
Przez półtora roku siedział w celi. Część tego czasu to Izolatka, samotność. Cztery na cztery metry. Teraz powrócił na ring, który ma większą powierzchnię. To jego miejsce. Artur Szpilka - kibol, który został bokserem. I jako bokser może kiedyś zostać mistrzem świata. Zmienił się? On tak uważa. Ale niektórzy nie wierzą. W domu powiesił sobie karteczkę: "Nie dać się sprowokować". Tymczasem w poniedziałek pobił się na konferencji z Krzysztofem Zimnochem, krzycząc, że zrobi mu dziecko.
Jakiś temu ukazał się o nim świetny materiał w "Newsweeku". Opowiedział dziennikarzowi, że w domu nakleił sobie karteczki z postanowieniami. Nie pić. Nie palić. Unikać hazardu. Ale była tam jeszcze jedna, jedna z najważniejszych - nie dać się sprowokować. Nie wyszło. W poniedziałek, w warszawskim pubie Champions, usłyszał coś od Krzysztofa Zimnocha. Nie wytrzymał, skoczył na niego. Do bójki między oboma panami doszło jeszcze przed lutową walką. Jedni mówią, że bójka była spontaniczna, inni - że wyreżyserowana.
Pamiętacie październik 2009 roku i walkę Tomasza Adamka z Andrzejem Gołotą? Tę reklamowaną na ringu przez Krzysztofa Ibisza jako "Polska walka stulecia", która okazała się dla Gołoty polskim laniem stulecia? Na tamtej gali Szpilka miał walczyć z Wojciechem Bartnikiem, medalistą olimpijskim z Barcelony. Ale na ring nie wyszedł, bo podczas oficjalnego ważenie został aresztowany. Powód - pobicie, do tego jeszcze kradzież. Został osadzony w zakładzie karnym - najpierw w Krakowie, potem w Tarnowie, za kratkami spędził w sumie półtora roku. Grypsował, więc za bardzo nie mógł wyjść wcześniej.
Michał Koper jest redaktorem naczelnym serwisu ringpolska.pl. Szpilkę zna dobrze, robił z nim kilka wywiadów. Aresztowanie pięściarza z punktu widzenia resocjalizacyjnego uważa za pozbawione sensu. - Chłopak już wtedy żył boksem. Rozumiem te wszystkie kwestie prawne, ale pod względem resocjalizacyjnym, to nic mu nie dało. Zobacz - "Szpila" kiedyś do ringu wychodził normalnie. A teraz wychodzi w stroju więziennym. Odsiadka dorobiła mu łatkę - mówi Koper w rozmowie z naTemat. A sam Szpilka kwituje to krótko. Mówi, że teraz jest więźniem ringu.
Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Ćwierz: - Chłopak miał dar. Długo przekonywałem jego rodziców, aż w końcu zgodzili się, był wziął go na obóz do Łomnicy. Tam była też taka inna ekipa, seniorzy. I wie pan co? Artur z nimi biegał, po lesie, po górkach. Mordercze treningi. W końcówce już musiał odpuścić, ale Szpila miał wtedy tylko 16 lat. W zasadzie był jeszcze dzieckiem.
Ale wiecie - pani coś dokuczyć, tablicę pomazać, włożyć nauczycielce mysz do szuflady. Żeby się coś działo. Graliśmy na lekcjach z jednym kumplem w pokemony. Pani patrzy, a my pach, pach, pach tymi pokemonami... Wesoło. Pamiętam taką słynną uwagę. „Artur, Karol i Kuba myślą, że jest wojna. Artur siedzi w okopach, a Karol naciera. Rzuca w niego krzesłami.” Normalnie na lekcji. Co tydzień lądowałem na dywaniku. CZYTAJ WIĘCEJ
Potem był turniej w Żywcu. Szpilka wygrał. W finale załatwił gościa już w pierwszej rundzie. Efektownie, przez nokaut. To takie specialite de la maison. To właśnie wtedy, widząc Artura w akcji, Zbigniew Górski - kiedyś międzynarodowy sędzia, a teraz prezes związku - powiedział: "To będzie wielki zawodnik".
W turnieju eliminacyjnym szedł jak burza, aż w półfinale trafił na Białorusina Zujewa. Gościa, który już wtedy miał w swoim dorobku srebro poprzednich igrzysk. Przegrał, kilkoma punktami. Druga część walki należała do niego. Pierwszą niestety przespał, wyszedł brak koncentracji i doświadczenia.
