Niezwykle sprawny jako dziennikarz. Otwarty. Inteligentny. Zabawny. Energiczny – tak Michała Adamczyka, szefa TAI, wspominają dawni znajomi, choć dziś nie podaliby mu ręki. Przez ostatnie osiem lat Adamczyk stał się twarzą brutalnej pisowskiej propagandy kolportowanej przez "Wiadomości" TVP. – Nie mam nic do powiedzenia o tym parszywym człowieku – mówi nam jeden z jego przyjaciół sprzed lat. A teraz na jaw wyszła sprawa ciężkiego pobicia kobiety, jakiego miał się dopuścić dwie dekady temu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
51-letni Michał Adamczyk jest związany z TVP od 2001 roku
Wcześniej pracował w TVN i Polonii 1
Kilka tygodni po zwycięstwie PiS Adamczyk zaczął prowadzić główne wydanie "Wiadomości" w TVP1
O domniemanej przeszłości Michała Adamczykanapisał dziennikarz Onetu, Mateusz Baczyński. Jak czytamy w szokującej publikacji, 20 lat temu gwiazdor miał usłyszeć prokuratorskie zarzuty. Miał zostać oskarżony o brutalne pobicie swojej kochanki. "Sąd uznał, że jego wina nie budzi wątpliwości" – czytamy.
Michał Adamczyk w TVP
Gdy w 2001 roku Michał Adamczyk przyszedł do TVP, stanowisko szefa TAI mogło mu się tylko śnić. To był czas, gdy Donald Tusk, a potem Jarosław Kaczyński, dopiero zakładali odpowiednio Platformę Obywatelską oraz Prawo i Sprawiedliwość. Krajobraz polityczny wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. Wybory wygrał Sojusz Lewicy Demokratycznej (obecnie wchłonięty przez Nową Lewicę), a na czele rządu stanął Leszek Miller (dziś europoseł Koalicji Obywatelskiej). Od tego czasu minęły 22 lata.
– Michał potrafił dobrze żyć z każdą władzą. Oczywiście nie był oddany poprzednim ekipom tak bardzo jak PiS-owi, bo wcześniej były jednak pewne granice, ale zawsze wiedział, jak się ustawić – mówi naTemat jedna z osób, która blisko współpracowała z Adamczykiem. Ona, podobnie jak większość naszych rozmówców, woli pozostać anonimowa. Są jednak i tacy, którzy wypowiadają się pod nazwiskiem.
Dalszy ciąg tekstu pod zdjęciem.
Czytaj także:
Jednym z nich jest dziennikarz Marek Czyż, obecnie dyrektor informacji Radia Zet, który odszedł z TVP na samym początku rządów PiS. Jego autorski program "Bez retuszu" przejął właśnie Adamczyk. – Michał to człowiek bez nadzwyczaj sztywnego kręgosłupa, który uznał, że to dobry moment na to, by zrobić karierę – mówi naTemat Czyż.
Dawny kolega z pracy (zastrzega, że znali się tylko na stopie zawodowej) nie kryje swojej dezaprobaty dla wyborów, których za "dobrej zmiany" dokonał Adamczyk, jednak potrafi wymienić rzeczy, za które swego czasu go cenił.
– Był bardzo sprawny, dobrze wyglądał, wyraźnie mówił, odpowiednio akcentował. Nie był osobowością, ale odpowiednio sformatowanym prezenterem – ocenia Czyż.
Sprawności tej nie dostrzega była pracownica TVP. – Nigdy nie rozumiałam jego popularności. Był nieprzygotowany, do redakcji wpadał w ostatniej chwili, miał słabą wiedzę ogólną – wylicza.
Inna dziennikarka: – Michał nie jest głupi, ale leniwy. Co mógł, zrzucał na wydawców. Praca w newsach ma swoje wymagania. Sypia się z tabletami – podsumowuje. Mimo tych zastrzeżeń ona również jednak uważała Adamczyka za dobrego, sprawnego dziennikarza.
Słowo "sprawny" pada też z ust innych byłych znajomych Adamczyka. Chcemy jednak usłyszeć coś od ludzi, którzy byli z nim bardzo blisko. Dzwonimy do dwóch jego przyjaciół z nie tak dawnych czasów. Jeden z nich uprzejmie, ale stanowczo odmawia komentarza. Brzmi tak, jakby już samo pytanie sprawiło mu przykrość. Drugiemu od razu skacze ciśnienie. – Nie mam nic do powiedzenia o tym parszywym człowieku – ucina.
Inna osoba wspomina, że Adamczyka dało się lubić – był kontaktowy, zabawny, sympatyczny. Dusza towarzystwa. – Teraz imprezuje z zupełnie inną ekipą niż przed wygraną PiS. Najbliżej jest z Samuelem Pereierą. To papużki–nierozłączki. Dziwna to przyjaźń. Pereiera jest bardzo dziecinny, a Adamczyk opanowany. Może chodzi o to, że się uzupełniają? – zastanawia się nasz rozmówca.
