Reklama.
Wygląda na to, że Cezary Gmyz przejął się krytyką, która spadła na niego po artykule, w którym lustrował matkę sędziego Igora Tulei. Dziennikarz odpiera zarzuty i przekonuje, że grzebanie w życiorysach to nic złego. I dla przykładu lustruje się sam, dzięki czemu dowiadujemy się, że jego dziadek służył w Afrika Korps.
W Polsce po roku 1980 wielu naszym rodakom, może nawet większości, wmówiono, że badanie życiorysów osób publicznych i ich bliskich jest fuj. Nic dziwnego. Wielu z tych, którzy promowali politykę niepamięci i hasło „wybierzmy przyszłość”, miało powody, by się obawiać przypominania przeszłości ich lub ich bliskich. CZYTAJ WIĘCEJ
Nie słychać było też wycia oburzenia salonu, kiedy Lech Wałęsa, chcąc dowalić prof. Sławomirowi Cenckiewiczowi, regularnie przypominał o jego dziadku z SB. CZYTAJ WIĘCEJ