W szeregach Konfederacji doszło w ostatnich dniach do kadrowego trzęsienia ziemi. Odeszli Artur Dziambor, Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza. Jak liderzy ugrupowania zareagowali na ten rozłam? Jest już zapowiedź "nowego otwarcia".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Moje wypowiedzi mają działać na szkodę Konfederacji. Ja Konfederację reprezentowałem od wielu lat i starałem się to robić jak najlepiej. Wypowiedzi innych liderów nie podlegają dyskusji – zauważał Dziambor.
Reakcja na rozłam w Konfederacji
Po tej rewolucji kadrowej głos zabrał Krzysztof Bosak, który zdradził trochę szczegółów związanych z odejściem posłów. Jak powiedział dla PAP, doszło do tego "w ramach klasycznego ambicjonalnego sporu". Jego zdaniem politycy, którzy odeszli, nie mogli pogodzić się z tym, że Sławomir Mentzen (Prezes Nowej Nadziei) stał się jednym z liderów.
– Nie chcieli zaakceptować tego, żeby przesunąć się czy to z pierwszych miejsc na miejsca troszeczkę dalsze, czy do innych okręgów wyborczych i z tych przyczyn zdecydowali się odejść – tłumaczył Bosak. Jak dodał, zabrakło "ofensywnego, drużynowego myślenia". Padło też kluczowe hasło: "Porządkujemy szeregi, szykujemy się do kampanii wyborczej".
Mentzen, który także rozmawiał z PAP, nie widzi większego problemu w odejściu Wolnościowców. – Uważam, że zwiększy to zwartość i gotowość do ciężkiej kampanii po stronie Konfederacji – oceniał. Dalej stwierdził: "Gdyby próbowali się dogadać, to bez problemu byśmy się dogadali", a wysunięte propozycje kompromisów miały zostać odrzucone.
Jeśli chodzi o przyszłość Konfederacji, Mentzen pokusił się też o ważną deklarację. Sobotnia konwencja ma być "nowym otwarciem". – Ruszamy do ciężkiej pracy – zapowiedział w nawiązaniu do rozpoczęcia kampanii wyborczej.
Wolnościowcy opuszczają Konfederację
Jak niedawno informowaliśmy, w styczniu w Konfederacji odbywały się prawybory. Trwała wówczas m.in. walka o pierwsze miejsca na listach wyborczych, a niektórzy członkowie partii czuli się oszukani i rozważali odejście. – Jesteśmy skłóceni bardziej niż ziobryści z PiS – mówił jeden z polityków w rozmowie z Onetem.
Jak opisywał portal, wszystko przez trwające w partii prawybory i przez to, że "jeszcze kilka miesięcy temu wszyscy posłowie Konfederacji byli pewni, że w przyszłych wyborach parlamentarnych będą startować z pierwszych miejsc na listach". Początkowo wybory były zapowiadane jako "kompromisowa próba zażegnania sporu" w partii. Jednak w rzeczywistości miały go zaogniać.