W tym roku Siergiej Andriejew zwrócił cię do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z prośbą o zapewnienie mu ochrony. W rozmowie z Onetem rzecznik resortu Łukasz Jasina potwierdził, że otrzymali pismo.
– MSZ otrzymało notę i nie rekomendowało, by te uroczystości się odbyły – poinformował. O planach propagandysty Władimira Putina policję poinformował Ratusz. – W zależności od charakteru kierujemy odpowiednią ilość sił i środków. Nie wskazujemy jednak na szczegóły naszych działań – przekazał rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak. Pomimo tego ambasador Rosji w Polsce przyjechał na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich. Na miejscu protestowało kilkaset osób, wspierających nielegalnie zaatakowaną przez Władimira Putina Ukrainę. Propagandysta Kremla nie był w stanie złożyć wieńca pod pomnikiem. Postanowił więc wygłosić prorosyjskie tezy przed kamerami. To jednak także zostało mu uniemożliwione. Polityka zagłuszały odgłosy syren oraz skandowanie antywojennych haseł.
– Jeżeli faszysta z Rosji chce przez ten cmentarz przechodzić, to musi minąć symboliczne groby ofiar z Ukrainy, które nawet nie mają, gdzie spocząć – poinformował jeden z organizatorów protestu przeciwko wojnie.
Ostatecznie Andriejew po nieudanej prowokacji musiał zrezygnować z próby złożenia wieńca i wrócić do ambasady. Przypomnijmy, że zeszłoroczne obchody były o wiele bardziej burzliwe. Propagandysta został bowiem oblany czerwoną farbą.
Autorką zdarzenia była ukraińska dziennikarka. – Podeszliśmy do ambasadora, rozerwaliśmy paczki sztucznej krwi, a ta krew spadła na ambasadora i jego asystenta. Odeszli zawstydzeni, gdy krzyczeliśmy "faszyści". Nie pozwoliliśmy im złożyć kwiatów – wyjaśniła.
– To jest na rękę Rosjanom. Oni uwielbiają gry, w których ukazują się jako ofiary. Z pewnością będą wykorzystywać w swojej propagandzie zdjęcia rosyjskiego ambasadora z cierpiętniczą miną i czerwoną farbą na twarzy i białej koszuli – powiedział wówczas w rozmowie z naTemat senator Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki.