Warszawa, poniedziałek. Konferencja prasowa przed "Polsat Boxing Night". Andrzej Gołota udziela wywiadu przed starciem z Przemysławem Saletą. Nagle tuż za nim Artur Szpilka uderza głową Krzysztofa Zimnocha. I walka obu panów rozpoczyna się wcześniej niż wszyscy sądzili. "Zabiję cię k… na tym ringu!" - krzyczy na rywala Szpilka. Padają bluzgi. Media mają temat. Tylko, że … temat starannie wyreżyserowany. - Oni się mieli pobić. Odegrali swoje role, a ludzie to wszystko kupili - mówi mój rozmówca.
Już wczoraj na blogach bokserskich pojawiały się podobne przypuszczenia. By je zweryfikować, dzwonię do jednej osób, która od lat tkwi w tym środowisku. Rozmawia chętnie, ale nie poda nazwiska. To ona zwraca mi uwagę na fakt, że jedynym medium, które jako tako pokazało to zajście, jest serwis ringpolska.pl. Mówi, że w chwili, gdy Gołota dawał wywiad, dziennikarze ustawili się tak, by możliwie najlepiej widzieć pięściarza. Ludzie z ringpolska.pl stanęli inaczej. Tak, że w tle, z tyłu, "przypadkiem" znalazł się Szpilka. Tak, że mogli pokazać, jak, podobno sprowokowany, uderza Zimnocha w twarz.
Czy tak było? Nie do końca. Starcie na konferencji zostało pokazane przez różne media. Ciężko mówić o jakieś wielkiej różnicy w przekazie. Choć fakt - akurat ten serwis miał ją w obiektywnie kamery już od samego początku.
Bójka Szpilki z Zimnochem:
Słabi bokserzy i żenujące ustawki
Do kogo należy ringpolska.pl? Do Andrzeja Wasilewskiego. Tak się składa, że ten sam Andrzej Wasilewski jest szefem KnockOut Promotions - największej grupy bokserskiej w Polsce. I przy okazji jest promotorem Szpilki i współpromotorem Zimnocha. Gdy jego grupa organizuje w Polsce gale, schemat jest prosty: ringpolska.pl otrzymuje najlepsze miejsca, a ludzie, zatrudnieni w bokser.org czy boxingnews.pl najczęściej dowiadują się, że nie ma dla nich miejsca.
Mój rozmówca, o Wasilewskim: - On ma u siebie w stajni słabych bokserów, ale potrafi im zbudować odpowiednie rekordy. No i te ustawki, przecież to żenada. Wychodzenie z założenia, że jak dwóch gości się powyzywa, da sobie po pysku, to potem dzieci to kupią. A taki Szpilka - dla wielu dzisiaj bohater - jest boksersko fatalny. Fatalny! Wiesz, czemu bije się w ciężkiej? Bo się chłopak zatłuszczył w więzieniu. Wrzucił na ruszt i teraz nie mógłby walczyć w żadnej innej wadze.
To dość ciekawa opinia, bo wielu sądzi inaczej. Na przykład komentator i ekspert Janusz Pindera, który swego czasu powiedział, że ze wszystkich potencjalnych następców Andrzeja Gołota to właśnie Szpilka obdarzony jest największym talentem.
Szpilka w ostrych słowach o Zimnochu:
Szum był, celnych ciosów nie było
Wróćmy do poniedziałku. Dziwne są nie tylko wcześniej przytoczone zależności, ale i sam przebieg starcia, o którym tyle się teraz mówi. Panowie niby na siebie ruszyli, niby nieco zdemolowali wnętrze, niby Radosław Leniarski pisze teraz na sport.pl o brutalnej bójce, ale ci, którzy uważnie oglądali film z zajścia teraz przyznają, że w zasadzie żaden cios nie doszedł. - Dziwne, prawda? Przecież jak ja bym tak stanął z tobą, to na pewno byśmy się jakoś tam trafili. A tu były tylko wyzwiska. Ciosy? Sierpowy spudłowany, jeden, drugi. Potem odciągali ich jacyś goście. A Szpilkę uspokajał Wasilewski. To był dopiero widok - ironizuje człowiek, który dość dobrze zna bokserskie realia.
