Grupa sędziów Trybunału Konstytucyjnego skierowała do Julii Przyłębskiej pismo, żądając jej dymisji. Media huczą od pogłosek o "buncie" w instytucji. Prezeska niespodziewanie postanowiła zareagować. W oficjalnym oświadczeniu zdradza, że zrezygnować ze stanowiska może dopiero po 9 grudnia 2024 r.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dokument mieli podpisać: Wojciech Sych, Jakub Stelina, Mariusz Muszyński i Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski oraz Bogdan Święczkowski. Ci prawnicy uważają, że kadencja Przyłębskiej zakończyła się już w grudniu.
Pismo skierowano nie tylko do Przyłębskiej, ale także do prezydenta Andrzeja Dudy, który odpowiada za nominowanie członków organu.
Przeciwnicy tej opinii mówią, że jej kadencja zakończy się dopiero, gdy wygaśnie jej mandat sędzi TK. W oficjalnym piśmie do PAP prezeska organu podtrzymała tę argumentację.
"Pismo panów sędziów jest więc przedwczesne. Pełniona przeze mnie funkcja prezesa Trybunału Konstytucyjnego wygasa z końcem mojej kadencji sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Realizacja prośby panów sędziów będzie zatem możliwa po 9 grudnia 2024 r." – czytamy.
Według niej wykładnia zastosowana przez autorów pisma jest niezgodna z obowiązującymi przepisami. "Przeciwna interpretacja ma niewiele wspólnego ze współczesnymi metodami i standardami wykładni prawa, przede wszystkim jednak z zasadami i wartościami konstytucyjnymi" – podkreśliła prawniczka.
Co więcej, Przyłębska upomniała sygnatariuszy, by ci stali na straży prawa.
Warto podkreślić, że trudno nazwać sygnatariuszy listu przeciwnikami Prawa i Sprawiedliwości czy zwolennikami opozycji. Mariusz Muszyński bardzo długo był uznawany jako jeden z najbliższych współpracowników Przyłębskiej.
Bogdan Święczkowski zaś przed nominacją do Trybunału Konstytucyjnego był prokuratorem krajowym i pierwszym zastępcą Zbigniewa Ziobry.