
Mamy dokładne zapiski poprzedniej ekipy. Tego, czego dokonali. Oni spenetrowali tylko 15 procent tego całego terenu. Od kilkuset lat w pozostałych miejscach nikt nie był. Nikt. Cieszyn to było od lat miasto kupieckie i nie wiadomo do końca, co tam ludzie chowali. Podobno często ktoś odnajdywał jakieś złote czy srebrne monety. Nas oczywiście bardziej ciekawi złoto (śmiech). W Cieszynie jest w ogóle tak, że kopiesz gdzieś tam przy kanalizacji i już, od razu, zlatuje się grupka archeologów, ciekawych co może tam być.
Dokładnie. Nie znoszę takiej mentalności. Tych, co siedzą w domu i mówią: "Nie robię, bo to nie ma sensu, bo tu i tak nic nie da się zrobić". Staram się zawsze być optymistą. Nie siedzę przed telewizorem, oglądając filmy, albo nie spędzam całego dnia przed komputerem. Tak samo jest z tymi podziemiami. Dla mnie fajny będzie już sam fakt, że tam wejdę. Że znajdę się w jakiejś piwnicy, gdzie ktoś mieszkał 200 lat temu. Nawet jak niczego nie odkryjemy.
Bardzo blisko.
To też jest zespół z tamtego regionu, Radogost. Folk-metal, polecam każdemu. Fajnie grają i jest to też mój klimat, moje upodobania muzyczne.
Nie myślałeś nigdy, by wybrać inny sport? Z Cieszyna pochodzi skoczek narciarski, Piotr Żyła. Ten od barwnych wypowiedzi. I Ireneusz Jeleń, piłkarz.
(Dosiada się do nas Dorota, dziewczyna Janka. Od tej pory uważnie przysłuchuje się naszej rozmowie i co jakiś czas zabiera w niej głos)
W wieku między 16, a 18 lat to był czas i nie odmawiałem zabawy. Później nie miałem czasu. Zresztą w wieku szesnastu lat pierwszy raz stanąłem w klubie „na bramce” i tak przez dziesięć lat. Nie można popadać z skrajności w skrajność, bo wtedy można zwariować. Priorytetem moim były treningi, ale ćwiczyłem tak, żeby znaleźć czas dla znajomych, na relaks. CZYTAJ WIĘCEJ
Nie wiem, ale tak - na pewno był bardzo trudny. Całkowicie mnie zdominował, a ja w dodatku byłem w tej walce źle ustawiony. Tymi niskimi kopnięciami wyłączył mi w nogę. Miał totalną przewagę w stójce i nie miał interesu w tym, by walkę przenieść w parter.
Nie spodziewałeś się tego?
Zaskoczył mnie siłą. Nikt mnie jeszcze wcześniej tak nie kopał jak on. Poza tym źle się ustawiłem taktycznie. Rozbił mnie, wykorzystując też moje błędy.
Wiedziałem, że tę walkę wygrałem. Ale ona kosztowała mnie bardzo dużo zdrowia. Byłem też mocno zaangażowany psychicznie, bo podchodziłem do gościa, który wcześniej przejechał po mnie jak czołg. Potem, jak ochłonąłem, była już radość. Wielka radość.
No tak. Choć teraz jakiś czas nie strzelałem. Nie ma pogody, nie mam też kompana.
Dorota: Teleskop jeszcze niech weźmie na plecy (śmiech)
W ogóle?
Marcin Najman przeszedł z boksu do MMA.
Marcin Najman to dla mnie fenomen. Poważnie. Gość dokonał rzeczy niebywałej. Nie wiem jak, ale udało mu się nabrać 90 procent naszego społeczeństwa, że jest sportowcem. Szacunek dla niego.
Też, ale oprócz Bruce'a był jeszcze Jean Claude van Damme. A film, który najwięcej razy widziałem, to "Commando" z Arnoldem Schwarzeneggerem. Na pamięć go znam.
Możemy zmienić temat?
Super. Samą prawdę powiedział.
Rozmawiałem z nim kiedyś. Powiedział mi, że zawsze ma parę takich przygotowanych wstawek, ale w całej tej spontaniczności musi też być moment, by odpowiednio ich użyć. I czasami jest chwila, w której mówi do siebie: "To ten moment. Wstawka".
Ale miałbym inną walkę. Walkę o przetrwanie. I chętnie wziąłbym w niej udział. Nawet kupiłem sobie specjalną maczetę. Właśnie na koniec świata.
JAKUB RADOMSKI