"Mindhunter" to jeden z najlepszych seriali Netfliksa, który niestety nie doczeka się kontynuacji. Wydawało się, że na 3. sezon czeka mnóstwo osób i to szybko skłoni producentów do nakręcenia nowych odcinków. Okazuje się, że serial tworzony m.in. przez Davida Finchera przyciągnął zbyt mało widzów, by Netflix dał zielone światło (i zielone banknoty) na kolejną serię.
Reklama.
Reklama.
"Mindhunter" to serialowy thriller, którego jednym z twórców jest David Fincher ("Siedem", "Zodiak"). Jest luźno inspirowany książką non-fiction o tym samym tytule, napisaną przez profilera FBI - Johna F. Douglasa.
Pierwszy sezon serialu wyszedł w 2017 roku, a drugi dwa lata później. Niestety nie doczekamy się trzeciego sezonu. A miało być ich łącznie nawet pięć.
Reżyser przyznał, że przyciągnął zbyt mało widzów, by Netflix chciał w niego dalej inwestować.
"Mindhunter" wyróżniał się na tle innych seriali o seryjnych mordercach tym, że nie było w nim wielu brutalnych scen czy pościgów za psychopatami. Wywoływał emocje zwykłymi rozmowami z bestiami - były oparte na podstawie prawdziwych wywiadów profilerów w więzieniach. Na ekranie mogliśmy zobaczyć istnych "celebrytów" wśród przestępców, m.in. Davida Berkowitza, Charlesa Mansona, Eda Kempera czy BTK-a.
"Mindhunter" to też jeden z niewielu seriali Netfliksa, przy którym zarówno krytycy, jak i widzowie byli zgodni. Zachwycali się nim niemal wszyscy. W serwisie Rotten Tomatoes ma praktycznie same pozytywne recenzje (ocena 97 proc. od krytyków i 95 proc. od widzów). Wszyscy się spodziewali, że powstanie trzeciego sezonu będzie formalnością.
Szczególnie że dokumenty true crime i seriale o seryjnych mordercach są niemal zawsze hitami Netfliksa - większość z nas słyszała na pewno o np. "Dahmer - Potwór", który przez wiele tygodni okupował topkę Netfliksa i doczeka się kontynuacji. Najwidoczniej jednak "Mindhunter" nie był aż tak przebojowy.
"Mindhunter" - nie będzie 3. sezonu. Serial o seryjnych mordercach był jakimś cudem za mało popularny
David Fincher, który jest producentem wykonawczym i reżyserem kilku odcinków "Mindhuntera" raz na zawsze uciął spekulacje i nie pozostawia nadziei na kontynuację. Już wiele razy słyszeliśmy o ewentualnych planach na kolejny sezon oraz pogłoskach o skasowaniu serialu. W wywiadzie z francuską gazetą "Le Journal du Dimanche" reżyser przyznał, że po prostu jest nieopłacalny.
Fani, których nie brakuje, są naturalnie zawiedzeni. Sam do nich należę i żałuję, że Netflix ma pieniądze na wypuszczanie tylu średnich seriali (czy wręcz kiepskich), ale na kontynuacje prawdziwych perełek, nawet tych mniej popularnych, już skąpi. Cóż, trzeba się z tym pogodzić, bo było zawsze, jeszcze przed erą streamingu - biznes to biznes.
W przypadku "Mindhuntera" doskwiera to jednak bardzo, bo nie dość, że produkcja była wciągająca i świetnie zagrana (Cameron Britton wykreował Eda Kempera tak przekonująco, że do dziś wywołuje ciarki), to jeszcze chamsko się urywa. Jeden z zajawianych wątków nie doczeka się rozwinięcia.
Przez cały drugi sezon przewijały się sceny z nienazwanym jeszcze psychopatą - to prawdopodobnie Dennis Rader znany jako BTK, jeden z najsłynniejszych seryjnych morderców, ale tego już się nigdy nie dowiemy. W finale poddusza się nad trofeami zabranymi z ofiar i ciągu dalszego nie zobaczymy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Jestem bardzo dumny z pierwszych dwóch sezonów. Ale jest to wyjątkowo drogi serial i z perspektywy Netfliksa nie przyciągnęliśmy wystarczająco dużej publiczności, aby uzasadnić taką inwestycję. Jednak ich nie obwiniam, podjęli ryzyko, aby rozpocząć serię.