Przymierzamy się do tego, aby złożyć skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na działania TVN – powiedział sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski w odniesieniu do reportażu TVN24 pt. "Franciszkańska 3", poświęconemu doniesieniom o kryciu pedofilii przez Karola Wojtyłę.
Reklama.
Reklama.
Prawo i Sprawiedliwość szykuje się do "kontrataku" ws. reportażu "Franciszkańska 3" Marcina Gutowskiego, wyemitowanego w TVN24. Partia rządząca planuje skargę do KRRiT po głośnym reportażu, w którym zawarte były doniesienia na temat działalności Karola Wojtyły w odniesieniu do krycia pedofilii w Kościele.
Sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski mówił we wtorek w radiowej Jedynce o reportażu. Nazwał go "paszkwilem zrównanym z ziemią". Zapowiedział złożenie skargi do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
– Przymierzamy się do tego, aby złożyć skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na działania TVN w tej sprawie, tego paszkwilu, bo trudno to nazwać materiałem reporterskim – oświadczył Sobolewski. - Na pewno ten paszkwil nie zostanie sam sobie pozostawiony, będzie na pewno też z naszej strony interwencja – powiedział Krzysztof Sobolewski.
Zdaniem sekretarza generalnego PiS reportaż Marcina Gutowskiego jest "próbą uderzenia w podstawowe wartości, które są fundamentem polskości, naszej tradycji".
Jak twierdził Sobolewski, powstał na podstawie wątpliwych materiałów służb bezpieczeństwa PRL, których przed 1989 rokiem nie użyli nawet komuniści.
– Na tej podstawie stacja, która mieni się stacją mówiącą całą prawdę całą dobę, próbuje uderzyć w obraz człowieka, który jest największym Polakiem w historii Polski – mówił sekretarz generalny PiS.
– Uderzają w największego Polaka w historii Polski, którego imię jest znane na całym świecie i którego imię też spowodowało, że w tej chwili żyjemy w wolnej i demokratycznej Polsce – dodał. Jak stwierdził, "tym materiałem TVN wpisał się jako element wojny hybrydowej".
Sobolewskiego zapytano, czy materiał jest efektem działań służb specjalnych. Można na to tak patrzeć i można tak to oceniać. Dzięki świętemu Janowi Pawłowi II w Polsce każdy może mieć swój punkt widzenia. Ja mam taki punkt widzenia, że to jest element operacji służb specjalnych rodem ze Wschodu – mówił polityk PiS.
Reportaż Marcina Gutowskiego w TVN24 pokazał, że Karol Wojtyła wiedział o przypadkach molestowania dzieci przez księży, zanim został papieżem.
Kim byli księża Saduś, Surgent i Loranc?
W materiale "Franciszkańska 3" padły nazwiska księży, których przestępstwa miał ukrywać Karol Wojtyła. Jak się okazuje, niektóre dowody ws. księży Sadusia, Surgenta i Loranca Gutowski znalazł w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej.
Ksiądz Bolesław Saduś
Był przyjacielem Karola Wojtyły. Od 1960 roku był referentem ds. nauczania religii w archidiecezji krakowskiej. Prowadził lekcje w szkołach, na których dopuszczał się molestowania seksualnego chłopców. Był przenoszony przez zwierzchników z parafii do parafii.
Gdy o sprawie dowiedzieli się rodzice dzieci, ksiądz Bolesław Saduś został przeniesiony do Austrii, gdzie – jak twierdził Wojtyła – miał zbierać materiały do pracy naukowej. Był proboszczem w miejscowości Gaubitsch. Oficjalnie, aby zbierać materiały do rozważań nad "wpływem cywilizacji technicznej na psychikę dziecka". Tak w 1972 roku przyszły papież motywował jego przeniesienia do Austrii w liście do wiedeńskiego metropolity.
Marcin Gutowski zaznacza, że w liście nie padło ani słowo o prawdziwym powodzie przeniesienia księdza Sadusia, choć prawo kanoniczne zobowiązywało Wojtyłę, by o tym informować. W zachowanym liście w IPN napisano, że krakowska kuria była zaniepokojona, że "nie da się ukryć skandalu, jaki ks. Saduś wywołał swoim zachowaniem".
Ksiądz Eugeniusz Surgent
Z kolei w przypadku księdza Eugeniusza Surgenta biskup Wojtyła miał "prosić, żeby tego nigdzie nie zgłaszać". W reportażu Marcina Gutowskiego był cytowany świadek, który miał zapewniać, że "jest w stanie to uciszyć".
W reportażu Marcin Gutowski odtworzył drogę, którą ksiądz Surgent odbył po Polsce, przenoszony do kolejnych parafii. Powodem było molestowanie dzieci, którego duchowny dopuszczał się przez kilkadziesiąt lat. Tak trafił pod koniec lat 70. z Małopolski na Pomorze.
Według śledztwa Marcina Gutowskiego w nowych miejscach ksiądz dopuszczał się kolejnych przestępstw na tym samym tle. Gutowski dotarł do świadków tych zdarzeń. – Biskup Wojtyła prosił, żeby tego nigdzie nie zgłaszać, że on się tym zajmie, czy jestem w stanie to uciszyć, tę sprawę – powiedział jeden ze świadków.