Ksiądz nie przyjął pieniędzy podczas kolędy. Nie spodziewał się tego, co usłyszał
redakcja naTemat
17 stycznia 2023, 08:29·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 stycznia 2023, 08:29
Podczas dorocznej kolędy księża tradycyjnie otrzymują od wiernych pieniądze. Zdarza się jednak, że odmówią przyjęcia koperty z darem. O jednym z takich przypadków opowiedział popularny duchowny z TokToka. Zdecydowanie jednak zapadła mu w pamięć odpowiedź ojca rodziny, od której nie chciał pieniędzy.
Reklama.
Reklama.
Podczas wizyt duszpasterskich księża tradycyjnie otrzymują od wiernych koperty z pieniędzmi
Wielu księży nie przyjmuje pieniędzy, jeśli widzą, że rodzina ma złą sytuację finansową – twierdzi ks. Sebastian Picur, prowadzący popularny kanał na TikToku
Duchowny opowiedział o tym, co przydarzyło się, kiedy pewnego razu odmówił przyjęcia koperty
Ksiądz z TikToka odmówił przyjęcia ofiary
Kwestia kolędy jest z perspektywy części osób mocno kontrowersyjna z uwagi na tradycyjnie przekazywaną wówczas przez wiernych ofiarę pieniężną. Osoby krytykujące ten zwyczaj zwracają uwagę na to, że przyjmujący księdza – zwłaszcza emeryci – miewają często bardzo niewielkie środki finansowe.
Do tego właśnie odniósł się ksiądz Sebastian Picur – duchowny prowadzący popularny kanał na TikToku, na którym publikuje filmiki z komentarzami do kwestii wiary. Jedna z jego obserwatorek podzieliła się historią ze swojej kolędy.
"Z moim proboszczem babcia się kłóciła dobre kilka minut, aby wziął kopertę, bo ksiądz nie chciał wziąć" – napisała.
Jak zauważył w odpowiedzi duchowny, nie jest to wcale rzecz niespotykana. "Wielu księży, widząc sytuację rodziny, odmawia wzięcia ofiary" – podkreślił ksiądz Picur. Przy okazji podzielił się jednak opowieścią o tym, jak sam odmówił przyjęcia pieniędzy – jednak jego parafianin zareagował w niespodziewany sposób.
"Pewnego razu, gdy odmówiłem przyjęcia ofiary, ojciec rodziny powiedział, że będzie to dla niego zniewagą" – napisał ksiądz Sebastian Picur. Nie dookreślił jednak, czy pieniądze koniec końców przyjął.
Opłata minimalna za wizytę księdza
Podejście do ofiary jest jednak wśród księży bardzo różne. W naTemat opisywaliśmy ostatnio kilka przypadków ustalenia minimalnej wysokości opłaty "co łaska". Konkretny cennik dla wiernych ustanowiła np. Parafia Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Narwi w diecezji drohiczyńskiej (woj. podlaskie). Nazwano go "składką kolędową" i wynosi ona: "500 zł, od rodziny jednoosobowej 250 zł". Do tego dochodzi jeszcze składka dla organisty 75 zł od rodziny.
Z proboszczem parafii, która liczy niecałe 700 wiernych, rozmawiała "Gazeta Wyborcza". – Składki kolędowe są dobrowolne: kto chce, ten wpłaca. (...) Jak wcześniej takie składki były ogłaszane przez moich poprzedników, to jakoś nie było sprzeciwów. Jeśli dana rodzina nie możliwości wpłacić tyle, ile ustalono, to wpłaca tyle, ile ma – mówi ksiądz Krzysztof Dobrogowski.
Jak dodaje, to pieniądze przeznaczone "na cele remontowe", a kościół jest stary i zabytkowy, więc i koszty remontu są wysokie. Nie udziela jednak informacji, czy z niedzielnych ofiar "na tacę" nie uzbierało się wystarczająco dużo, by remonty pokryć.
Kolędowy cennik powstał również w Lelisach pod Ostrołęką. Oburzona tym parafianka zgłosiła się do serwisu moja-ostroleka.pl. – Proboszcz wręcz zażądał, aby każdy po kolędzie dał na kościół minimum 100 zł, informując, że to jest niestosowne, aby ktoś dał 20 zł – powiedziała lokalnej prasie.
Ksiądz uwzględnił sytuację, w której domownicy mogą być nieobecni podczas chodzenia po kolędzie. – Powiedział, że jeśli kogoś nie będzie w domu, to może przelać na konto parafialne – dodała.