Marek Suski stwierdził, że Polacy nie pytają go o drożyznę, bo rozumieją, że za inflację odpowiada Rosja. Co więc najbardziej interesuje wyborców? – W zasadzie bardzo niewiele osób o to pyta. Pytają o niepodległość – wypalił polityk Prawa i Sprawiedliwości na antenie RMF FM.
Reklama.
Reklama.
Marek Suski wystąpił w "Rozmowie RMF FM" w związku z otwarciem lotniska w Radomiu. Jak się bowiem okazało, to on jest "ojcem chrzestnym" tej inicjatywy
Polityk był pytany nie tylko o inwestycję, ale także o drożyznę. Według Suskiego, nie jest to główny powód Polaków do zmartwień
– W zasadzie bardzo niewiele osób o to pyta. Pytają o niepodległość – wypalił w programie Roberta Mazurka
Marek Suski o drożyźnie: niewiele osób o to pyta. Pytają o niepodległość
Marek Suski udzielił zaskakującej odpowiedzi. – W zasadzie bardzo niewiele osób o to pyta. Pytają o niepodległość – wypalił. – O niepodległość pytają? A nie o drożyznę? – dopytał wyraźnie zdziwiony prowadzący.
– O drożyznę mniej. To jest dokuczliwe, ale ludzie rozumieją, że to jest wynik COVID-u, wojny, że to tak naprawdę "putinflacja" – kontynuował Suski.
– Pytają o bezpieczeństwo, czy jesteśmy bezpieczni, czy ta wojna nie przeniesie się do nas. Mówią o wsparciu dla rolnictwa i rodzin, które wspieramy – dodał. Pozostając w temacie inflacji, Mazurek dopytał o waloryzację 500 plus.
Marek Suski w RMF FM. Inflacja to nie problem, a 500 plus to "dalej duże pieniądze"
PolitykPrawa i Sprawiedliwościpoinformował jednak, że w obozie Jarosława Kaczyńskiego nie ma dyskusji o podniesieniu świadczenia socjalnego do 700 złotych. – 500 zł to dalej duże wsparcie dla rodzin. Nie rozmawiamy na ten temat – powiedział.
Do deklaracji Anny Moskwy odniósł się nie tylko Marek Suski, ale i dziennikarz Inn:Poland Konrad Bagiński. W swoim felietonie przypomniał, że ministra zarabia każdego miesiąca 12,5 tys. zł na rękę.
W jeszcze mniejszym odsetku znajduje się jej mąż, Paweł Rusiecki. Jest zastępcą prezesa Wód Polskich ds. zarządzania środowiskiem wodnym. Ile zarabia, dokładnie nie wiadomo. Ale prezes Wód Polskich może liczyć na ok. 40 tys. zł pensji brutto. Wychodzi prawie 28 tysięcy na rękę.
"Ja się cieszę, że są na świecie tacy ludzie, jak pani minister, dzięki której polski handel może kwitnąć. No może nie do końca kwitnąć, po przecież rząd, którego członkinią jest pani Moskwa, znowu podbił koszty prowadzenia działalności gospodarczej. I sklepikarz musi już płacić prawie 1420 złotych składek na ZUS, niezależnie od tego, ile uda mu się zarobić" – napisał Bagiński.