"Nie jest skompromitowany jak Ziobro, ani skłócony z Kaczyńskim. Elastyczny, bezwzględny, centroprawicowy, inteligentny i kulturalny. Cieszy się względami PiS, a klasą przewyższa gladiatorów prezesa" – tak o Jarosławie Gowinie pisze Daniel Passent z "Polityki". Czy obecny minister sprawiedliwości to idealny kandydat na nowego przywódcę prawicy?
Pokaz siły, jaki Jarosław Gowin urządził w Sejmie przy okazji związków partnerskich, obudził spekulacje, że minister sprawiedliwości może aspirować nie tylko do miana lidera własnej partii. Daniel Passent wyznał na swoim blogu, że widzi w nim potencjalnego następcę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który od lat niepodzielnie sprawuje rząd dusz na prawicy.
Czytaj także: Trudne związki. Dlaczego Jarosław Gowin może poniżyć Donalda Tuska i nie poniesie żadnych konsekwencji?
"Pochodzi co prawda ze znienawidzonej Platformy, ale w tej Platformie jak gdyby nie był. Nie jest skompromitowany jak Ziobro, nie jest skłócony z Kaczyńskim, politycznie reprezentuje centroprawicę, jest elastyczny, bezwzględny (dla lidera ważna cecha), przez antagonizm z Tuskiem zbiera punkty na prawicy, w kilku sprawach głosował jak PiS (związki partnerskie), bądź wręcz cieszył się względami tej partii (np. w sprawie deregulacji). Inteligentny, kulturalny, klasą przewyższa gladiatorów prezesa Kaczyńskiego" – pisze publicysta "Polityki".
Platformers liderem pisowców? To wizja tylko z pozoru niemożliwa. Nie od dziś słychać bowiem głosy, że Gowin mentalnie już jest politykiem PiS.
Mentalny pisowiec
– To człowiek rodem z IV RP. Bliżej mu do ministranta niż do ministra – mówił w rozmowie z naTemat Armand Ryfiński, poseł Ruchu Palikota. Wskazuje na to nie tylko ostatnia awantura wokół związków partnerskich, kiedy 46 posłów PO, uznawanych za za członków frakcji Gowina, zagłosowało ręka w rękę z prawicowymi parlamentarzystami. Minister mówił jednym głosem z politykami PiS także przy okazji sprawy "stalinowskich metod" CBA i konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet. A to tylko przykłady z ostatnich kilku tygodni.
Prawicowi posłowie też jakoś w swojej krytyce oszczędzają ministra sprawiedliwości. "Jarosław Gowin stara się wyjść ponad to, co prezentuje premier Tusk, czyli nieufność i ataki wobec opozycji" – mówił w lipcu ubiegłego roku na antenie TVN 24 Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS. Po sejmowych głosowaniach nad projektami o związkach partnerskich z prawej strony popłynęła następna fala sympatii. – Gowin zasiedział się w Platformie – podsumował w TOK FM Przemysław Wipler.
Kolejnych dowodów na bliskość Gowina i PiS szukać chyba nie trzeba. Pytanie, czy ta "bliskość" to wystarczający pretekst do rozważań nad możliwą karierą ministra po prawej stronie sceny politycznej?
Lider, ale nie dziś
Prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog kojarzony z prawicą, nie ma wątpliwości, że Gowin może być następcą Kaczyńskiego. Tyle że jeszcze nie teraz. – Gdyby spytać, czy ma on potencjał, by za 10 lat być liderem prawicy, to odpowiedź brzmiałaby pozytywnie. Jeśli chodzi o sytuację do najbliższych wyborów, to wydaje się to niemożliwe – mówi naTemat.
Zdaniem prof. Zybertowicza dopóki prezes Kaczyński będzie trwał w polityce, nikt mu nie zagrozi. – Gowin ma już kompetencje i zasoby, by odgrywać rolę języczka u wagi, ale jeszcze nie samodzielnego kreatora polskiej polityki. Jarosław Kaczyński samodzielnie stworzył siłę polityczną, poprowadził ją do zdobycia władzy prezydenckiej i rządowej i cały czas reprezentuje środowiska, którym zależy na wolnej i niepodległej Polsce. Gowin porównywalnego kapitału symbolicznego i organizacyjnego wokół siebie nie zgromadził – podkreśla socjolog.
Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, również zgadza się ze stwierdzeniem, że Gowin pasuje na przyszłego lidera prawicy. – Ma ambicje przywódcze i to widać. Po prawej stronie pasowałby jak ulał – stwierdza.
Podobnie jak prof. Zybertowicz zaznacza jednak, że bez wiedzy i zgody prezesa Kaczyńskiego kariera Gowina nie może się rozwinąć. – Kaczyński musiałby osobiście go namaścić . Tymczasem daje do zrozumienia, że sam na emeryturę się jeszcze nie wybiera – dodaje Pietrzyk-Zieniewicz.
Gowin jak Jurek
Jerzy Borowczak, poseł PO, który ostatnio wieszczył rozpad swojej partii, jest sceptyczny w ocenie szans Gowina na prawej stronie. Jak twierdzi, gdyby doszło do aliansu ministra z PiS, szybko okazałoby się, że nie tylko nie ma on szans na pozycję lidera, ale też nie pasuje do linii programowej.
– On jest taki jak Marek Jurek, a więc ma bardzo określone pole działania. W tych sprawach kościelnych jest konserwatywny, ale jeśli chodzi o gospodarkę, dość liberalny. A przecież PiS to partia gospodarczo socjalna – mówi nam parlamentarzysta.
Ziobro przestrogą
Historia polityczny zawirowań na prawicy uczy ostrożności w typowaniu kolejnych przywódców i sukcesorów Kaczyńskiego. Wystarczy przypomnieć, jak wyglądała droga Zbigniewa Ziobry. Jeszcze jako członek PiS zdobył w wyborach europejskich ponad 300 tys. głosów. Eksperci mówili, że pod skrzydłem prezesa PiS wyrasta nowy lider prawicy. Co potem? Ziobro wyszedł z partii, założył własną, a teraz skazany jest na sondażową wegetację poniżej progu wyborczego.
– Ziobro jako członek Prawa i Sprawiedliwości wykazał sporą sprawność organizacyjną i polityczną. Był jednym z mocniejszych koni w zaprzęgu Kaczyńskiego. Jednak gdy sam miał zbudować swój zaprzęg, zabrakło mu potencjału. Teraz pytanie, czy Gowin, który uzyskał poważną pozycję w zaprzęgu Platformy, ma już taką dojrzałość, by porwać się na własny zaprzęg? – komentuje prof. Zybertowicz.