Zbliżają się wybory, w związku z czym PiS od jakiegoś czasu prowadzi kampanię polityczną w specyficzny dla siebie sposób. W piątek 20 stycznia na konferencji prasowej w Warszawie szef kampanii PiS Tomasz Poręba wraz z europosłem Jackiem Saryuszem-Wolskim zaprezentowali listę dziesięciu pytań skierowanych do Donalda Tuska.
Jak widać Prawo i Sprawiedliwość nie ustępuje i dalej próbuje zarzucać liderowi PO jego rzekome sympatie dla Rosji. Na tle pytań możemy zauważyć również stare zdjęcie Donalda Tuska z przywódcą rosyjskim Władimirem Putinem.
Pytania dotyczą między innymi zaakceptowania umowy z Gazpromem, która jest do 2037 roku. PiS zarzuca Tuskowi, że w ten sposób całkowicie uzależnił Polskę od rosyjskiej energii.
Kolejne pytania dotyczą możliwości sprzedaży Rosjanom rafinerii Możejki oraz Grupy Lotos, której chciał dokonać rząd PO-PSL. W ostatnim pytaniu PiS z kolei nieustępliwie ciągnie się temat Smoleńska. Politycy pytają Tuska, czemu oddał śledztwo dot. katastrofy smoleńskiej w ręce Rosjan.
Politycy PiS-u twierdzą jednak, że to nie tylko pytania dotyczące przeszłości szefa Platformy Obywatelskiej, ale głównie o to, jak wyglądała polityka prowadzona przez rząd Donalda Tuska. Poręba stwierdził, że politycy Prawa i Sprawiedliwości liczą na to, że "Donald Tusk znajdzie odwagę, nie schowa głowy w piasek i na te pytania nam odpowie".
Nie od dziś wiadomo, że TVP służy jako narzędzie propagandowe Prawa i Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że Tusk złożył pozew przeciw Telewizji Polskiej w związku z filmem "Nasz człowiek w Warszawie". Stacja nieraz mówiła o rzekomych koneksjach Tuska z Władimirem Putinem. Na stronie TVP Info możemy nawet znaleźć specjalną zakładkę pt."Prorosyjska era Tuska".
W związku z filmem polityk PO domaga się przeprosin, usunięcia filmu z internetu, a także kary pieniężnej dla pozwanych. Prawnicy Tuska przekonują, że w filmie są insynuacje, iż rząd PO podejmował "decyzje polityczne i gospodarcze korzystne dla Rosji, co stawiane było w opozycji do Lecha Kaczyńskiego, który trafnie rozpoznał agresywną politykę Kremla".
Pełnomocnicy Donalda Tuska uważają także, że pozwani "przygotowali, rozpowszechnili i promowali film pod z góry założoną tezę o wrogości i współodpowiedzialności powoda za wojnę w Ukrainie".
"Rozumiem, że ten film może być dla Tuska niewygodny, ale to nie jest koncert życzeń. W Niemczech, gdy ktoś krytykuje Angelę Merkel, nikt nie zastrasza dziennikarzy" - skomentował pozew Tulicki. Zapowiedział też, że powstanie druga część filmu.