"Tego nigdy nie sprawdzono w śledztwie". Nowy film z "panem ręcznikiem" ws. Iwony Wieczorek
redakcja naTemat
02 kwietnia 2023, 14:36·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 kwietnia 2023, 14:36
Zupełnie nowe informacje na temat mężczyzny z ręcznikiem przekazał dziennikarzom TVN policjant, który ma znać kulisy śledztwa ws. Iwony Wieczorek. – Facet, który zgłosił się na policję, to nie jest "pan ręcznik" z Gdańska z 2010 r. Nie ma nic wspólnego z tym gościem, który szedł za Iwoną – przekazał policjant.
Reklama.
Reklama.
W reportażu TVN dotyczącym śledztwa ws. zaginięcia Iwony Wieczorek przedstawiono kilka hipotez. Pierwsza dotyczyła "pana ręcznika". To mężczyzna, którego było widać na nagraniu z kamer monitoringu, gdy szedł za Iwoną Wieczorek.
I to było ostatnie nagranie, na którym widziano nastolatkę. W 2022 roku policja zamieściła nagranie w mediach społecznościowych, na których widać mężczyznę grającego w "trzy kubki".
Śledczy twierdzili, że to ten sam człowiek, który w noc zaginięcia szedł za Iwoną Wieczorek. Niedługo po tej hipotezie na policję zgłosił się Teodor N., który rozpoznał się na nagraniu. Jego zeznań nie upubliczniono.
Dziennikarze TVN dotarli do policjanta, który "doskonale zna kulisy śledztwa w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek". W reportażu jego imienia i nazwiska jednak nie ujawniono.
– Facet, który zgłosił się na policję, to nie jest "pan ręcznik" z Gdańska z 2010 r. To jest facet, który zobaczył się na filmie. Nie ma nic wspólnego z tym gościem, który szedł za Iwoną – powiedział rozmówca TVN.
W reportażu przypomniano też ustalenia śledczych mówiące o tym, że w noc zaginięcia Iwony Wieczorek "pan ręcznik" został uchwycony przez kamery po godzinie 4 rano, gdy szedł za Iwoną Wieczorek. To jednak nie wszystko. Dwie godziny później widać było na monitoringu, że wracał tą samą drogą. "To zdaniem śledczych wyklucza go z grona sprawców" – usłyszeliśmy w reportażu TVN.
Sprawę skomentowała w OnecieMarta Bilska, dziennikarka, która jako jedna z pierwszych poznała akta sprawy Iwony Wieczorek. – To nagranie, na którym widać jak "pan ręcznik" wraca, jest nowe. Do tej pory była tylko informacja, że wraca. Ale nagrania nie było – powiedziała.
W reportażu TVN policjant ma własną hipotezę na temat tego, kto mógł stać za zaginięciem Iwony Wieczorek. – To mógł być facet z zagranicy, który przypłynął na małej łódce. Albo ktoś przyjezdny, kto przyjechał samochodem i tej nocy bawił się w okolicy. Cudzoziemiec – powiedział.
Rozmówca TVN powiedział, że w śledztwie "nigdy nie sprawdzono, jakie łódki wpływały, kto się meldował, dane osobowe, informacje z kapitanatu, nie tylko w Gdańsku, ale w Sopocie czy w Gdyni".
W sprawie Iwony Wieczorek, od której zaginięcia minęło 13 lat, pojawiło się mnóstwo teorii i tropów. Nowe ustalenia na temat badań wariografem świadków przedstawiła redakcja "Superwizjera" TVN.
Według ustaleń "Superwizjera" TVNśledczy przebadali wariografem około 40 świadków i żaden z nich nie przeszedł badania pozytywnie. W materiale dotyczącym zaginięcia Iwony Wieczorek dziennikarze przedstawili szczegółowo ostatnie godziny przed zniknięciem nastolatki.
Matka Iwony Wieczorek powiedziała, że pamięta ostatnią rozmowę z córką. – Mówiła, że bierze kosmetyki, prostownicę i będzie ze znajomymi bawić się na imprezie, ale nie wie, czy wróci do domu, czy będzie nocować u przyjaciółki – powiedziała mama nastolatki.
W reportażu zwrócono uwagę, że dopiero, gdy zaginięciem Iwony Wieczorek zajęła się prokuratura regionalna i śledczy z "Archiwum X", pod nadzorem prokuratora Piotra Krupińskiego, sprawa, w której było mnóstwo tropów i domysłów, na nowo ruszyła.
Jak powiedział rozmówca "Superwizjera", dla prokuratora Krupińskiego "nie było, że czegoś nie można". Media obszernie relacjonowały przeszukanie dawnej Zatoki Sztuki w Sopocie, choć nie było oficjalnego potwierdzenia, że chodzi o poszukiwania ciała Iwony Wieczorek. Sprawdzano również studzienki kanalizacyjne, którym dotąd nie poświęcano uwagi.
W materiale omówiono też inne błędy, takie jak brak zabezpieczeń nagrań z kamer monitoringu klatki schodowej w bloku, gdzie mieszkała Iwona Wieczorek czy przesłuchania ochroniarza nieistniejącego już hotelu w okolicy dopiero po kilku latach od zaginięcia nastolatki.
Najważniejsza ma być jednak kwestia zeznań innych osób. Zdaniem autorów reportażu stoją one pod wielkim znakiem zapytania. Jak podaje "Superwizjer", około 40 świadków przesłuchano wariografem i "wszyscy kłamali".
Jednocześnie duże wątpliwości co do zeznań ma matka Iwony Wieczorek. Zwróciła uwagę, że nikt ze znajomych nastolatki nie potrafił powiedzieć, o co pokłócili się w klubie. Policja także tego nie ustaliła.