Postępowanie w sprawie ma wszcząć Polski Związek Bokserski. Będzie szukanie winnego, badanie kto zaczął, kto sprowokował. Co ciekawe, Szpilka, zapytany o to po zajściu, wykręcał się niepamięcią. Nie potrafił powiedzieć, co dokładnie było przyczyną. Jego wypowiedź dla serwisu … ringpolska.pl: "Nie wiem, nie pamiętam. To był odruch. Coś tam powiedział, coś mącisz, coś się zesrał na mnie… Ciężko go znokautuję, to już jest kur… zaklepane". Prawdopodobnie obaj panowie zostaną za swój występek ukarani. Ale ci, którzy od lat siedzą w boksie, doskonale wiedzą, że za reklamę opłaca się tak właśnie zapłacić.
Grzegorz Proksa
w wywiadzie dla naTemat:
Boks zawodowy w Polsce ciągle raczkuje, ale mamy już kilku świetnych pięściarzy. U nas jest tak, że z PR-em nie mamy problemu. Ktoś wyjdzie, krzyknie "hej, ja jestem najlepszy", pier***nie kogoś na wadze w czapę i od razu jest znany z tego, że zrobił hałas. A dużo gorzej jest z jego wartością sportową. Dziś mamy może nie dziesiątkę, ale co najmniej piątkę ludzi, którzy odważnie pukają do czołówki światowych rankingów. CZYTAJ WIĘCEJ
Bez reakcji, bez stanowiska
I jeszcze jeden czynnik. Lutowa gala będzie pokazywana w znanym nam już systemie pay-per-view. Trzeba będzie zapłacić 40 złotych. A jak inaczej zachęcić Polaków do wyłożenia tej kwoty, jak nie poprzez przekleństwa i przemoc? Poprzez budowanie otoczki? A że otoczka jest niewychowawcza i bardzo cyniczna? Sorry, witaj w świecie boksu.
Dariusz Jaroń, o bójce:
Interia.pl
Nic tak nie przyciąga uwagi dodatkowej puli kibiców jak dobre mordobicie, kontrolowana przepychanka lub chociażby wymiana bluzgów na konferencji poprzedzającej walkę. Dzisiaj Szpilka z Zminochem, celowo lub nie, skradli show Gołocie i Salecie. CZYTAJ WIĘCEJ
Dzwonię do Wasilewskiego i mówię mu, co usłyszałem. Co, ciekawe, szef KnockOut Promotions wcale nie protestuje. Uważnie słucha, a potem mówi: - Panie redaktorze, powiem tak - jeżeli rozmawiał pan z osobą, która zna światek boksu, to ona na pewno zna również to zagadnienie.
Gdy pytam, czy w takim razie jest coś na rzeczy, Wasilewski spokojnym głosem dodaje: - Nie zamierzam reagować. Nie zajmuję tu stanowiska. Niestety, nic więcej panu nie powiem.
Remiza? Lepiej - to cyrk
Organizowanie tego typu pokazówki nie byłoby w boksie zjawiskiem zupełnie nowym. Weźmy najgłośniejszy przykład z ostatnich lat, czyli Derecka Chisorę. W lutym minionego roku walczył z Witalijem Kliczką. Najpierw na konferencji prasowej spoliczkował go otwartą dłonią, potem - już na ringu - opluł jego brata Władimira.
Chisora opluwający Władimira Kliczkę przed walką z jego bratem:
Walkę przegrał na punkty, choć zaprezentował się dobrze, nawet bardzo dobrze. Ale i tak najwięcej działo się na konferencji prasowej po niej. Chisora pobił się wtedy ze swoim rodakiem Davidem Haye'm. Stracił licencję, zatrzymała go nawet niemiecka policja. Chyba pamiętacie co stało się potem. Do walki Chisora - Haye doszło znów. Tyle, że na ringu. I wszelka reklama była już zbędna.
Chisora - Haye: walka na konferencji prasowej:
Zupełnie jak ze Szpilką i Zimnochem. Co z tego, że na samym końcu wejdą na ring Gołota z Saletą. Wcześniej walczyć będą chłopcy, którzy się nie lubią. Bluzgają na siebie. I już skoczyli sobie do gardeł. Tak właśnie przez wiele osób odbierane jest dzisiaj ich starcie.
"Witajcie w remizie" - tak zatytułował swój tekst o poniedziałkowym zajściu Leniarski. W remizie? Chyba inne słowa pasują tu lepiej. Mój rozmówca, na koniec: - To był cyrk. Taki teatrzyk, na który ludzie mieli się dać się nabrać. I się nabrali.