logo
Jarosław Kaczyński uważa, że Julia Przyłębska wciąż jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego Fot. Wojtek Laski/East News
Reklama.
  • Julia Przyłębska wciąż jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego – uważa Jarosław Kaczyński
  • Zdaniem części sędziów TK kadencja Przyłębskiej jako prezesa skończyła się w grudniu 2022
  • Prezes PiS uważa, że konflikt w TK wynika wyłącznie z ambicji części jego sędziów
  • Czy Przyłębska jest wciąż prezesem TK? Kaczyński reaguje

    W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej opublikowanym we wtorek wieczorem poruszono wątek wniosku prezydenta Andrzeja Dudt ws. noweli ustawy o Sądzie Najwyższym, który aktualnie oczekuje na rozpatrzenie w Trybunale Konstytucyjnym. Prezes Prawa i Sprawiedliwości został zapytany o to, czy w świetle sporu o to, czy Julia Przyłębska wciąż jest prezesem TK, uda się zebrać odpowiednią liczbę sędziów do rozpatrzenia sprawy.

    – Jestem tutaj optymistą, chociaż zdaję sobie sprawę, że różnego rodzaju postawy ludzkie mogą stanąć na przeszkodzie – ocenił Jarosław Kaczyński. – Aczkolwiek te postawy nie mają żadnego uzasadnienia. Pani Julia Przyłębska jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego i każdy, kto to kwestionuje, po prostu kwestionuje obowiązujące prawo, jakkolwiek by próbować je interpretować – dodał.

    Prezes PiS odniósł się do opinii części sędziów TK, według których kadencja Przyłębskiej upłynęła w grudniu zeszłego roku. Stanął on tutaj po stronie swojej protegowanej – która obstaje przy opinii, że jej kadencja jako prezeski TK wygaśnie dopiero wtedy, gdy zakończy się jej kadencja sędziego TK.

    Kaczyński o Przyłębskiej: "Żadnego sporu prawnego nie ma"

    – Przepisy o kadencyjności prezesa TK weszły w życie w styczniu 2017 roku. To znaczy, że nie obowiązywały w momencie wyboru Julii Przyłębskiej, czyli w grudniu 2016 roku – stwierdził. – Ustawa w dwóch przypadkach przyspieszała wejście w życie pewnych przepisów, tylko to nie były te przepisy dotyczące kadencji prezesa. Więc zgodnie z normalnym, prawniczym rozumowaniem a contrario jest oczywiste, że wolą ustawodawcy było to, że ta ustawa będzie obowiązywała od kolejnego wyboru prezesa TK – dodał.

    Jarosław Kaczyński ocenił przy tym, że "tutaj żadnego sporu prawnego nie ma". – To są wyłącznie kwestie związane z jakimiś – powiedzmy sobie – ambicjami niektórych osób, którym się bardzo spieszy. Oczywiście mogą być kandydatami na prezesa, ale wtedy, kiedy minie kadencja pani prezes Julii Przyłębskiej, a to będzie w grudniu przyszłego roku – powiedział PAP.

    Wątpliwości ws. głosowania w TK

    Jak pisaliśmy w naTemat, na początku marca członkowie Trybunału Konstytucyjnego zebrali się, by głosować nad tym, czy mandat prezes Julii Przyłębskiej nadal jest ważny. Jak twierdzi bowiem sześciu sędziów, ten wygasł w grudniu 2022.

    Konsekwencją listu, w którym Wojciech Sych, Jakub Stelina, Mariusz Muszyński i Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski oraz Bogdan Święczkowski wytykają Przyłębskiej było zwołanie przez samą zainteresowaną Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, na którym zorganizowano głosowanie, w którym uznano ważność jej mandatu. Natychmiast jednak pojawiły się co do niego wątpliwości.

    W zgromadzeniu wzięło udział łącznie dziesięciu sędziów, w tym podpisany pod listem Bogdan Święczkowski. Jak jednak ustalił Onet, kiedy Święczkowski dowiedział się, że będzie podejmowane głosowanie nad ważnością mandatu Przyłębskiej, wraz z Piotrem Pszczółkowskim odmówili wzięcia w nim udziału. Tak więc, zdaniem informatora portalu, legalnie zwołano Zgromadzenie Ogólne TK, ale nielegalnie przyjęto uchwałę.