Dzisiaj na pewno nie można mu odmówić braku pewności siebie. W "Asie wywiadu", rozmawiając z Patrykiem Mirosławskim, stwierdził, że w wadze ciężkiej nie ma lepszego Polaka od niego. Ktoś powie, że dużo gada, a mało robi. Że to taki typowy bokser ze świetnym PR-em, reprezentujący grupę, o której Grzegorz Proksa powiedział mi w wywiadzie, że "pierd… coś na wadze, a w ringu z umiejętnościami już gorzej". Ale nie, tak nie jest. Szpilka to tytan pracy. Podobnie jak Proksa, który podobno jest jego idolem.
Wieliczka, Ćwierz prowadzi trener dla grupy swoich pięściarzy. Nagle pod halę podjeżdża samochód, wysiada z niego Szpilka. Mieszka teraz w Warszawie, ale czasem zagląda w rodzinne strony. "Cześć chłopaki, witam trenerze" - mówi. A potem przeprowadza trening. Ciężki, ciekawy, oparty na oryginalnych ćwiczeniach. Młodsi go uwielbiają.
Szpilka, przy wszystkich proporcjach, jest trochę jak Ali - pewny siebie, nie owijający w bawełnę, walący prosto z mostu. Koper: - Często słyszę, jak ludzie porównują go do Marcina Najmana i śmiać mi się chce. Porównaj ich klasę bokserską. Przecież to tak, jakby żłobek zestawić z liceum. Zobacz, Artur ma 23 lata i już w tak młodym wieku walczył z dwoma pretendentami do mistrzostwa świata. Taki Jameel McCline, z którym wygrał na punkty, to nie był jakiś tam ogórek. Nie rozumiem tych, którzy mówią, że "Szpili" dobiera się żenujących rywali. Wystarczy sprawdzić, z kim na tym etapie boksowali Adamek, Gołota czy Michalczewski.
Zachęcić go do ciężkiej pracy nie jest za trudno. Sam tego chce i sam ją wykonuje. Gorzej, gdy jest się jego promotorem i trzeba w jakiś sposób go kontrolować. Pilnować, by stronił od głupstw. W październiku media obiegła informacja, że Artur ma być jedną z twarzy prawicowego Marszu Niepodległości. Szpilka w polityce? Kilka dni później się z tego wycofał, a "Newsweek" w swoim tekście wytłumaczył, jak było. Andrzej Wasilewski, jego promotor, przeczytał o tym w mediach. Był zaskoczony. Zadzwonił do Szpilki i usłyszał od swego podopiecznego: - Zapytali, czy jestem za Marszem Niepodległości. Co miałem powiedzieć, że przeciw? Wasilewski odpowiedział krótko, że nie o Polskę tu chodzi. Szpilka zrozumiał. Poczytał. Zmienił decyzję. Wszystko odwołał.
Jakby jednak Niemcy albo Ruscy znowu bili Polaków, to on, Artur Szpilka, zawsze jest gotów stanąć w obronie swoich – ojczyzny, rodziny, ziomali. Ot, choćby swojego imiennika, przyjaciela z podwórka, którego wołają Krzyżu. Wytatuował sobie jego portret na brzuchu. – Musisz koniecznie napisać o Krzyżu – mówi na pożegnanie. – Napisz, że jak ktoś skrzywdzi Krzyża, to Szpila skrzywdzi tego kogoś. I chuj z karteczkami. CZYTAJ WIĘCEJ
Kubicą nie będzie
Koper, na pytanie jaki jest Szpilka, mówi: otwarty. Dobrze widać to na fanpejdżu pięściarza, który cieszy się ogromną popularnością (ponad 70 tysięcy fanów). Wchodzę i czytam. Jest ciekawie. Na górze film z bijatyki, razem z komentarzem "Szpili" do Zimnocha: "Sam to sprowokowałeś swoimi głupimi tekstami do mnie!!! Na ringu cię zniszczę!". Jest też hitowy film o Polaku, który w USA karmi aligatora. Komentarz Szpilki, pisownia oryginalna: "O kur… umarłem hehehehehe, koniecznie ogładnać hehehehe". Jeszcze niżej można zobaczyć zdjęcie auta boksera po stłuczce w drodze do Krakowa, z komentarzem, że Robertem Kubicą to on raczej nie będzie. Nie mówiąc już o innym filmie, na którym bokser ... śpiewa kolędy.
