochodów czy zderzenie samolotu z hangarem (Nolan naprawdę to zrobił) się nie zapomina.
8. Atlas chmur, reż. Tom Tykwer, Lana Wachowski (2012)
"Atlas chmur" to adaptacja genialnej powieści Davida Mitchella, w której zagrała plejada gwiazd, m.in. Tom Hanks, Halle Berry, Ben Whishaw oraz Susan Sarandon. Chociaż zdania są podzielone, czy film Toma Tykwera i Lany Wachowskiej jest dobry, nikt nie odmówi mu rozmachu.
Akcja dzieje się na trzech płaszczyznach czasowych: w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, dzięki czemu możemy podziwiać obrazy z różnych epok. A wierzcie mi – będzie na czym zawiesić oko.
7. Jurassic World, reż. Colin Trevorrow (2015)
Wielkie gady zawsze robią wrażenie na ekranie. Chociaż "Jurassic World: Upadłe królestwo" i "Jurassic World: Dominion" to filmy obrażające inteligencję widza, pierwsza część nowej trylogii o dinozaurach jest jak najbardziej oglądalna.
"Jurassic World" wprowadza prehistoryczne gady w XXI wiek i pokazuje to, czego (w świetnej mimo wszystko) oryginalnej trylogii "Jurassic Park" nie mogliśmy zobaczyć przez ograniczenia technologiczne.
6. Władca pierścieni: Powrót króla, reż. Peter Jackson (2003)
Umówmy się – każdy film Petera Jacksona osadzony w Śródziemiu to epickie widowisko, które zapiera dech w piersiach rozmachem i epickością. Na ich tle warto jednak wyróżnić "Władcę pierścieni: Powrót króla".
Dlaczego? To najdłuższy ze wszystkich filmów Jacksona na podstawie prozy J.R.R. Tolkiena i zawierający najbardziej spektakularne ujęcia (jak słynne starcie sił dobra ze złem). I nie oszukujmy się – jeśli chodzi o filmy z serii "Hobbit", to pod względem opowiadanej historii nie mają one startu do wcześniejszej trylogii.
5. Diuna, reż. Denis Villeneuve (2021)
"Diuna" Denisa Villeneuve'a czasami potrafi przygnieść dłużyznami i zwolnieniem akcji, ale nie mam wątpliwości, że w 2021 roku nie było bardziej epickiego filmu pod względem wizualnym i muzycznym – muzyka Hansa Zimmera wgniatała w fotel.
Pustynne krajobrazy, olbrzymie czerwie czy spektakularne statki kosmiczne – wszystko to było utrzymane w surowej i brutalistycznej estetyce, która nie każdemu mogła przypaść do gustu, jednak nagrodzona aż sześcioma Oscarami adaptacja powieści Franka Herberta w reżyserii Villeneuve'a to coś, co po prostu trzeba zobaczyć.
4. Batman, reż. Matt Reeves (2022)
"Batman" Matta Reevesa w niczym nie przypomina kolorowych produkcji Marvela spod znaku "od 12 lat". To mroczny kryminał/thriller w stylu filmów Davida Finchera, czy nawet kina neo-noir, które zabiera nas nie tylko w głąb niepokojących lokacji, ale także umysłów.
Reeves już wcześniej dał się poznać jako reżyser z niezłym okiem, ale w filmie o mrocznym rycerzu przeszedł samego siebie. Co drugie ujęcie, to obrazek do powieszenia w ramkę, a liczba epickich ujęć miasta, pościgów, walk jest niepoliczalna.
3. Top Gun: Maverick, reż. Joseph Kosinski
Jeśli "Avatar: Istota" wody miałaby stawać w szranki z jakimś blockbusterem w tym roku, z pewnością byłby to "Top Gun: Maverick", który jak do tej pory jest najbardziej kasowym filmem 2020 roku.
Mówiąc absolutnie bez żadnej przesady, czegoś takiego jeszcze na ekranie nie widzieliśmy. Tom Cruise nakłonił młodych aktorów, by tak jak on, nauczyli się latania, dzięki czemu na ekranie nie oglądamy jedynie komputerowych efektów specjalnych, a prawdziwe przeloty. Jak pisał w swojej recenzji Bartosz Godziński, czasami podczas seansu lepiej "kurczowo trzymać się fotela, żeby nie zlecieć!".
2. John Wick, reż. David Leitch, Chad Stahelski (2014)
"John Wick" z Keanu Reevesem w roli głównym nie jest zwykłym kinem akcji – to film, który z walk pomiędzy bohaterami robi niemal operowe spektakle, okraszone niesamowitym i perfekcyjnie dobranym oświetleniem oraz muzyką.
To jednak tylko pierwsza część cyklu o mordercy zwanym "Baba Jagą" – sequele jeszcze podkręcają tempo akcji (czasami aż do absurdu) i dodają scenom walki widowiskowości. Na 2023 rok zapowiedziana jest czwarta odsłona serii – jest na co czekać!
1. Mad Max: Na drodze gniewu, reż. George Miller (2015)
Chociaż oryginalna trylogia "Mad Max" jest kultowa, jedynie druga część uważana jest za naprawdę dobrą. Jednak to, co George Miller zrobił w filmie "Mad Max: Na drodze gniewu" przechodzi ludzkie pojęcie – produkcja słusznie została obsypana sześcioma Oscarami.
Tempo filmu leci na złamanie karku, ale w tym pędzie nie ginie to, że wszystko zostało w nim dopracowane na ostatni guzik – scenografia, kostiumy, maszyny, muzyka oraz bohaterowie tworzą razem epickie widowisko, od którego nie można oderwać oczu i o którym nie da się zapomnieć.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.