Bliski współpracownik sprzed lat: – Pomimo całego k*restwa, w którym uczestniczy Adamczyk, mam dla niego nić sympatii. Na wspólnym wyjeździe sprawia, że wszyscy się dobrze bawią. Polubiłaby go pani – przekonuje.
Piotr Maślak, dziennikarz TOK FM, który odszedł z TVP w pierwszych tygodniach po tym, gdy PiS przejął stację, wzmiankuje, że mało brakowało, a Adamczyk wyleciałby z telewizji publicznej – i to dyscyplinarnie. Oczywiście jeszcze przed objęciem władzy przez Jarosława Kaczyńskiego.
– Był taki moment, że Adamczyk zapadł się pod ziemię. Nie było z nim żadnego kontaktu. Nie odbierał telefonu i nie odpisywał na mejle. I tak przez kilka dni, a przecież miał być w pracy. Gdy w końcu się pojawił, wstawiłem się u kierownictwa TAI, by go nie wyrzucali. To jeden z największych błędów, jakie popełniłem jako dziennikarz – wspomina Piotr Maślak.
Rozmówca naTemat podkreśla, że był wówczas przekonany o bezstronności Michała Adamczyka.
– Myślałem, że patrzy na ręce władzy, bo jest dobrym dziennikarzem. Przecież sam regularnie lądowałem na dywaniku za to, że nadepnąłem komuś ważnemu na odcisk. Dziś trudno w to uwierzyć, ale jeszcze osiem lat temu TVP emitowała krytyczne materiały wobec rządzących. Jednak okazało się, że Michał po prostu był cięty na Platformę. Gdy przyszedł PiS, patrzenie władzy na ręce nagle się skończyło – mówi.
Maślak wraca myślami do ostatnich miesięcy przed wyborami w 2015 roku. – PiS szedł do wyborów z łagodną twarzą i obietnicą naprawy patologii. O niektórych z nich mówiłem zresztą w swoich programach. Nie wiedzieliśmy, co nowa władza zrobi z mediami publicznymi. Daliśmy się oszukać – ocenia.
Gdy stało się jasne, że masakra mediów publicznych przez PiS jest nieuchronna, Adamczyk chciał oddać przysługę, jaką kiedyś wyświadczył mu kolega. – Tuż po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości przyszedł do mnie i powiedział, że spróbuje zawalczyć, by mnie nie wyrzucili z TVP, tylko najpierw muszę odejść z TOK FM. Odpowiedziałem mu coś w stylu, że udam, że tego nie słyszałem, bo to obrzydliwe – relacjonuje Maślak. W radiu pracuje do dziś.
Konserwatysta bezobjawowy
Jako gwiazda TVPiS Michał Adamczyk często przyjmuje pozę moralisty, obrońcy konserwatywnych wartości. Jednak jego wizerunek sprzed lat był inny.
– Wdaliśmy się kiedyś w rozmowę na temat tak zwanej kontrowersyjnej kwestii. Michał miał konserwatywny pogląd, ja nie, ale to była normalna wymiana zdań. Żadnego radykalizmu. Nie to, co teraz – ocenia jeden z byłych współpracowników Adamczyka.
Inni nasi rozmówcy wskazują, że jeśli przed PiS-em Adamczyk był konserwatystą, to raczej się z tym nie obnosił. – Adamczyk kiedyś i dziś to dwie różne osoby. Przed 2015 słynął z bardzo rozrywkowego trybu życia. Tak rozrywkowego, że wywoływał ból głowy, generował duże koszty i sprawiał, że rodziły się liczne problemy – mówi informator naTemat. Podobnie słyszymy od pozostałych rozmówców.
– Gdy się znaliśmy, nie wyglądał na konserwatystę, na jakiego teraz pozuje. Być może jednak mądrość etapu sprawia, że opłaca się nim być – ocenia Marek Czyż.
Pytamy jedną z osób, jak Michał Adamczyk godził konserwatywne poglądy ze swobodą obyczajową, którą jeden z naszych rozmówców określił nawet mianem hulaszczej. – No... nie godził – odpowiada ze śmiechem.
Pieniądze, których wiecznie brakowało
Jego współpracownik sprzed rządów PiS wspomina, że Michał Adamczyk był lubiany przez "górę", ale potrafił zajść za skórę. Chodziło o pieniądze, których – jak się wydawało – wiecznie mu brakuje, choć zarabiał kilkanaście tysięcy złotych.
