56 proc. Polaków uważa, że sytuacja w kraju zmierza w złym kierunku – wynika z nowego sondażu rządowego CBOS. Co jednak ciekawe, kierunek zmian pozytywnie ocenia 49 proc. ankietowanych w wieku powyżej 64. roku życia. Rodzi się pytanie, czy polski emeryt nie widzi na przykład, że drożyzna w sklepach drenuje również jego portfel? – Duma jest ważniejsza od biedy – komentuje dr Stefan Marcinkiewicz, socjolog UWM w Olsztynie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rządowy CBOS po raz kolejny zbadał nastroje społeczne Polaków. Wynika z niego, że większość z nas uważa, iż sytuacja w kraju będzie się zmieniać na gorsze. Taką odpowiedź wskazało 56 proc. ankietowanych. Przeciwnego zdania jest dokładnie dwa razy mniej zapytanych – 28 proc., natomiast 16 proc. nie ma zdania na ten temat.
Połowa emerytów dobrze ocenia sytuację w kraju
Pesymizm wśród obywateli jest zależny od sympatii politycznych i cech demograficznych. Złego obrotu wypadków częściej spodziewają się młodzi Polacy – od 73 do 75 proc. osób w wieku 18-34 lata.
Obawy ma prawie dwóch na trzech mieszkańców miast powyżej 100 tys. mieszkańców. O tym, że sytuacja w Polsce będzie szła w złym kierunku, przekonane są także osoby lepiej wykształcone (67 proc.), dobrze zarabiające (4000 zł i więcej na członka rodziny) – 70 proc. oraz ci, którzy źle oceniają warunki materialne swoich gospodarstw domowych (67 proc.).
Co jednak najciekawsze, kierunek zmian dokonujących się w kraju częściej pozytywnie oceniają starsi ankietowani (49 proc. powyżej 64. roku życia), ci z gorszym wykształceniem (39 proc. z wykształceniem podstawowym i gimnazjalnym) oraz osoby dobrze postrzegające swoje warunki materialne (32 proc.). Jeśli chodzi o grupy społeczno-zawodowe, optymistami są najczęściej emeryci – 49 proc.
Ta sama grupa ankietowanych najczęściej wyraża także zadowolenie z sytuacji politycznej, ale także gospodarczej w kraju. Z sondażu wynika jednak, od poprzedniego pomiaru pogorszyły się ogólne oceny krajowej gospodarki.
W kwietniu odsetek zadowolonych zmniejszył się (o 3 pkt proc.) do 22 proc., więcej jest także niezadowolonych (wzrost o 3 pkt proc. – do 42 proc.). Częściej zadowolenie z sytuacji gospodarczej wyrażają starsi (35 proc. w wieku 65 lat i więcej), 26 proc. z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym, 29 proc. z wykształceniem zasadniczym zawodowym oraz dobrze oceniający swoje warunki materialne (26 proc.).
W grupach społeczno-zawodowych to również emeryci pozytywnie postrzegają gospodarkę kraju(35 proc.). Patrząc na wyniki badania CBOS, politycy Prawa i Sprawiedliwości mogą zacierać ręce, bo zdaniem politologów to właśnie najstarsi zdecydują o wyniku jesiennych wyborów. Potwierdzają to również sondaże.
Z niedawnego badania zrealizowanego przez Ipsos na zlecenie OKO.press i TOK FM wynika, że starsi są zmobilizowani dwa razy bardziej niż młodzi. Stuprocentową pewność głosowania w wyborach zadeklarowało aż 83 proc. osób w wieku 70+ i jedynie 39 proc. dwudziestolatków. To przepaść. W najbardziej zmobilizowanej grupie PiS cieszy się z kolei aż 57-procentowym poparciem.
Socjolog o nastrojach społecznych Polaków: Duma jest ważniejsza od biedy
Dlaczego tak się dzieje? I czy polski emeryt naprawdę nie widzi, że drożyzna drenuje również jego portfel? O komentarz poprosiliśmy doktora Stefana Marcinkiewicza, socjologa z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Mateusz Przyborowski: Z sondażu rządowego CBOS wynika, że to głównie osoby starsze i emeryci pozytywnie postrzegają sytuację w kraju – ogólną, polityczną i gospodarczą. Jest pan zaskoczony?
