Pracownicy TVPiS teatralnie zżymają się na to określenie. Lubią fantazjować o tym, że nadal robią w dziennikarstwie, a ta nazwa boleśnie przypomina im, że jednak nie. Opublikowany przez Onet donos, który trafił z TVP do posłów PiS, pokazuje, że określenie "TVPiS" i tak jest zbyt delikatne. Nie oddaje zepsucia pisojęzycznego biuletynu, na który płacimy miliardy złotych rocznie.
Oto anonimowy autor listu – w TVP w nadmiarze jest podłości, ale już nie odwagi cywilnej – utyskuje na prezesa stacji, Mateusza Matyszkowicza, że nie służy PiS-owi tak wiernie i umiejętnie, jak on. Skarży się, że prezes chce, by do agresywnie propagandowego kożucha "Wiadomości" przypięto "newsy dla kobiet" i inne lekkie tematy; w tym celu przejął podobno piątkowe kolegia. Matyszkowicz ma publicznie podważać autorytet pracowników "Wiadomości" wobec autora, sabotując "skuteczną pracę" Telewizyjnej Agencji Informacyjnej przed wyborami. Jaką pracę, można naiwnie zapytać?
Donosiciel uczciwie przyznaje, że personel TVP trzyma PiS-owi słupki, tak jak kiedyś trzymał mu namiot smoleński. Autor – dziennikarze Onetu Kamil Dziubka i Andrzej Stankiewicz wskazują, że prawdopodobnie jest nim kierujący od lat "Wiadomościami" i TAI Jarosław Olechowski – narzeka na to, że efektem działań Matyszkowicza może być "głęboki kryzys w TVP wywołany tuż przed wyborami". To najmniej fortunny moment, przecież interes partii wymaga, żeby właśnie teraz na maksa "przeć do zwycięstwa".
Tak, donosiciel przyznaje, że TVP też startuje w tych wyborach. Między wierszami ukryte jest: Telewizja Polska ma działać przeciwko społeczeństwu, przekonywać je, że wygrana PiS jest nieunikniona, a tym samym zniechęcać do głosowania zwolenników opozycji. Polityka faktów medialnych, która ma się przełożyć na rozkład miejsc w nowym parlamencie. Witamy w postdemokratycznym ustroju Jarosława Kaczyńskiego.
Jarosław Olechowski – uważany za człowieka byłego prezesa Jacka Kurskiego i Nowogrodzkiej – zaprzecza, by to on był autorem tej służalczej skargi na Mateusza Matyszkowicza, który ma dopieszczać medialnie Mateusza Morawieckiego. Kwestia, czy to Olechowski jest tym niepodpisanym tchórzem, tak naprawdę jest jednak drugorzędna.
List z TVP do posłów PiS jest straszno-śmiesznym autodonosem, który będzie cennym materiałem dla zdepisyzowanej prokuratury. Wszystko się bowiem kiedyś kończy. Skończą się także rządy PiS. Prawda wyjdzie na jaw, tak jak na jaw wyszły kłamstwa "dziennikarzy" Fox News w służbie przegranego byłego prezydenta Donalda Trumpa. To, co widzimy, to zaledwie wierzchołek góry lodowej… a właściwie góry śmieci na wysypisku TVP.
Czytaj także: