Dwóch Polaków zginęło w Kaszmirze. 21 innych obcokrajowców udało się uratować
Dwóch Polaków zginęło w środę w lawinie w indyjskiej części Kaszmiru. Jak poinformowały służby, z lawiny udało się uratować 21 osób.
Reklama.
Dwóch Polaków zginęło w środę w lawinie w indyjskiej części Kaszmiru. Jak poinformowały służby, z lawiny udało się uratować 21 osób.
Lawina porwała w środę dwóch przewodników i ponad dwudziestoosobową grupę obcokrajowców, podczas gdy jeździli oni na nartach wysoko w górach w pobliżu turystycznego miasta Gulmarg w paśmie Pir Pandźal w zachodnich Himalajach.
Służbom z Kaszmiru udało się uratować 21 osób, jednak z lawiny wydobyto również dwa ciała. Według lokalnych mediów, ofiary lawiny zostały zidentyfikowane jako obywatele Polski. Ciała zostały przetransportowane do szpitala, gdzie zostaną przeprowadzone czynności medyczno-prawne.
Szef policji w Kaszmirze Vijay Kumar przekazał, że lawina spadła po kilku dniach obfitych opadów śniegu na wzgórzach Kaszmiru, spornego regionu Himalajów. Miasto Gulmarg jest popularnym w południowej Azji ośrodkiem narciarskim. Leży on niedaleko od linii demarkacyjnej dzielącej Indie i Pakistan.
Jak podaje "The Himalayan Post", jest to druga śmiercionośna lawina, która spadła ostatnim czasie w tym regionie Himalajów; kobieta i nastolatka zginęły 29 stycznia po tym, jak wpadły pod lawinę w dzielnicy Kargil w Ladakhu.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie momentu zejścia lawiny. Na filmie widać ścianę śniegu toczącą się po zboczu góry w kierunku dużej grupy narciarzy.
Niedawno pisaliśmy w naTemat o lawinie, która porwała 36-letniego narciarza z Polski, który wypoczywał w Słowacji. Mężczyzna zjeżdżał na nartach w okolicy Chopoka w Tatrach Niżnych. Narciarz znajdował się poza trasą, na jednym ze żlebów, który jest popularny wśród zaawansowanych narciarzy, kiedy zeszła lawina.
Mężczyzna miał na szczęście na sobie plecak lawinowy, który uruchomił. Został częściowo przysypany śniegiem. Polak został przetransportowany drogą powietrzną do szpitala. Podejrzewano u niego uraz głowy, łopatki i miednicy.
Jak relacjonował reporter TVN24 Konrad Borusiewicz, do wypadku doszło w niedługim czasie po dużych opadach śniegu.
Według relacji Horskiej Zachrannej Slużby za mężczyzną znajdował się drugi narciarz. Dojechał do poszkodowanego i zaczął udzielać mu pomocy, dopóki nie zjawili się górscy ratownicy. Niestety zeszła druga lawina, która wciągnęła kolejnego narciarza, zatrzymując się niedaleko poszkodowanego 36-latka. Drugiemu narciarzowi na szczęście nic się nie stało.
Podobny incydent miał miejsce w słowackich Tatrach pod koniec grudnia ubiegłego roku. Polski turysta spadł do Doliny Cichej. Mężczyzna został odnaleziony dzięki dronowi i święcącej latarce. Mimo wychłodzenia organizmu i obrażeń głowy 34-latek, którego znaleźli ratownicy górscy, mógł mówić o wielkim szczęściu. Mężczyzna wybrał się na samotną wycieczkę z Przełęczy Pod Kopą Kondracką w kierunku Kasprowego Wierchu. "Pierwsza informacja o braku kontaktu z turystą dotarła od zaniepokojonego członka rodziny około godziny 14" – informował wówczas TOPR. Okazało się także, że w kierunku Cichej Doliny zeszła lawina śnieżna, dlatego podejrzewano, że turysta mógł zostać przez nią porwany. Ratownicy TOPR poprosili o pomoc swoich słowackich kolegów z Horskiej Zachrannej Służby. "Podczas jednego z lotów poniżej lawiniska udało się dostrzec światło czołówki, które okazało się światłem poszukiwanego turysty" – relacjonował TOPR.
Ratownicy HZS po otrzymaniu współrzędnych rozpoczęli akcję ratunkową. Odnaleźli mężczyznę. Wychłodzonego i z obrażeniami głowy, ale przytomnego, przetransportowali do szpitala w Popradzie.