Minęło 12 lat odkąd zaginęła Iwona Wieczorek i wszystko wskazuje na to, że służby zaczynają zbliżać się do rozwiązania tej zagadki. Udało się odnaleźć "mężczyznę z ręcznikiem", a także postawić zarzuty Pawłowi P. – Nie było to towarzystwo grzecznych chłopców i dziewczynek. Dobrze o tym wiedzieliśmy – powiedział w najnowszym wywiadzie były dyrektor biura kryminalnego KGP.
Reklama.
Reklama.
Paweł P. usłyszał zarzuty mataczenia w sprawie Iwony Wieczorek, a Teodor N. zapewnił, że nie pamięta, czy szedł za kobietą przed jej zaginięciem
Były dyrektor biura kryminalnego KGP Marek Dyjasz analizował materiały i wskazywał kierunki działania w sprawie Wieczorek. Teraz komentuje nowe ustalenia
– Musimy w trakcie śledztwa od początku do końca przebijać się przez tę niechęć do organów ścigania – wytłumaczył
– Wygląda na to, że pan Paweł nie do końca był szczery z policjantami, a wręcz obawiał się czegoś, co mogłoby skierować organy ścigania na jego osobę – ocenił w rozmowie z Onet.plMarek Dyjasz.
Funkcjonariusz zauważył, że lęk Pawła P. był na tyle silny, że ten najprawdopodobniej popełnił przestępstwo w postaci mataczenia w sprawie. – Za co mam nadzieję, zostanie skazany – wskazał.
Jak pisaliśmy w naTemat, Prokuratura Krajowa zarzuca mężczyźnie utrudnianie postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa, a także podawanie nieprawdziwych informacji.
– Musimy w trakcie śledztwa od początku do końca przebijać się przez tę niechęć do organów ścigania, ale też sieć kłamstw, które krążą wokół tych osób – zauważył – Często jest tak, że nie da się w ciągu miesięcy tę pajęczynę kłamstw zerwać i dojść do prawdy – podsumował.
Dyjasz o "mężczyźnie z ręcznikiem" Teodorze N.
Z nieoficjalnych ustaleń Polsat News wynika, że Paweł P. po zniknięciu dziewczyny miał bez pozwolenia wejść do jej domu i usuwać pliki z jej komputera. W rozmowie z naTemat jego pełnomocnik Krzysztof Woliński oświadczył, że oskarżony nie przyznaje się do zarzutów, a także złożył stosowne wyjaśnienia.
– Był poszukiwany przez nas dlatego, że szedł za Iwoną Wieczorek. Chodziło nam o to, by wypytać ludzi, którzy w noc zaginięcia byli na tamtym deptaku – ocenił Dyjasz w Onecie.
W rozmowie z "Faktem" Teodor N. zapewnił, że nie ma nic wspólnego ze sprawą, a nawet nie wie, czy szedł za Iwoną Wieczorek, choć... uchwycił go miejski monitoring.– Wszyscy zrobiliście ze mnie zabójcę Iwony Wieczorek, a ja nawet w tym dniu tam nie byłem – oznajmił.