Dr Stefan Marcinkiewicz: Ani trochę. Propagandowy przekaz jest bardzo skuteczny, a którego już dawno nie uświadczyliśmy w Polsce. Treści te trafiają do osób słabiej wykształconych, osób starszych, które główne informacje czerpią z rządowej telewizji, która jest już tak wykoślawiona, że trudno to do czegokolwiek porównać.
Kilka miesięcy temu wydałem książkę dotyczącą narodowej rewolucji nazizmu w powiecie ełckim. Mechanizm działał idealnie – mazurscy chłopi "kupowali" propagandowy przekaz, typu: wstajemy z kolan, będzie lepiej, koniec z wersalskim porządkiem.
To było przyjmowane z dobrodziejstwem inwentarza i obecnie, kiedy mamy podobne hasła, czyli "wstajemy z kolan", "Polska rośnie w siłę", "ludziom żyje się dostatnie", to do wielu takie przekazy trafiają. Tym bardziej, jeśli emerytom daje się trzynastą czy czternastą emeryturę. Jednak, zamiast po prostu zwiększać wysokość emerytur, rząd daje "trzynastkę", żeby później powiedzieć: "Partia wam daje, więc bądźcie nam wdzięczni".
Społeczeństwo nie kalkuluje?
To się nie liczy. Nieważne są także same fakty, tylko przekaz. Ludziom można niestety pewne rzeczy wmówić, manipulować nimi, mówić, że jest lepiej, mimo że chociażby w sklepach widać, jakie są ceny produktów.
Ostatnio widziałem puszkę Coca-Coli za ponad trzy złote. Kilka lat temu kosztowała 1,5 zł. Oczywiście pomijam fakt, że wzrósł podatek od napojów słodzonych, ale to pokazuje, że dzisiaj Polacy co chwile są zaskakiwani cenami w sklepach. W ogólnym rozrachunku dla wielu osób nie jest to jednak istotne.
Niedawno byłem świadkiem rozmowy trzech starszych pań na przystanku komunikacji miejskiej. Jedna stwierdziła, że dobrze, iż rząd wprowadził zerowy VAT na pieczywo, bo ona dzięki temu "zaoszczędza". A do koleżanki powiedziała: "Ja kupuję jeden bochenek, ty mieszkasz z córką, synową i dziećmi, więc kupujesz więcej chleba i dzięki temu więcej zyskujesz".
To jest dokładnie to, o czym mówiłem wcześniej. Propaganda w rządowej telewizji jest bardzo skuteczna. To jest tragedia.
Z drugiej strony wiadomo, że emeryt co miesiąc ma odliczoną kwotę na rachunki, leki i życie. Wchodzi do sklepu i naprawdę nie widzi, że chleb, który kiedyś kosztował 3 zł, teraz kosztuje 5 zł?
Nawet jeśli pojawia się ten dysonans poznawczy w postaci tego, iż mam świadomość tego, że płacę więcej, że jest drożej, to trzeba to jakoś sobie wyjaśnić. To racjonalizowanie sytuacji wygląda tak: "Dadzą trzynastą i czternastą emeryturę i będzie lepiej", "Ok, była pandemia", "A, jest wojna w Ukrainie".
Dodatkowo pojawiają się zastępcze tematy. Mówi nam się, że mamy dumną armię, pokazuje nam się helikoptery, Himarsy – to też dla wielu obywateli staje się ważniejsze niż codzienny byt.
Ludzie tłumaczą sobie, że niedogodności materialne zrównają sobie trzynastą emeryturą, ale najważniejsze jest to, że w końcu Polska jest tak silna, jak we wrześniu 1939 roku. Tak to działa – poprzez pompowanie megalomanii i dumy narodowej.
Duma ważniejsza niż bieda?
Dokładnie, a do tego trzeba dać odpór wrogom. Tym, którzy na nas czyhają, głoszą antypolskie treści, powtarzają propagandę niemiecką i rosyjską. Tak właśnie wygląda manipulacja narodem.
Wiadomo, że obecna władza będzie mocno walczyła właśnie o głosy emerytów.
Te magiczne 33 proc. głosów zapewnia pakiet kontrolny nad społeczeństwem. Reszta się nie liczy. To nie jest demokracja z poszanowaniem mniejszości.