Część europosłów Platformy Obywatelskiej może powrócić do Polski przy okazji nadchodzących wyborów parlamentarnych. Jak wynika z informacji Onetu, Donald Tusk ma szykować na szczyty list Koalicji Obywatelskiej szereg największych nazwisk.
Reklama.
Reklama.
Donald Tusk chce ściągnąć na wybory parlamentarne najbardziej rozpoznawalnych polityków związanych z Platformą Obywatelską
Listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej mieliby otwierać m.in. aktualni europosłowie Bartosz Arłukowicz i Radosław Sikorski
Nic jednak nie jest pewne, jako że wciąż trwają negocjacje dot. wspólnego startu partii opozycyjnych w szerszym bloku
Wielkimi krokami zbliżają się wybory parlamentarne 2023 – nic więc dziwnego, że coraz głośniej jest o przedwyborczych układankach. I choć cały czas trwają rozmowy dotyczące wspólnego startu ugrupowań opozycyjnych, to każda partia ma swoje własne plany.
Najnowsze doniesienia wskazują na to, że szef Platformy ObywatelskiejDonald Tusk nie zamierza niczego zostawiać przypadkowi – i w nadchodzących wyborach postawi na swoje największe nazwiska.
Europosłowie PO wrócą do Polski?
Do kraju na maraton wyborczy może powrócić m.in. były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz – donosi Onet. Jak podkreśla rozmówca serwisu, Arłukowicz to "wyborcze pendolino" – w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego z drugiego miejsca w okręgu zachodniopomorsko-lubuskim zdobył on niemal ćwierć miliona głosów. Było to niemal dwukrotnie więcej głosów, niż otrzymał startujący z "jedynki" Bogusław Liberadzki (Lewica).
Według planów Tuska Arłukowicz miałby tym razem otwierać szczecińską listę do Sejmu. Dołączyć do niego jako "jedynka" mógłby również Radosław Sikorski. Ostatnimi czasy były minister spraw zagranicznych przycichł po tym, jak we wrześniu wywołał skandal sugestią, że to Amerykanie stoją za uszkodzeniem gazociągu Nord Stream – wpadka ta nie przekreśla jednak potencjalnego startu Sikorskiego.
– Nie ma jeszcze żadnych decyzji co do personaliów. Czekamy na ostateczne rozstrzygnięcie rozmów dotyczących formuły startu. Na razie zajmuje nas prekampania – tak komentuje informacje Onetu rzecznik PO Jan Grabiec.
Sondaże przed wyborami parlamentarnymi
Sugestie, że Donald Tusk może zdecydować się na ściągnięcie z powrotem do kraju swojej wyborczej "drużyny marzeń", nie są bez pokrycia: jak wynika z niedawnego sondażu pracowni SW Research dla "Rzeczpospolitej", koalicja PO-PSL, która rządziła Polską w latach 2007-2015, jest dobrze wspominana. Jako najlepszy rząd ostatnich dwóch dekad wskazało ją 26,5 proc. badanych.
Za swoimi politycznymi przeciwnikami znalazła się aktualnie rządząca Zjednoczona Prawica, którą za najlepszy rząd uważa 17,8 proc. ankietowanych. Wielkich powodów do radości nie ma jednak tak naprawdę żadne z ugrupowań. W badaniu SW Research na pytanie "Rządy której koalicji ocenia Pani/Pan najlepiej?" zdecydowanie zwyciężyła bowiem odpowiedź "żadnej". Wszystkie rządy, które sprawowały władzę od 2001 roku, negatywnie oceniło aż 41,8 proc. badanych.
Aktualne sondaże nie dają rządzącej koalicji żadnych szans na ponowne zdobycie sejmowej większości. Choć Prawo i Sprawiedliwość pozostaje na pierwszym miejscu wśród partii politycznych, to do samodzielnego rządzenia ugrupowaniu może zabraknąć aż kilkudziesięciu posłów.
Szanse na utworzenie rządu ma natomiast opozycja – pod warunkiem, że będzie to rząd koalicyjny. Niedawny sondaż United Surveys dla Wirtualne Polski wskazuje, że potencjalna koalicja KO z Polską 2050 Szymona Hołowni, Lewicą i PSL-em mogłaby dysponować 245. głosami. Do uzyskania sejmowej większości niezbędne jest 231 głosów.