Ustaliliśmy listę wspólnych spraw, teraz przychodzi czas na szczegóły programowe, poznajemy się wzajemnie, nabieramy zaufania i pewnie na koniec stworzymy jedną listę wyborczą z Polską 2050. To było dla nas wszystkich bardzo ważne, żeby nie działać odwrotnie. Inaczej sytuacja byłaby dziwna, sztuczna i po prostu nieuczciwa – mówi #TYLKONATEMAT Krzysztof Paszyk z PSL.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Krzysztof Paszyk: Jeśli chodzi o osoby, z którymi najbliżej współpracuję, to nie przychodzi mi na myśl nikt, kto kwalifikowałby się do takiego określenia.
Pytam oczywiście w kontekście nowych wymagań Władysława Kosiniaka-Kamysza, który chce, żebyście wpłacili 1 mln zł na WOŚP w przypadku zmiany barw partyjnych w trakcie kadencji.
Ta kwota jest roboczą propozycją. Natomiast cała idea to dobry i przemyślany krok, przeciwdziałający transferom czy korupcji politycznej.
Pewnie wywołało to niezły popłoch? Doświadczenia ostatnich lat uczą przecież, że klub współtworzony przez PSL do początku do końca kadencji nieźle się przepoczwarza…
No i właśnie cała idea zaproponowana przez Władysława Kosiniaka-Kamysza na tym polega, żeby takie sytuacje już się nie powtarzały. Warto też zauważyć, że nie jest to problem, z którym borykali się jedynie ludowcy.
Dlatego nasz prezes proponuje dyskusję nad rozwiązaniami, które wreszcie niemiłe zaskoczenia ukrócą. Ja ten kierunek popieram.
Nie lepiej rozwiązać problem u źródła i wpuścić na listy wyborcze tylko osoby, którym można zaufać?
Gdyby to było takie proste, nie byłoby sytuacji ze wspomnianymi Mejzą, Ajchlerem, Pawłowską i całą resztą im podobnych. Przed każdymi wyborami wszyscy starają się obsadzić listy jak najlepiej, ale okazuje się, iż wiele przypadków wymyka się spod kontroli. Coś z tym fantem trzeba zrobić.
Czy rozwiązanie z karą finansową jest w ogóle legalne?
Przypominam, że mówimy cały czas o roboczej tezie. Teraz jest czas, aby oddać głos ekspertom, niech prawnicy zweryfikują pomysł naszego prezesa pod kątem konstytucyjności itd.
Jeśli w pomyśle Kosiniaka-Kamysza trzeba będzie coś zmienić, to nad tym pomyślimy. Na pewno nie będziemy dłużej z założonymi rękami tolerować wspomnianych zachowań.
Cieszycie się w PSL, że wicepremierowi Henrykowi Kowalczykowi tak szybko i skutecznie udało się rozwiązać problem ze zbożem z Ukrainy?
Czas pokaże, czy na pewno tak skutecznie udało się kryzys zbożowy rozwiązać. Ostatnie deklaracja ministra rolnictwa to krok w dobrą stronę, ale Kowalczyk z pewnością polskich rolników jeszcze nie uspokoił.
Problem z zalegającym w naszym kraju zbożem z Ukrainy zrobił się naprawdę gigantyczny i raczej nie zniknie z dnia na dzień.
Dlaczego ludowcy twierdzą, że plombowanie to za mało i potrzebny jest system kaucyjny?
To nasza autorska propozycja, którą złożyliśmy pierwszy raz wiele miesięcy temu, gdy jeszcze można było wszystkiemu zapobiec. Objęcie zboża z Ukrainy – które przez Polskę miało być jedynie tranzytowane – systemem kaucyjnym skutecznie przeciwdziałałoby rujnowaniu rynku, z którym teraz mieliśmy do czynienia.
Obostrzenia na podmioty, które wwożą zboże, byłyby znacznie bardziej rygorystyczne. Nikomu nie opłacałoby się zalanie polskich magazynów ziarnami z Ukrainy. System kaucyjny pozwalałby też na bardziej przejrzyste nadzorowanie, kiedy to zboże do nas trafia i czy Polskę opuszcza.