– Nie raz był w grafiku w TVP Info, a gdy czegoś od niego chcieliśmy, okazywało się, że go nie ma, bo właśnie prowadzi "Wiadomości". Zresztą nie tylko on kombinował w kilku miejscach jednocześnie. Reporterzy też mieli swoje sposoby. Potrafili sprzedawać ten sam materiał po kilka razy różnym redakcjom w TVP. Tu usunęli dwie sekundy, tam dodali jedną i cyk! Nowy materiał. A przecież jak na tamte czasy zarabiali wyjątkowo dobrze. Mistrzem w tych kombinacjach był Jarek Olechowski – wspomina nasz rozmówca.
Tamte zarobki – to już refleksja innej osoby, która pracowała w telewizji państwowej – choć dobre, nawet nie stały obok wielkich pieniędzy, jakie można dostać w TVP za PiS.
– TVP nigdy nie płaciła tak dobrze, jak teraz. Wielu z nas mogło zarobić kupę pieniędzy, ale... Jakim trzeba być sprzedawczykiem, żeby wycinać komuś "nie" z wypowiedzi, by włożyć mu w usta przeciwieństwo tego, co powiedział, zamazywać serduszko WOŚP, prosto w oczy kłamać? Michał sprzedałby wszystkich i wszystko, my nie – ocenia rozmówca naTemat.
Inna osoba: – Twarz ma się tylko jedną.
Dawny kolega Adamczyka: – Gdyby wybory wygrała, dajmy na to, partia LGBT, Michał machałby w "Wiadomościach" tęczową flagą jeszcze przed podaniem wyników.
Marek Czyż: Gdy władza się zmieni, Adamczyk zrobi wszystko, by zostać. To osoba takiego formatu.
Adamczyk za Olechowskiego w TAI. Czy to coś zmieni?
Dziennikarz Przemysław Szubartowicz uważa, że ci, którzy spodziewają się, że po awansie Adamczyka TVP Info choć trochę odklei się od PiS, będą zawiedzeni.
– Wymiana Olechowskiego na Adamczyka to bitwa w ramach wojny wewnętrznej w PiS. To nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem. TVP jest teraz filią propagandową w PiS, więc zmiany kadrowe nie mają żadnego związku z kwestiami merytorycznymi. Tam nie ma informacji. To już nawet nie jest publicystyka, bo publicyści przynajmniej mają jakieś poglądy. Tu jest wykonywanie partyjnych rozkazów – ocenia Szubartowicz, który został zdjęty z anteny radiowej Jedynki zaledwie kilka tygodni po wygranej PiS.
Tomasz Sygut, były szef TAI, a więc i Michała Adamczyka, nie wierzy, by TVP miała teraz pokazać lepsze oblicze.
– Nie spodziewam się po tej zmianie niczego. A już na pewno niczego dobrego. To tasowanie tej samej talii kart w wyniku wewnętrznych, politycznych rozgrywek. Michal Adamczyk od lat jest częścią, a także twarzą ekipy, która z telewizji publicznej uczyniła ministerstwo propagandy i robi rzeczy absolutnie haniebne. Mam nadzieję, że kiedyś poniosą za to odpowiedzialność – mówi Sygut.
Marek Czyż także nie przewiduje znaczących przekształceń w przekazie TVP po awansie Adamczyka. – Doszło do wymiany figuranta na figuranta. Ktoś za bardzo wyrósł ponad poziom, ktoś chciał pokazać, kto tu rządzi. Centrala nie mieści się ani na Placu Powstańców, ani nawet na Woronicza – kwituje szef informacji Radia Zet.
Pewne podejrzenia ma były współpracownik nowego szefa TAI. – Nie zdziwię się, jeśli niedługo na antenie TVP Info zacznie się pojawiać więcej opozycji. Jednak nie będą to zawodnicy wagi ciężkiej, tylko niedoświadczeni i kontrowersyjni posłowie, których łatwo zagonić w kozi róg, a wpadki będzie można w nieskończoność odtwarzać wyborcom. A grillować będą ich pisowskie bulteriery typu Czarnek, Tarczyński, Jaki – przewiduje rozmówca naTemat.
Przemysław Szubartowicz jest przekonany, że po zmianie władzy – niezależnie od tego, kiedy nastąpi – Adamczyka i inne twarze pisowskiej propagandy czeka miękkie lądowanie.
– PiS wpompował mnóstwo państwowych pieniędzy we własne media, dzięki którym gwiazdy TVP wygodnie przezimują czasy w opozycji. Ci ludzie nie wylecą na bruk i nie będą żebrać. Za to jednym z najważniejszych zadań nowej władzy będzie zbudowanie TVP od nowa, tak daleko od polityki, jak to tylko możliwe. Tego nie da się zreformować. Trzeba zacząć od zera – podsumowuje dziennikarz.