Obszerną informację na temat zapadliska na środku stadionu w Sierszy przekazał burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk. Do zdarzenia doszło w piątek w godzinach popołudniowych. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a dziurę od razu zabezpieczyli strażacy.
Tuż po upewnieniu się, że nikomu nie grozi niebezpieczeństwo, podjęto interwencję w Spółce Restrukturyzacji Kopalń S.A, która jest właścicielem terenu.
"To już piąte zapadlisko w tym roku. Wydaje się dość głębokie, (...) dlatego z niecierpliwością czekamy na decyzje Spółki, która jest zobowiązana do podjęcia działań w razie wystąpienia zagrożenia" – napisał samorządowiec. W połowie lutego SRK ma także przedstawić pełne wyniki badań dotyczące gruntów zagrożonych powstawaniem zapadlisk, a także zaproponować plan działania na wypadek ponownego wystąpienia podobnych zjawisk.
"Wiem, że teren boiska na pewno był badany, więc planowane działania powinny objąć i te okolice. Gdyby ktoś tam dzisiaj grał w piłkę, mogłoby dojść do tragedii" – zauważył burmistrz.
Jarosław Okoczuk przypomniał, że jeszcze kilka lat temu wywierano na niego presję, by odkupił w imieniu gminy działkę od SRK. "Jakie byłyby dzisiaj efekty decyzji, na którą naciskali niektórzy opozycji radni, wykorzystując politycznie pasję i zaangażowanie pasjonatów piłki nożnej, można sobie tylko wyobrazić" – skrytykował.
"Bezpieczeństwo mieszkańców było, jest i będzie dla mnie priorytetem, pomimo w pełni zrozumiałych sentymentów do tego miejsca" – podsumował.
20 września ubiegłego roku w Trzebini doszło do zawalenia się podłoża na terenie lokalnego cmentarza. Z powodu szkód pogórniczych uszkodzeniu uległo około 50 mogił. W tym samym miejscu do identycznego zdarzenia doszło jeszcze 19 stycznia 2023 roku. Wtedy dziura miała cztery metry średnicy i trzy metry głębokości.
Ogromny krater powstał także w listopadzie ubiegłego roku na terenie ogródków działkowych przy ulicy Jana Pawła II. Identyczna sytuacja rozegrała się również w ostatnich dniach 2022 roku. Wtedy zaś dziura pojawiła się w ogrodzie przy jednym z domów przy ulicy Górniczej.
O wyjątkowo ciężkiej sytuacji lokalnej społeczności pisała dla naTemat Katarzyna Zuchowicz. – Z taką sytuacją jak w Trzebini, gdzie węgiel kopano przez 220 lat, nikt się nie zetknął. Jak wynika z opinii eksperta z AGH, sytuacja jest najgorsza z możliwych – powiedział Wojciech Jaros, rzecznik Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
– Tam jest po prostu grunt, który jest niezbyt związany. To są piaski, iły, muły, trochę gliny, czyli po prostu trochę inny typ gleby, która jest bardzo piaszczysta. Do tego dokłada się płytka eksploatacja górnicza, jeszcze XIX-wieczna, która zaczynała się od ok. 20 metrów od powierzchni ziemi. Na zawał, czyli bez wypełniania pustek – dodał.