Czy to nie jest przypadkiem tak, że zachęceni sukcesami Konfederacji też chcecie coś ugrać na antyukraińskich nastrojach?
Skądże! W PSL o kryzysie ze zbożem z Ukrainy staramy się zawsze mówić tak, aby nastrojów antyukraińskich nie podsycać. W ogóle mówiliśmy o tym czysto gospodarczym problemie na długo, zanim Konfederacja wpadła na pomysł, żeby zyskiwać punkty na uderzaniu w negatywne dla Ukraińców tony.
Od początku mówiliśmy, że Ukraina musi mieć możliwość wyeksportowania nadwyżki zboża, bo w wielu miejscach na świecie – szczególnie tych najuboższych – na ich ziarna czekają. Nie powinno odbywać się to jednak w taki sposób, jak obecnie, czyli kosztem polskiego rolnika.
Rywalizację na prawo od centrum można dziś prowadzić bez roztaczania antyukraińskiego smrodku?
Wciąż mam nadzieję, że w tegorocznej kampanii wyborczej uda się tego uniknąć. Na pewno rywalizacja będzie brutalna, ale chcę wierzyć, że nikt nie wpadnie na pomysł, aby robić politykę na wojnie w Ukrainie i problemach, jakie mają nasi napadnięci przez Rosję sąsiedzi.
Związanych z wojną tematów oczywiście nie da się uniknąć, ale wszystkie strony sporu wzywam do zachowania przyzwoitości.
Jak tam wasza jedna lista wspólnych spraw z Szymonem Hołownią? Przeciętny Polak zbudzony w nocy o północy raczej nie wymieni choć jednego jej punktu…
Może i to prawda, ale założeń "babciowego", które zaproponował Donald Tusk, pewnie też nikt w nocy o północy nie wydeklamuje. A my dzięki prezentacji listy wspólnych spraw mamy ten fundament, na jakim można budować dalsze porozumienia programowe
Będzie z tego jedna lista wyborcza?
Powiedziałbym, że jesteśmy na dobrej drodze ku temu. Ustaliliśmy tę listę wspólnych spraw, teraz przychodzi czas na szczegóły programowe, poznajemy się wzajemnie, nabieramy zaufania i pewnie na koniec stworzymy jedną listę wyborczą.
To było dla nas wszystkich bardzo ważne, żeby nie działać odwrotnie. Inaczej sytuacja byłaby dziwna, sztuczna i po prostu nieuczciwa.
Zwlekanie z decyzjami chyba się ludowcom opłaca – w międzyczasie Polska 2050 straciła pozycję trzeciej siły i coraz częściej notujecie zbliżone poparcie. Pozycja negocjacyjna jest lepsza?
Tutaj nie chodzi o pozycję negocjacyjną… Poza tym nie jestem wielkim fanem "demokracji sondażowej", a dziś obawiam się otworzyć lodówkę, żeby i stamtąd nie wypadł jakiś nowy sondaż. Szczególnie taki, który jest równie sensacyjny, co niepoważny.
Czy PSL tak naprawdę nie jest tym silniejszym partnerem? To wy macie doświadczenie, rzeszę działaczy na każdym szczeblu i dość stabilne finansowanie.
W naszym projekcie każdy ma swoje atuty. To prawda, że po naszej stronie stoi doświadczenie w polityce, struktury i po trudnych latach mamy bezpiecznie finansowanie. Zarazem Polska 2050 uzupełnia nas swoją świeżością i takim nowym spojrzeniem na sprawy publiczne. Niezwykle interesujące są te różne nowe środowiska działające na zapleczu partii Szymona Hołowni.
A jeśli idzie o sondaże, to myślę, że jeszcze przyjdzie moment, gdy wszyscy będziemy wypadać w nich bardzo dobrze. Przed nami czas stabilizacji.
Niestety nie da się dobrze robić kilku rzeczy na raz. Aktualnie skupiamy się na budowaniu sojuszu z Polską 2050. Jednocześnie nikt dzisiaj jeszcze nie rejestruje list. Czas pokaże, jaki będzie ostateczny scenariusz i czy Agro Unia oraz Porozumienie znajdą w nim miejsce.