Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło w środę kontrolę w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Agenci analizują dokumenty ws. konkursu "Szybka Ścieżka", który wzbudził duże kontrowersje. Niedługo przez terminem składania wniosków 27-latek zarejestrował firmę, której przyznano dotację w wysokości 55 mln zł.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"22 lutego br. Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło kontrolę w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Dyrekcja Centrum zagwarantowała pełną współpracę z CBA. Ze względu na dobro postępowania NCBR nie udziela obecnie więcej informacji" – taki komunikat pojawił się w środę na stronie rządowej agencji.
CBA wkroczyło do NCBiR. Chodzi o program "Szybka ścieżka"
Agenci prowadzą kontrolę w związku z zawiadomieniem do prokuratury ws. 55 mln zł dotacji, jaką od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju otrzymała firma zarejestrowana przez 27-latka. Pieniądze przeznaczono na projekt "Rozwiązania IOT do śledzenia towarów w łańcuchu dostaw i monitorowania parametrów ich transportu".
Jednoosobowa spółka została zarejestrowana w mieszkaniu prywatnym zaledwie 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków do programu "Szybka Ścieżka – Innowacje Cyfrowe".
Ponadto, jak podało Radio ZET, wniosek tej firmy otrzymał najniższą możliwą ocenę dopuszczającą do finansowania – 10 na 16 punktów. O pieniądze mogły natomiast starać się małe i duże firmy, a NCBiR wytypowało 117 projektów, które otrzymały wsparcie. Średnia kwota dofinansowania wyniosła 5,5 mln zł.
Co ciekawe, o kilka godzin wydłużono też termin składania wniosków i jak ustalili dziennikarze, właśnie wtedy spółka z Gdańska złożyła dokumenty. Rządowa agencja odmówiła udostępnienia wniosku i podania, w jaki sposób została w nim opisana część badawcza. NCBiR tłumaczyło tę decyzję tajemnicą przedsiębiorstwa, a wydłużenie terminu składania wniosków – "awarią systemu informatycznego".
O sprawie została powiadomiona prokuratura, a p.o. dyrektora NCBiR Paweł Kuch został odwołany. Nadzoru nad Centrum został też pozbawiony wiceminister funduszy i rozwoju regionalnego Jacek Żalek – polityk Partii Republikańskiej.
Szef NCBiR stracił stanowisko. Powodem była pornopowieść?
Przypomnijmy, Paweł Kuch ze stanowiskiem dyrektora NCBiR pożegnał się w ubiegłym tygodniu. Jego odejście zbiegło się w czasie z wyjściem na jaw kontrowersji w związku z konkursem "Szybka Ścieżka". Wirtualna Polska podała z kolei, że siedziba firmy 27-latka, która otrzymała 55 mln zł z konkursu, mieści się pod dawnym adresem Partii Republikańskiej.
Według ustaleń "Rzeczpospolitej" jednym z powodów, dla którego Kuchowi nie przedłużono funkcji dyrektora NCBiR, mogła być napisana przez niego seria powieści erotycznych "Oxford Girls". Chodzi przede wszystkim o drugi tom, który zawiera szczegółowe opisy aktów seksualnych, których bohaterką jest nastolatka.
Książka przez wydawcę została określona jako "przygodowy thriller" o dziewczynie, która przez zmienione DNA staje się "przedmiotem zainteresowania nieetycznych naukowców". "Rzeczpospolita" zwróciła jednak uwagę, że zawiera m.in. opisy stosunków seksualnych, jakie bohaterka odbywa zarówno z mężczyznami, jak i z kobietami. Mają być one na tyle szczegółowe, że mogą "przywodzić skojarzenia z pornografią".
Sam zainteresowany stwierdził, że nie jest już dyrektorem, ponieważ upłynął okres sześciu miesięcy pełnienia obowiązków na tym stanowisku. Jednak jak donosi dziennik, Kuch startował w konkursie na dyrektora, lecz przegrał. Wpływ na to miały mieć pogarszające się stosunki z kierownictwem Ministerstwa Funduszy i Rozwoju Regionalnego i napisanie wspomnianej książki.
– Wyciąganie wyrwanych z kontekstu fragmentów i próby zdyskredytowania tym mojej osoby to klasyczny przykład użycia argumentu ad hominem: błąd logiczny w rozumowaniu i narzędzie propagandy – skwitował Paweł Kuch.