Joachim Höppner w 1944 roku walczył na zachodnim froncie jako strzelec Wehrmachtu. Teraz udzielił niemieckiej rozgłośni wywiadu, w którym sprzeciwia się wsparcia militarnego dla Ukrainy. Nawet w Niemczech nie milkną głosy oburzenia. "Höppnerowi, który brał udział w zbrodniczej wojnie nazistowskiej, wolno tłumaczyć ofiarom rosyjskiej agresji, dlaczego nie należy im dawać czołgów" – krytykuje "Bild".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Były żołnierz Wehrmachtu, który w 1994 r. walczył na zachodnim froncie, teraz odmówił poparcia dla przekazywania pomocy militarnej dla Ukrainy
– Bronią nie rozwiązuje się żadnego problemu – powiedział na antenie Deutschlandfunk, wywołując oburzenie za Odrą
Na rozgłośnię spadła lawina krytyki nie tylko ze strony odbiorców, ale i dziennikarzy, którzy wytykają przeszłość Joachima Höppnera
Walczył w Wehrmachcie w '44. Teraz krytykuje dostawy broni dla Ukrainy
– Więc czym jest ta ciężka broń, która jest dostarczana? Co myślą ludzie, którzy podejmują takie decyzje? Bronią nie rozwiązuje się żadnego problemu – powiedział Joachim Höppner na antenie "Deutschlandfunk".
96-letni były żołnierz powiedział również, że podjęcie negocjacji z Władimirem Putinem mogłoby doprowadzić do "osiągnięć". – Politycy mogliby coś osiągnąć, negocjując z Rosją. Myślę, że w tej chwili to naiwne pobożne życzenia, ale mimo wszystko już sama rozmowa robi wrażenie – powiedział.
"Mówiąc prostym językiem: Höppnerowi, który brał udział w zbrodniczej wojnie nazistowskiej, wolno tłumaczyć ofiarom rosyjskiej agresji, dlaczego nie należy im dawać czołgów" – skrytykował "Bild".
Dziennik przypomniał także o przeszłości żołnierza Wehrmachtu. Ten bowiem w grudniu 1944 roku walczył w ofensywie w Ardenach. Była to ostatnia próba Adolfa Hitlera, której celem było odwrócenie losów wojny.
Jednostka musiała jednak wycofać się z okupowanej Belgii. Dlaczego? Wszystko dzięki amerykańskim czołgom przekazanym w ramach pomocy militarnej.
W mediach społecznościowych zawrzało, a konflikt eskalował do tego stopnia, że rozgłośnia Deutschlandfunk musiała wydać oświadczenie, w którym zapewniła, iż "nie zgadza się ze stwierdzeniem, że Niemcy czy inne kraje nie powinny dostarczać czołgów na Ukrainę".
Równolegle zapewniono, że na antenie rozgłośni informowano także o konsekwencjach pozostawienia Kijowa samemu sobie. Sam dziennikarz, który prowadził audycję, idzie jednak w zaparte.
Alexander Moritz, bo o nim mowa stwierdził, że opinia Höppnera "jest ważna, ponieważ ten sam miał doświadczenie bycia żołnierzem na wojnie". Jak zaznaczył, nie wszyscy popierają ideę przekazywania broni Wołodymyrowi Zełenskiemu.
"Czy chcecie, żeby opinia niemałej części społeczeństwa w Niemczech w ogóle nie została wysłuchana?" – zapytał.